Szef na kuroniówce

Jacek Konikowski
opublikowano: 2005-09-19 00:00

Coaching zewnętrzny to program kontynuacji kariery dla menedżerów, którzy stracili pracę. Mówi się także, że to ostatnia deska ratunku.

Dyrektor, który traci posadę, nie wzbudza współczucia. W końcu nawet większość menedżerów wierzy — mam odprawę i kontakty, więc sobie poradzę. Ale rzeczywistość czasem okazuje się okrutna. Kontakty nie wypalają, pieniądze z odprawy się kończą, zaczyna się nerwowe szukanie pracy.

Miesiąc, drugi, piąty

— Ci, którzy niedawno decydowali, kogo przyjąć do pracy, a czyje podanie odrzucić, sami nie potrafią jej znaleźć. Nie wiedzą, gdzie i jak szukać ofert poza ogłoszeniami w gazetach, nie potrafią napisać dobrego CV i listu motywacyjnego. Jeżeli już znajdą ofertę, zazwyczaj kiepsko wypadają podczas rozmów kwalifikacyjnych, nie potrafią zaprezentować swoich osiągnięć i przebiegu kariery. Popełniają błędy, które ich dyskwalifikują z wyścigu po pracę — twierdzi Paweł Gniazdowski z zajmującej się coachingiem zewnętrznym firmy konsultingowej DBM.

Wielu dyrektorów przekonanych o swojej wyjątkowej wartości przeżywa szok, gdy okazuje się, że na rynku pracy „executiwów” panuje ostra konkurencja. Szczęściarzami mogą czuć się ci, którym firma na do widzenia zafundowała indywidualny program coachingu zewnętrznego. Ich męka potrwa góra kilka miesięcy.

Biuro na niby

W niewielkim pomieszczeniu na parterze uroczej willi na Mokotowie stoi kilka biurek. Na każdym komputer podłączony do internetu, telefon i faks. Pod oknem kilkanaście poczytnych gazet i tygodników. Sekretarka dba, aby zawsze były aktualne. W rogu zieleni się fikus. To wszystko. Dużo, zwłaszcza dla menedżera, który od wczoraj nie może już mówić żonie: „Kochanie, idę do biura, wrócę wieczorem”, bo właśnie stracił pracę i nie ma dokąd iść. Ten pokój pomaga menedżerom zachować równowagę psychiczną i szybciej wyjść z szoku po utracie pracy.

— Większość naszych klientów przychodzi tu o 9.00-10.00, tak jak zwykle „do pracy” — na dwie do trzech godzin. Co robią? Zbierają informacje, przeglądają oferty, nawiązują kontakty osobiste przez telefon, piszą e-maile, umawiają się na spotkania, czasem na miejscu, czasem w mieście. Mają obsługę sekretarską, faks, telefon. Mogą tu nawet zjeść obiad — mówi Paweł Gniazdowski. Niektórzy „pracują” tu już od roku, mimo że na początku mieli opory psychiczne.

— Nie wszyscy przełkną brak własnego gabinetu i konieczność pracy biurko w biurko np. z byłą księgową czy menedżerem niższego szczebla. U nas panuje jednak demokracja i wszyscy są sobie równi. To uczy tolerancji, patrzenia na siebie z dystansem — tłumaczy Katarzyna Pieciul, konsultant DBM.

To nie jedyna lekcja pokory, jaka czeka menedżerów na kuroniówce. Dla wielu z nich ciężką próbą będzie sama rozmowa kwalifikacyjna z head-hunterami, zwłaszcza gdy po drugiej stronie biurka zasiądzie dwudziestoparoletnia pracownica firmy. Jak dobrze wypaść, jak pozbyć się prezesowskich nawyków, tego klienci DBM uczą się w pokoju z kamerą. Jest to małe pomieszczenie, z biurkiem, dwoma krzesłami, kamerą i monitorem.

