Nie trzeba spekulować na rynkach surowcowych ani nawet jeździć samochodem, żeby zarabiać na obniżce notowań ropy naftowej. Ceny na światowych rynkach spadają od trzech kwartałów.




Ropa Brent, która jeszcze w połowie ubiegłego roku kosztowała 115 USD za baryłkę, potaniała w pierwszym kwartale 2015 r. średnio do 53 USD. Niższe notowania surowca przyczyniły się do spadku cen większości towarów i usług, co odczuli konsumenci. Miały również wpływ na kondycję całej gospodarki.
Oszczędności lub wydatki
— Polska jest importerem netto ropy, czyli konsumpcja jest wyższa niż krajowe wydobycie, co oznacza, że spadek jej ceny przyczynia się do wzrostu realnego dochodu narodowego brutto — zwraca uwagę Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Zakup takiej samej ilości ropy wiąże się z niższymi kosztami, a powstała w ten sposób nadwyżka dochodu może zostać wykorzystana w inny sposób — zaoszczędzona lub wydana. — Dzięki spadkowi cen ropy w kieszeni konsumentów zostanie prawie 4,4 mld zł — wylicza Jakub Borowski.
Jedni zyskują, inni tracą
Jednym z krajów, który najbardziej ucierpi na spadku cen ropy, jest Rosja, której eksport produktów mineralnych stanowi blisko 70 proc. całości eksportu, a ponad połowa dochodów budżetowych pochodzi ze sprzedaży ropy i gazu. Są jednak bardziej poszkodowane kraje. Jak wynika z analiz firmy Coface, ubezpieczyciela należności, uzależnienie od handlu ropą najbardziej uderzyło w Wenezuelę, gdzie 96 proc. eksportu stanowi sprzedaż tego surowca, a zysk jest równy jednej trzeciej PKB. Tracą też Kolumbia i Ekwador. Niskie ceny ropy zaszkodziły także niektórym gospodarkom Afryki Subsaharyjskiej. Na dołujących cenach ropy skorzystają natomiast w tym roku Stany Zjednoczone.
– Niższe ceny paliw oznaczają więcej pieniędzy w portfelach obywateli USA. Konsumpcja odpowiada tam za 68 proc. PKB — zauważa Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface’a.
Zgodnie z wyliczeniami Europejskiego Banku Centralnego, trwały spadek cen ropy o 10 proc. powoduje wzrost PKB w Eurolandzie łącznie o około 0,25 proc. w ciągu 3 lat.
To skumulowana kwota oszczędności w latach 2014-16, ale najbardziej namacalne korzyści gospodarstwa domowe odczują w tym roku. Eksperci Credit Agricole sprawdzili, jak dołujące ceny ropy wpłynęły i jeszcze wpłyną na polską gospodarkę. W podstawowym scenariuszu ekonomiści zakładają, że przez resztę roku ropa Brent będzie kosztowała nieco powyżej 50 USD za baryłkę, a począwszy od 2016 r. jej ceny będą stopniowo rosły do mniej więcej 80 USD za baryłkę na koniec roku. W tym wariancie tylko dzięki ropie realna konsumpcja prywatna w Polsce w latach 2014-16 wzrośnie łącznie o 0,4 proc. wobec poziomu z 2013 r.
Podwójna korzyść dla firm
Z analiz wynika, że polskie firmy także mogą liczyć na to, że ropa napędzi ich biznes i zmniejszy koszty funkcjonowania. Przedsiębiorstwa będą mogły zwiększyć zyski z działalności i przeznaczyć więcej pieniędzy na inwestycje, a to już w prosty sposób przełoży się na wyższy PKB.
O ile? Eksperci liczą, że realne inwestycje ogółem w latach 2014-16 będą łącznie wyższe o 0,8 proc. w stosunku do 2013 r., a PKB w tym okresie — o 0,6 proc. — To oznacza, że — tylko dzięki sytuacji na rynku ropy naftowej — firmy będą mogły w tym czasie wydać na inwestycje dodatkowe około 2,8 mld zł — podkreśla Jakub Borowski.
Skorzystamy też na ożywieniu w strefie euro — również dzięki ropie. Zgodnie z wyliczeniami Europejskiego Banku Centralnego, trwały spadek cen ropy o 10 proc. powoduje wzrost PKB w Eurolandzie łącznie o około 0,25 proc. w ciągu 3 lat.
— Ponieważ strefa jest największym partnerem handlowym Polski, wzrost aktywności w jej obrębie wspomaga nasz eksport — przypomina główny ekonomista Credit Agricole. Łącznie w latach 2014-16 zwiększy się on realnie o 0,9 proc. wobec poziomu z 2013 r. Korzystny wpływ wzrostu eksportu na dynamikę PKB będzie jednak ograniczany przez jednoczesne zwiększenie importu.
— Wzrost konsumpcji prywatnej i inwestycji powoduje nie tylko zwiększenie popytu krajowego, ale również importu towarów zza granicy. W scenariuszu bazowym, pomimo wyraźnego przyspieszenia eksportu, jego wpływ netto na wzrost PKB w latach 2014-16 zwiększa się łącznie tylko o 0,16 pkt. proc. w porównaniu ze scenariuszem alternatywnym — wyjaśnia Jakub Borowski. © Ⓟ