Szpitale na wydaniu

AT
opublikowano: 19-07-2015, 22:00

Kolejne placówki medyczne rozglądają się za inwestorami. Partnera szuka m.in. szpital w Sandomierzu.

Inwestorzy z rynku szpitalnego znowu mają w czym przebierać. Po trudnym 2014 r., kiedy z powodu wyborów niewiele szpitali poszukiwało partnerów z kapitałem, rynek znowu się ożywił.

KOLEJKA CHĘTNYCH:
KOLEJKA CHĘTNYCH:
Szpitale przyciągają kolejnych inwestorów. Są na celowniku nie tylko GNS, zarządzanej przez Marcina Szulwińskiego, ale także EMC Instytutu Medycznego, Szpitali Polskich czy PZU. To ostatnie jest już po wstępnych rozmowach ze starostwem powiatowym w Sandomierzu.
Marek Wiśniewski

— Rzeczywiście widać rosnące zainteresowanie samorządów. Nareszcie nie mają w głowie kampanii wyborczych, no może oprócz tych jego przedstawicieli, którzy szykują się do jesiennych wyborów — zastrzega Marcin Szulwiński, współwłaściciel Grupy Nowy Szpital (GNS). Za inwestorem dla swojego szpitala rozgląda się starostwopowiatowe w Sandomierzu. W planach jest powołanie spółki, która zajmie się jego zarządzaniem.

— Szpital potrzebuje dużych inwestycji, m.in. w infrastrukturę, rzędu 30 mln zł. Takich pieniędzy samorząd nie jest w stanie zapewnić, a sam szpital nie zaciągnie tak dużego kredytu — mówi Stanisław Masternak, starosta sandomierski.

Placówka nie jest mała — dysponuje 470 łóżkami na 24 oddziałach. Podobnie jak większość tak dużych i starych szpitali (sandomierski powstał w 1982 r.), wymaga dużych nakładów, wynikających między innymi z wymagań unijnych. Według szacunków Związku Powiatów Polskich, do 2017 r. szpitale tylko w mury muszą zainwestować 5 mld zł. Według Agnieszki Szpary, prezes sieci EMC Instytut Medyczny, samorządów poszukujących inwestorów dla szpitali jest więcej.

— Z tego co wiem, dzisiaj toczy się kilka procesów — informuje Agnieszka Szpara. Dodaje, że najczęstszym impulsem do poszukania inwestora są problemy z bieżącą działalnością szpitala, takie jak trudności ze spłatą zobowiązań i niezrealizowane inwestycje, bez których szpital nie będzie mógł dalej działać. Część samorządowców do podjęcia decyzji zniechęcają dotychczasowe, również te ostatnie, nieudane publiczno- -prywatne mariaże. W Giżycku samorząd wypowiedział umowę GNS, a sprawą zajął się sąd. W Opatowie rozwiązano umowę prywatnej spółce, po tym, jak ta wpadła w poważne tarapaty. Kilka dni temu ofertę jej dzierżawy złożył nowy inwestor. Marcin Szulwiński zastrzega, że kłopotliwych sytuacji można by uniknąć.

— Podam przykład. Samorząd wybiera ofertę inwestora, który oferuje bardzo wysoki czynsz za dzierżawę szpitala. Przedsięwzięcie z założenia jest skazane na niepowiedzenie. Szpitale to niskomarżowy biznes, więc wysoki czynsz płacony samorządowi odbije się na kondycji szpitala. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastko — uważa Marcin Szulwiński.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: AT

Polecane