Rynek przyspieszył tak mocno, że eksperci zaczęli zachwycać się surferami kariery – ludźmi, którzy z lekkością przemieszczają się między branżami i firmami, jakby lojalność była anachronizmem. W modzie jest zatrudnianie na projekty zamiast etatów, a zdolność błyskawicznej adaptacji uchodzi za największy atut. Wartość kandydata coraz częściej sprowadza się do liczby ofert, które dostaje na LinkedInie. Tylko czy takie podejście naprawdę ma sens?
Jeśli ktoś uważa, że liczy się tylko zwinność, musi usłyszeć jedną, brutalną prawdę: owszem, elastyczność jest cenna. Problem zaczyna się wtedy, gdy staje się wartością jedyną.
Dlaczego to jest ważne
Firmy coraz częściej widzą, że ruchliwość bez odpowiedzialności tworzy kruche zespoły. Zewnętrzne sukcesy nie przykrywają tego, co dzieje się w środku: chaosu, zmęczenia ludzi, nietrafionych rekrutacji. W świecie, w którym zmiana stała się normą, potrzeba nie skoczków, lecz ludzi, którzy potrafią utrzymać kurs, nawet gdy fala idzie pod prąd.
Metafora, która zmienia myślenie
Od wieków los porównywano do koła fortuny – raz wynosi, raz miażdży. Dziś bliższa prawdy jest metafora żeglarza. Wiatru nie zatrzymasz, ale żagiel ustawisz. Sukces to nie przypadek, tylko umiejętność korzystania z warunków, jakie przynosi świat. Zwinność to nie beztroska. Lojalność ciągle pozostaje podstawową walutą zaufania. Gdy przybiera postać skrajności – jak u menedżera Coca-Coli, który obraził się na żonę za kupienie pepsi – zamienia się w farsę. Ale całkowity brak więzi z firmą bywa równie kosztowny. Wyniki można poprawić. Zaufania – nie.
Planowanie kariery na 30 lat jest fikcją. Pięcioletni plan ma sens tylko wtedy, gdy co roku jesteśmy gotowi go korygować. Pracodawcy słusznie rezygnują ze sztywnych ścieżek awansu, bo przyszłość przypomina morze, nie autostradę.
Ciemna strona surfingu
Kariera polegająca na skakaniu z fali na falę ma swoją cenę. Częste zmiany rozmywają kompetencje i odbierają szansę na mistrzostwo. Tworzą reputację wiecznego amatora, który nie zdąży zostać częścią żadnej kultury, a tym bardziej jej budować. Pozorny ruch do przodu bywa w rzeczywistości ciągłą ucieczką od trudnych etapów, które są niezbędne, by naprawdę urosnąć. Mobilność daje swobodę, ale rozmyta tożsamość zawodowa odbiera siłę.
Co pcha nas do surfingu
Psychologia robi tu swoje. FOMO – strach przed przegapieniem okazji lub wypadnięciem z obiegu – napędza ludzi do skakania szybciej, niż podpowiada rozsądek. Nowa oferta zawsze wygląda bardziej atrakcyjnie niż codzienność. Zmiana daje iluzję kontroli: skoro wybieram, to kieruję sobą. Do tego dochodzi wiara, że u konkurencji będzie lepiej, choć często nie zmieniamy własnych nawyków, przez co wszędzie jest nam jednakowo źle. Skaczemy, nie rozumiejąc po co i dokąd, a to nierzadko kończy się frustracją.
Co mówią badania
Badania nie pozostawiają wątpliwości: zwinność jest na czasie. Gallup podaje, że 70 proc. pracowników rozważa zmianę pracy w ciągu roku. Mobilność to norma, ale obniża zaangażowanie. Z kolei LinkedIn pokazuje, że liczba nieliniowych karier w dekadę wzrosła o ponad 40 proc. Dzisiejsza droga zawodowa to raczej zygzak niż drabina. McKinsey zwraca uwagę, że największym ryzykiem firm nie jest brak ludzi, tylko utrata tych, którzy uczą się szybciej, niż zmienia się sama organizacja. Według Korn Ferry zdolność szybkiego uczenia się to najsilniejszy wskaźnik przyszłego sukcesu menedżerskiego. Wniosek jest prosty: zwinność działa, o ile idzie w parze z odpowiedzialnością i spójnością wartości.
