Tak płacą blondynki

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-08-22 08:07

Przetestowaliśmy telefon w roli karty płatniczej. Absolutna rewelacja. Stoimy na progu największego wydarzenia w bankowości od czasu bankowości internetowej.

Dwa lata temu, podczas Openera 2010 r., moja żona nabywała produkty spożywcze na stoisku z napojami chłodzącymi i gdy przyszło do zapłaty w pośpiechu wyszperała w końcu z torebki (to zawsze trwa) telefon i szybko przysunęła do czytnika w terminalu przy kasie. Był to drugi rok, kiedy na festiwalu promowano płatności kartami zbliżeniowymi. Kiedy terminal odmówił akceptacji transakcji komórką, a małżonka  powiedziała "Boże, telefon", kolejka ryknęła śmiechem. Fakt, że jest blondynką tylko pogarszał położenie w jakim się znalazła. Niezrażona, sięgnęła głębiej do torebki, wydobyła drugą komórkę, Samsunga Avilę, przystawiła do czytnika, terminal zapiszczał - zapłacone. Zobaczyć twarze panów w kolejce - bezcenne!


Przypominam te stare dzieje, z czasów, kiedy najpierw Inteligo, a tuż za nim BZ WBK rozpoczęły pierwsze w Europie testy telefonów, wyposażonych w moduł NFC, ponieważ to co kiedyś wywoływało potężne zdziwienie, dzisiaj budzi co najwyżej ciekawość i zainteresowanie. Od dwóch tygodni noszę ze sobą iPhona trójkę z kartą przedpłaconą ING Banku Śląskiego jako jeden z uczestników pilotażu płatności NFC (test taki ma już za sobą mBank, ale jakoś cicho o jego wynikach) i uważam, że jest to najlepsza rzecz jaką w bankowości wymyślono od czasu rachunku dostępnego przez internet.

 

Telefon-karta

Smartfon Śląskiego z modułem NFC wygląda dość topornie. Na telefon nałożona jest masywna nakładka, którą trzeba ściągać, chcąc podłączyć ładowarkę do aparatu. Niestety, Apple jak na razie nie wypuścił jeszcze iPhona z antenką do NFC, podobno ma być już na sto procent w „piątce”. Jest już w Samsungu Galaxy SIII oraz w kilku modelach Motoroli, niewielkiej urody oraz w najnowszej Nokii.

W obudowie nakładanej na telefon znajduje się antena komunikująca się z terminalem płatniczym oraz karta bankowa. W Śląskim jest to karta przedpłacona. W stosunku do pilotażu Inteligo osiągnięty został spory postęp, ponieważ wtedy telefon miał taką samą funkcjonalność jak zwykła karta. Płaciłeś, nie wiedząc jakie jest saldo po transakcji. W Śląskim ściągasz na telefon aplikację PayMobile, która przy każdej płatności podaje informację, jaka kwota została ściągnięta z rachunku. Program daje też dostęp do historii transakcji, ale niestety do salda już nie. Stan rachunku można sprawdzić uruchamiając aplikację Śląskiego INGMobile. I tu kolejny problem, bo saldo karty przedpłaconej nie jest aktualizowany w czasie rzeczywistym, lecz ze sporym opóźnieniem. Rozumiem, że po zakończeniu pilotażu niedogodność ta ten zostanie usunięta.

Jeśli chodzi o samą płatność, przeprowadza się ją w bardzo prosty sposób.

 

 

Już pochodząc do kasy uruchamiam telefon i PayMobile, która otwiera się po kilku-kilkunastu sekundach. Kasjer podaje wartość należności, przygotowuje terminal do płatności zbliżeniowej, płacę, sprawdzam kwotę na telefonie. I do widzenia. Dla mnie jest to absolutna rewelacja. Nie musisz stojąc przed kasą szukać portfela, wyłuskiwać na oczach całej kolejki karty i płacić, tylko sięgasz po komórkę, którą zawsze masz pod ręką i po sprawie. Oczywiście ktoś powie, że taka komórka to dopiero przyciąga uwagę! Otóż nie i wcale nie dlatego, że iPhon w rzeczonej obudowie wygląda nader mało atrakcyjnie. Kiedy płacisz komórką zasłaniasz go niemal całkowicie ręką (na filmie dla celów demonstracyjnych telefon specjalnie został uwidoczniony). Postronna osoba nie wie nawet, czym płacisz.

 

iPhon ze specjalną nakładką

 

Interesujące są natomiast reakcje sprzedawców, którzy z zaciekawieniem, ale bynajmniej bez specjalnych emocji, patrzą na nowe narzędzie płatnicze. Wspominam o tym dlatego, bo od kilku tygodni śledzę różne opisy doświadczeń z podobnych pilotaży przeprowadzonych podczas Olimpiady w Londynie. Visa, oficjalny sponsor imprezy, która miała być cashless i contactless wiele osób wyposażyła w galaktyczne Samsungi, które następnie ruszyły z nimi w miasto. Nie znalazłem ani jeden pozytywnej recenzji, za to większość utrzymana jest w nieco humorystycznym, żeby nie powiedzieć kpiarskim tonie. Powodem jest całkowity brak zrozumienia dla nowych form płatności wśród sprzedawców i restauratorów na Wyspach, a także wśród klientów. Testerom rzadko udawało się znaleźć miejsce, gdzie mogliby zapłacić zbliżeniowo - w kraju, gdzie terminali do płatności NFC jest więcej niż w Polsce, a w każdym okienku zaczęła montować je Post Office!

Ludzie po prostu boją się NFC i nie widzą użyteczności jaką daje technologia. Moim zdaniem dzieje się tak dlatego, ponieważ kogoś kto nigdy nie leciał samolotem, ktoś chce ich zabrać rakietą w podróż kosmiczną.

W Polsce rynek nowych płatności rozwija się we właściwej kolejności. Najpierw były karty z paskiem, potem z chipem EMV, a potem zbliżeniowe. Sam kiedyś nie widziałem sensu zamiany kart chipowych na bezkontaktowe. Teraz przyznaję, że operacja miała sens, jako etap przejściowy między kartą płatniczą a płatnością mobilną. W Polsce sami sprzedawcy, pomimo mitycznego już interchange, pytają czy chcę zapłacić zbliżeniowo, bo dla nich to też wygoda. Grunt pod płatności mobilne jest już przygotowany. Teraz piłka jest po stronie banków. Uważam, że pomimo wciąż niewielkiej liczby smartfonów z NFC, ten który pierwszy na rynek wejdzie z usługą komercyjną ma szanse zyskać niebagatelną przewagę konkurencyjną nad resztą. Ja na pewno mój rachunek podepnę pod komórkę, jeśli tylko taka oferta się pojawi. I żeby była jasność - nie jestem gadżeciarzem, nie wkręcają mnie nowinki technologiczne. Jestem zwolennikiem NFC, bo to zwyczajnie działa, jest użyteczna, bardzo wygodne i proste w obsłudze. Kiedy idziesz na spacer, na rower, do kina, do znajomych nie musisz za każdym razem zabierać ze sobą portfela, bo masz go przy sobie.