yfryzacja to szansa na większa konkurencję na rynku nadawców. Stracić może TP Emitel, mimo że musi wydać 100 mln EUR.
Rusza w końcu cyfryzacja telewizji naziemnej. Zyskać mogą operatorzy sieci nadawczych, którzy transmitują sygnał telewizyjny i radiowy.
— Przez wiele lat na rynku radiodyfuzyjnym nic się nie działo, nie było nowych źródeł przychodów. Jeśli w tym roku zacznie się budowa naziemnej telewizji cyfrowej i telewizji mobilnej, będzie to przełom — mówi Jacek Grochowina, prezes Polskich Sieci Nadawczych (PSN).
Wolny rynek
Na razie ponad 80 proc. rynku operatorów sieci nadawczych ma należący do Telekomunikacji Polskiej TP Emitel z przychodami na poziomie 300 mln zł. Liczą się jeszcze PSN (z potężnym udziałowcem — francuskim TDF) i Info-TV-FM. Dwa lata temu operatorzy dostali od Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) możliwość dostępu do infrastruktury Emitela, kluczową dla rozwoju rynku. Teraz będą mogli to wykorzystać.
— Cyfryzacja jest doskonałą okazją do stworzenia realnej konkurencji między operatorami infrastruktury. Jej rozpoczęcie da całej branży możliwość dynamicznego rozwoju — mówi Jacek Grochowina.
Coś za coś
Cyfryzacja to dla operatorów masztów nadawczych przede wszystkim inwestycje. Szacuje się, że TP Emitel będzie musiał wyłożyć 100 mln EUR.
— Tak szacujemy nakłady w perspektywie najbliższych 6- -7 lat. Przy założeniu, że cyfryzacja przebiegnie zgodnie z obecnymi założeniami — mówi Przemysław Kurczewski, prezes Emitela.
Na razie mowa jest o budowie sześciu multipleksów telewizji cyfrowej (z której każdy może pomieścić siedem kanałów telewizyjnych) i jednym multipleksie telewizji w komórkach. Ale prezesowi Emitela daleko do entuzjazmu, mimo że przez pewien czas jego firma będzie czerpała podwójne profity — nadawcy będą płacili za nadawanie analogowe i cyfrowe.
— Trzeba pamiętać, że nadawanie cyfrowe jest tańsze dla nadawców, dlatego z czasem zmniejszą się nasze przychody. Jeśli dodatkowo urzędnicy ograniczą zakres cyfryzacji, będziemy musieli zastanowić się nad zreorganizowaniem firmy i dostosowaniem jej do nowej rzeczywistości — mówi Przemysław Kurczewski.
Prezes nie chce powiedzieć, czy oznacza to zwolnienia. A skąd weźmie pieniądze na inwestycje?
— Jesteśmy w dobrej sytuacji finansowej i mamy do dyspozycji kapitały własne. Potem zawsze możemy wspomóc się kredytami — wyjaśnia Przemysław Kurczewski.
Magdalena Wierzchowska