Zdaniem najlepszych praktyków HR
Firmy, które dobrze radzą sobie ze zmianą łączą swobodę z jasnymi zasadami. Netflix daje najwięcej autonomii tym osobom, którym może zaufać. Spotify tworzy elastyczne zespoły, ale opiera je na mocnym kręgosłupie kulturowym. Najskuteczniejsze są organizacje, które umieją zmienić kierunek, nie tracąc celu. Adam Grant przypomina, że najbardziej stabilne kariery buduje się na umiejętności zmiany kursu. Nassim Taleb dodaje: „Nie musisz przewidywać przyszłości. Wystarczy, że przygotujesz się na to, czego nie umiesz przewidzieć”. To właśnie odporność, nie sztywność, decyduje o przetrwaniu.
Potrzeba pracowników: poczuć grunt pod nogami
Liderzy potrzebują dziś dwóch rzeczy: utrzymać kierunek, gdy świat przyspiesza oraz dać ludziom poczucie stałości, nawet jeśli projekty się zmieniają. Pracownicy są najbardziej produktywni, gdy czują grunt pod nogami. Przywództwo to nie seria nagłych zwrotów, lecz wyznaczanie rytmu, który uspokaja zespół. Najcenniejsi menedżerowie umieją zarówno uczyć się szybko, jak i zakorzeniać. Zmieniają to, co już nie działa – i trzymają to, co daje sens.
Sedno
Zwinność jest potrzebna. Ale kariera bez balastu, bez mistrzostwa i bez odpowiedzialności zamienia się w wieczny dryf. Najlepiej radzą sobie nie ci, którzy surfują po każdej fali, ale ci, którzy potrafią ustawić żagiel i dopłynąć tam, gdzie naprawdę chcą dotrzeć.
- Trzeba zatrudniać ludzi, którzy mają własny kompas. Zwinność jest świetna, ale bez wartości i samoświadomości szybko zmienia się w chaos. Liderzy powinni odróżniać mobilność rozwojową od kompulsywnej gorączki zmian – tej, która ukrywa brak kierunku, odpowiedzialności lub odporności na porażki.
- Strategia nie może być dogmatem. Najlepsze firmy budują strategie iteracyjne: krótkie cykle, szybkie korekty, stała łączność z rzeczywistością. Trzeba iść nie za tym, co wymyślili inżynierowie lub liderzy biznesu, lecz za tym, czego oczekuje rynek.
- Zespoły potrzebują elastyczności opartej na zaufaniu. Nie chodzi o to, by tolerować samowolę. Chodzi o to, by tworzyć kulturę, w której pracownicy mają autonomię, ale wiedzą, że biorą odpowiedzialność za konsekwencje decyzji – błędy są dobre, jeśli pracownicy wyciągają z nich wnioski. Ta zasada działa tylko wtedy, gdy fundamentem jest profesjonalizm.
- Lojalność nie wyklucza krytyki. Prawdziwa lojalność nie polega na zgodzie za wszelką cenę, lecz na odwadze, by powiedzieć nie, gdy kapitan myli kurs z przeznaczeniem. Taka postawa chroni firmę przed najgroźniejszą z raf – tą, którą widzą wszyscy oprócz załogi.
- Otwartość na nieznane. Krzysztof Kolumb zmierzał do Indii, a odkrył Amerykę. Niejedno z najlepszych odkryć bywa wynikiem przypadku, nie planu. Karierę i firmę warto więc projektować jak rejs: z wyznaczonym kierunkiem, ale też z gotowością na pojawienie się nieoczekiwanego lądu – dokładnie tak, jak w historii Kolumba.
