Sprzedaż żywności przez internet w Polsce ciągle nie może się rozkręcić. Na rynku wartym, według szacunków Euromonitora, niespełna 0,5 mld zł rocznie do tej pory nikt nie pochwalił się zyskami. Brytyjskie Tesco, które w e- -sprzedaż zainwestowało najmocniej i dostarczało zakupy nie tylko — jak większość graczy — w stolicy, ale też w mniejszych ośrodkach, wstrzymuje kosztowny eksperyment.

— Rezygnujemy z prowadzenia serwisu Tesco Ezakupy w Częstochowie, Kielcach, Zielonej Górze, Rybniku i Opolu z końcem kwietnia. W tych miejscach widzimy ograniczony potencjał dla dalszego rozwoju i chcemy skoncentrować się na tych miastach, gdzie potencjał wzrostu istnieje. Dodatkowo, w Łodzi będziemy obsługiwać klientów z jednego miejsca, a nie dwóch, jak dotychczas. Samochody z zamykanych punktów zostaną przesunięte do działających oddziałów, by odświeżyć flotę — informuje Michał Sikora, rzecznik Tesco.
Tesco nadal będzie dostarczało zakupy m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Lublinie, Poznaniu, Trójmieście, Szczecinie, Bydgoszczy i aglomeracji śląskiej. Spółka poinformowała już pracowników, że w związku z ograniczeniem zasięgu e-sklepu przeprowadzi zwolnienia grupowe. Dodatkowo zamknie dwa nierentowne supermarkety — w Olecku i Piotrkowie Trybunalskim.
Jak informują przedstawiciele związków zawodowych, pracę może stracić nawet 700 osób z około 28 tys. zatrudnionych przez sieć w Polsce.