— To wszystko, czego potrzeba, aby się nauczyć, jak dobrze wypaść podczas rozmowy kwalifikacyjnej zarówno od strony wizualnej, jak i werbalnej — wyjaśnia Katarzyna Pieciul.

I gorzka pigułka: menedżer bez pracy musi umieć się sprzedać jak każdy inny bezrobotny.

— Tu trenujemy rozmowy kwalifikacyjne. Kamera stwarza dystans i wyzwala stres. Dzięki temu sytuacja podczas treningu bardziej odpowiada atmosferze rozmowy kwalifikacyjnej, która z reguły jest stresująca. Na monitorze od razu widać błędy popełniane w zachowaniu i mowie. Staramy się je eliminować — dodaje Katarzyna Pieciul.

CV — trudna sztuka

Biuro i pokój z kamerą to jedynie narzędzia szukania pracy. O tym, jak i gdzie ją znaleźć, klienci DBM dowiadują się od swoich indywidualnych konsultantów, którzy nierzadko uczą ich podstawowych rzeczy, jak np. pisania CV i LM, tego, gdzie szukać ofert pracy czy sztuki nawiązywania kontaktów biznesowych. To zaskakujące, ale dla wielu top menedżerów jest to nowość i sztuka równie trudna jak dla sekretarki planowanie produkcji.

— Wielu menedżerów dziwi się, że w ogóle musi pisać CV czy LM, skoro wcześniej zajmowali wysokie stanowiska. Wielu nawet tego nie potrafi, bo choć przeczytali ich w swojej karierze mnóstwo, nigdy nie musieli napisać własnego. Są przekonani, że wystarczy rozmowa czy prywatny mail. Tymczasem to się udaje tylko nielicznym. Każda firma chce wiedzieć, kogo przyjmuje — mówi Paweł Gniazdowski.

Ci, którym wydaje się, że potrafią sobie poradzić z CV, robią kardynalne błędy, na starcie eliminujące ich z wyścigu o pracę.

— Najczęstsze błędy popełniane w CV to pisanie, kim się było, zamiast tego, co się robiło. Menedżerowie zazwyczaj nadmiernie eksponują swoje tytuły zamiast skupić się na dokonaniach i sukcesach — twierdzi Katarzyna Pieciul.

Częstym błędem popełnianym w listach motywacyjnych jest skupianie się na sobie, a nie na powodach, dla których dany menedżer chce pracować w tej, a nie innej firmie.

Networking

Menedżer bez kontaktów jest jak rower bez pedałów. Wielu myli jednak kontakty ze znajomościami, a to poważny błąd.

— Jak pokazują badania, networking jest jedną z najskuteczniejszych metod znalezienia nowej pracy. To sztuka budowania profesjonalnej sieci kontaktów. Mamy własny program networkingu, a także pomagamy budować indywidualny wizerunek osoby w danym środowisku — mówi Paweł Gniazdowski.

Uczestnicy coachingu zewnętrznego uczą się również tego, gdzie szukać ofert pracy, jak korzystać z serwisów executive research. Większość nadal nie docenia internetu. Nieliczni wiedzą o istnieniu specjalistycznych portali, w których aż roi się od ofert dla menedżerów w danej branży.

— Na Zachodzie średni okres pracy menedżera w jednej firmie wynosi 3-4 lata, w Polsce — 10 lat. Stąd naszym rodzimym brakuje doświadczenia w szukaniu pracy. Zwłaszcza jeżeli ktoś pracował pół życia w jakimś tam zjednoczeniu — twierdzi Paweł Gniazdowski.

Najważniejsze jednak to spojrzeć z dystansem na swoją nową, choć niewesołą sytuację. Komu się to uda, ten łatwiej się w niej odnajdzie. Prawda jest smutna: na rynku pracy top menedżerów panuje przerost podaży nad popytem. Dlatego sprzeda się tylko najlepszy.