Inwestycja, która powinna się szybko zwrócić
Wysoki koszt, dużo pracy, mało czasu na życie prywatne. Ale warto — mówią słuchacze MBA renomowanych uczelni zagranicznych.
Szkoła Biznesu Said na Uniwersytecie Oxfordzkim to jedna z najmłodszych szkół biznesowych w Europie. Powstała w 1996 r. Specjalizuje się głównie w innowacji i kształceniu przyszłych przedsiębiorców. Jednym z jej studentów jest 29-letni Łukasz Litwiniuk. Dlaczego wybrał drogi i daleki Oxford?
— Bo to roczny program MBA, a większość szkół oferuje studia dwuletnie. Said kładzie nacisk na przygotowanie studentów do stworzenia i prowadzenia własnej firmy, a ja zawsze chciałem być "na swoim". Ułatwia również kontaktowanie się ze światem biznesu. Jestem na przykład w kontakcie z dyrektorami firm, które zajmują się analizą rynków towarowych w Londynie i USA i konsultuję się z nimi w sprawie projektu, który realizuję na studiach. Poza tym dyplom z Oxfordu otwiera wiele drzwi w różnych miejscach na świecie — wyjaśnia Łukasz Litwiniuk.
Krzysztof Michalak z kolei zdecydował się na Executive MBA w londyńskim kampusie Chicago Booth. Od kilkunastu lat pracuje w zakresie business setup i business development dla inwestorów różnych branż. Odpowiada za każdy etap rozwoju firmy, którą zakłada dla inwestorów. Tygodniowe zajęcia Executive MBA w Londynie odbywają się co sześć tygodni. Cały program trwa 21 miesięcy. Taki harmonogram pozwala mu pogodzić studia z pracą. Dlaczego się na nie zdecydował?
— MBA podniesie moje kwalifikacje, ale co ważniejsze scali moje wieloletnie doświadczenie ze znakomitą wiedzą biznesową i kontaktami z wysokiej klasy międzynarodowymi managerami. Wiąże się to z wysokim prawdopodobieństwem otrzymania ciekawych ofert poprowadzenia zagranicznych projektów, za czym idzie znaczna zmiana wynagrodzenia — mówi Krzysztof Michalak.
Kto za to zapłaci?
Roczny program MBA w pełnym wymiarze godzin w Chicago Booth kosztuje około 70 tys. funtów. Skąd wziąć tyle pieniędzy? Pomóc może pracodawca, można też się postarać o stypendium albo wziąć kredyt. Krzysztof Michalak zdecydował się na to ostatnie rozwiązanie.
— Do zeszłego roku uczelnia pomagała w uzyskaniu kredytu bez gwarancji lub wkładu własnego. Był to jednak drogi kredyt — LIBOR + 4,5 proc. W czasie kryzysu nie ma takiej możliwości. A jaki polski bank dałby nam w obecnej sytuacji na rynku finansowym 500 tys. zł na studia? — zastanawia się Krzysztof Michalak.
— Kiedy ja załatwiałem kredyt rok temu, już wtedy pojawiały się problemy. W zeszłym roku Said oferował pożyczki przez Barclay’s Bank. Nie wiem, kto będzie ich udzielał w tym roku. Ale jeśli chce się studiować MBA, pieniądze jakoś się znajdą, trzeba jednak o to powalczyć i pogłówkować — dodaje Łukasz Litwiniuk.
Pomoc pracodawcy jest, oczywiście, najkorzystniejszym sposobem finansowania studiów. Pozostają wtedy "tylko" wydatki na życie, przeloty i noclegi. Ale to rozwiązanie ma, zdaniem Krzysztofa Michalaka, także poważne wady.
— Pracodawca będzie chciał mieć gwarancję zwrotu jego wydatków i każe podpisać "lojalkę", zapewniająca mu spłatę kosztów studiów w razie odejścia pracownika z firmy — zauważa student Chicago Booth.
Ale nim zapłaci się za studia, trzeba mieć — w przypadku Chicago Booth — list rekomendacyjny od pracodawcy (chodzi o jego opinię o kandydacie, a przy okazji jest to też nieformalna akceptacja studiowania przez pracownika). Należy także dostarczyć dwa eseje dotyczące problematyki związanej ze studiami oraz listy polecające.
Dobra inwestycja
Od ponad 65 lat działa program Executive MBA w The University of Chicago — Booth School of Business (wcześniej: Graduate School of Business). I od początku jest niezmiennie w pierwszej piątce najlepszych takich programów na świecie.
— Jak każdy produkt z najwyższej półki te studia są bardzo drogie. Zwrot z tej inwestycji odzwierciedla się w podwyżce wynagrodzenia po zakończeniu programu. Wynosi ona między 78 proc. a 93 proc. W zależności od początkowych zarobków wydatek zwraca się po dwóch latach. To dobra inwestycja — zresztą jak każda w wiedzę — twierdzi Krzysztof Michalak.
Średnia roczna pensja absolwentów MBA wynosiła w 2007 r. 65 tys. funtów, czyli o 58 proc. więcej niż ich zarobki "sprzed MBA". Roczny MBA kosztuje 31 tys. funtów.
Życie studenta MBA nie jest łatwe, zwłaszcza gdy musi godzić naukę z pracą.
— Problemy z nauką, brak czasu na czytanie, przygotowanie case’ów, brak zrozumienia przedmiotu, egzaminy — to wszystko powoduje stres i jest sporym obciążeniem. Do tego dochodzi brak czasu dla rodziny. Dlatego warto rozpoczęcie studiów przedyskutować z bliskimi, wytłumaczyć im, dlaczego się na ten krok decydujemy i jakie obciążenie czasowe za tym idzie — radzi Krzysztof Michalak.
Jego zdaniem, dyplom MBA może być ważnym elementem ścieżki zawodowej. Ale nie gwarantuje sukcesu, dobrobytu i bogactwa. Nie powinien jednak być celem w samym sobie.