Tell zbuduje nowe sieci

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2014-10-16 00:00

Spółka, prowadząca salony sprzedaży komórek, kupuje firmy outsourcingowe i chce budować nowe sieci handlowe.

Uzależnionym trudno się rozwijać — także w biznesie. Giełdowy Tell, który niemal wszystkie przychody czerpie od trzech operatorów telekomunikacyjnych (Orange, T-Mobile, Plus), prowadząc pod ich szyldami 335 salonów sprzedaży w całym kraju, teraz chce się uniezależnić.

Prezes Tella Rafał Stempniewicz
MW

— Jesteśmy liderem tego rynku, prowadząc niemal co piąty salon operatorów zarządzany przez firmy zewnętrzne. Można jeszcze przejmować mniejsze firmy, ale w tym modelu działalności już mocno nie urośniemy. Dlatego będziemy inwestować w rozwój w innych segmentach branży outsourcingu sprzedaży rosnącej w tempie 15 proc. rocznie. To może przełożyć się na niższą stopę dywidendy — mówi Rafał Stempniewicz, prezes Tella.

W tym tygodniu Tell poinformował o podpisaniu listu intencyjnego z grupą OEX. Jej właścicielem jest fundusz Neo Investments, który od wiosny ubiegłego roku jest też głównym akcjonariuszem Tella (ma 25 proc. akcji i 35,5 proc. głosów na walnym).

Tell ma zamiar odkupić od OEX dwie spółki za 23,1 mln zł. To Cursor, zajmujący się logistyką materiałów marketingowych i wsparciem sprzedaży, oraz Divante, pomagające przy projektowaniu i rozwijaniu e-sklepów. W tej drugiej spółce Tell zamierza objąć 51 proc. udziałów.

— Dotychczas działaliśmy tylko w sferze stacjonarnej sprzedaży, dzięki tym spółkom — zwłaszcza Cursorowi, który powinien dodać nam do przychodów 125 mln zł — możemy wejść do nowych kanałów i zdobyć nowych klientów. Ze sprzedającym ustalamy teraz konkretne parametry transakcji, spodziewam się, że może do niej dojść do końca listopada — mówi Rafał Stempniewicz.

Celem strategicznym Tella jest osiąganie EBITDA na poziomie 25 mln zł w 2017 r. (wobec 13,3 mln zł w tym roku). Połowę zysku mają przynosić nowe biznesy — nowe sieci handlowe w rynkowych niszach.

— W 2011 r. kupiliśmy małą sieć Toys4Boys, która od tego czasu urosła trzykrotnie i dzisiaj ma punkty w galeriach handlowych w całej Polsce. Będziemy chcieli rozwijać podobne sieci w różnych branżach, myślimy też o wprowadzeniu do Polski kilku nieobecnych tu jeszcze marek — mówi Rafał Stempniewicz.

Dziś trzy największe telekomy mają razem ponad 2,6 tys. salonów, z czego 60 proc. prowadzonych jest przez zewnętrzne firmy. Orange już w ubiegłym roku zapowiedział, że zmniejszy sieć o 20 proc.

— Salony będą tracić klientów, bo sprzedaż przenosi się do internetu. Mogą jednak utrzymać pozycję, o ile sprzedawców zastąpią w nich doradcy, którzy będą w stanie wytłumaczyć klientom np. możliwości inteligentnego domu czy skomponować ofertę łączącą cały pakiet usług, ze sprzedażą prądu włącznie — ocenia Andrzej Piotrowski, ekspert rynku telekomunikacyjnego.