Zapowiedź rozszerzenia tarczy branżowej o 16 nowych kodów PKD to dobra informacja, ale zdaniem Adama Abramowicza, Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców (MŚP), nie uwzględnia ona jednak wszystkich firm, które są w trudnej sytuacji. Podkreśla on, że deklarowane przez rząd wsparcie pomoże wielu przedsiębiorcom, przede wszystkim najemcom galerii handlowych. Jednak wsparcia potrzebują też ci, którzy z uwagi na specyfikę prowadzonej działalności mają duże straty, mimo że drastycznego spadku przychodów nie odczuwa cała ich branża.
Według Rzecznika jaskrawym tego przykładem są sklepiki szkolne, które działając pod PKD właściwym dla sklepów spożywczych od kilku miesięcy bezskutecznie wołają o pomoc, ponosząc straty z powodu zamykania szkół. W dramatycznej sytuacji są też np. właściciele małych browarów produkujących dla restauracji objętych lockdownem.
– Pomoc dla sklepików szkolnych i organizacji pozarządowych prowadzących działalność gospodarczą zapowiedział 12 lutego premier Jarosław Gowin. Jednak obie te grupy nadal pozostają bez osłony – podkreśla Adam Abramowicz.
Zwraca uwagę, że należy kontynuować prace legislacyjne w takim kierunku, aby prawo do rekompensat miały wszystkie bez wyjątku firmy dotknięte skutkami obostrzeń. Rzecznik przypomina, że proponował, aby do przedsiębiorców uprawnionych do rekompensat dołączyć tych, których obroty po wprowadzeniu lockdownu spadły o minimum 70 proc. Jednak w komunikacie resortu rozwoju stwierdzono, że przyjęcie takiego rozwiązania rodzi niebezpieczeństwo nieuzasadnionego wydawania publicznych pieniędzy na wsparcie podmiotów źle zarządzanych, będących już wcześniej w złej sytuacji ekonomicznej.
– Z uwagi na sztandarowe zasady Konstytucji biznesu, czyli równego traktowania i domniemania uczciwości, ponawiam apel o uwzględnienie moich postulatów. Zagrożeniom, o jakich mowa w komunikacie, można zapobiec, wprowadzając np. system indywidualnego rozpatrywania wniosków dla firm nieobjętych wsparciem według kryterium PKD. Poprzez możliwość załączenia dowodów, np. wydruków z dokumentów księgowych, dałoby się niezbicie wykazać związek utraty przychodów z wprowadzonymi obostrzeniami – uważa Adam Abramowicz.
Jego zdaniem do pomocy kwalifikowane byłyby tylko przedsiębiorstwa, które dowiodą, że utraciły obroty wyłącznie z powodu lockdownu. Wnioski mogłyby być rozpatrywane przez ZUS lub urzędy pracy – w zakresie pomocy udzielanej przez te instytucje – albo samorządy, na których terenie prowadzą działalność przedsiębiorcy ubiegający się o wsparcie.
