„Klątwa Faraona” to nowy film Patryka Vegi*. Co w nim sensacyjnego? Samej fabuły nie znamy, ale udało się dotrzeć do scenariusza według którego organizowane było zaplecze finansowe dla produkcji Vegi. Okazało się, że jedną z osób które wspierają zbieranie funduszy na „Klątwę Faraona” jest Emil Stępień, bliski współpracownik Ludwika Sobolewskiego, prezesa GPW. Co w tym kontrowersyjnego?

Emil Stępień, jako menedżer odpowiedzialny za rynek NewConnect, zaangażował się w proces szukania inwestorów do filmu wśród spółek i doradców z NC. W projekt, którego produkcja i dystrybucja pochłonie 4 mln zł, zaangażowało się już co najmniej kilka spółek notowanych na NewConnect lub powiązanych z tym rynkiem. Używał do tego służbowej poczty email.
— Wiedziałem o tym, że Emil Stępień informował, oprócz innych osób, także kilka czy kilkanaście związanych z rynkiem NewConnect o możliwości zainwestowania w produkcję filmową. Powiedział mi o tym wcześniej, bo wiedział, że w tym przypadku może zaistnieć potencjalny konflikt interesów — tłumaczy Ludwik Sobolewski, prezes GPW.
Skąd więc wzburzenie działaniami Emila Stępnia? Część uczestników rynku, która nie była zainteresowana pozytywną odpowiedzią na jego maile o projekcie „Klątwa faraona”, zaczęła mieć wątpliwości, czy odrzucenie tej propozycji, wysyłanej przecież ze służbowego e-maila, nie spowoduje pogorszenia relacji z nadzorcą i regulatorem rynku.
Co łączy prezesa GPW ze spółką Patryka Vegi, produkującej „Klątwę Faraona”? Jaką rolę w tej sprawie odgrywa piękna blondynka, nazywana przez plotkarskie portale „nową muzą Macieja Zienia”? Dowiesz się z lektury wtorkowego „Pulsu Biznesu” - czytaj w strefie prenumeratorów lub kup dostęp >>
*Patryk Vega to reżyser znany przede wszystkim z serialu „Pitbull”. Nakręcił też m.in. komedię „Ciacho”**, która miała być trampoliną do sukcesu spółki East Pictures, notowanej na NewConnect, w której miał dużą część udziałów. Reżyser wziął się ostatnio za mocniejsze kino i nakręcił „Stawkę większą niż śmierć”.
**Fragment komedii Ciacho:
Emil Stępień zagrał samego siebie w komedii "Ciacho". Wtajemniczeni twierdzą, że menedżer z GPW od tego czasu zakochał się w wielkim ekranie.