Miliarder chce ściągnąć Grenevię z giełdy. Kurs w górę

Kamil ZatońskiKamil ZatońskiKamila Wajszczuk
opublikowano: 2024-12-16 08:37

Główny akcjonariusz chce kupić 283,9 mln (49,4 proc.) akcji Grenevii. Zaproponuje 2,12 zł za akcję.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na zamknięciu sesji w piątek, 13 grudnia, kurs producenta maszyn górniczych wyniósł 1,78 zł. Przez ostatni rok spadł o połowę, przy 5-procentowym wzroście WIG. Kapitalizacja spółki to 1 mld zł.

Do TDJ należy 50,58 proc. akcji, a powyżej 5 proc. są NN OFE (10 proc.) i Allianz OFE (9,65 proc.).

Grenevia to holding integrujący działalność w czterech segmentach biznesowych: OZE, e-mobilność, elektroenergetyka oraz rozwiązania dla przemysłu wydobywczego i energetyki wiatrowej. Segment OZE koncentruje się na wielkoskalowej fotowoltaice, energetyce wiatrowej i magazynach energii.

Po trzech kwartałach 2024 r. przychody spółki wyniosły 1,36 mld zł, a zysk netto przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej 165 mln zł (-16 proc. r/r).

– Wyceniamy teraz akcje Grenevii na 2 zł, więc cena w wyzwaniu jest stosunkowo blisko naszej ceny docelowej. Wydaje nam się, że ta cena jest uczciwa, ale być może z punktu widzenia inwestorów warto jest czekać na wyższą cenę w wyzwaniu – mówi Łukasz Prokopiuk, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.

W komunikacie informującym o zamiarze ogłoszenia wezwania Jacek Leonkiewicz, prezes TDJ tłumaczy, że “część akcjonariuszy spółki może nie postrzegać Grenevii jako atrakcyjnej inwestycji w najbliższych latach”. Uzasadnieniem ma być konieczność transformacji z producenta maszyn górniczych w firmę z obszaru energetyki odnawialnej, która niesie ze sobą ryzyka.

– Biznes maszyn górniczych prawdopodobnie czeka bardzo duże pogorszenie wyników w przyszłości. Jednocześnie transformacja w kierunku zielonej energetyki niestety idzie dużo wolniej niż spółka zakładała. Najwyraźniej jednak zarząd TDJ uważa, że mimo mieszanych perspektyw warto jest przeprowadzić odkup po takiej cenie – komentuje Łukasz Prokopiuk.