Wzrosty w ostatnich miesiącach to jeszcze nie początek nowej hossy – studzi nastroje Quercus TFI.
- Po bessie nie przychodzi od razu hossa, lecz najpierw jest okres konsolidacji. W tym roku akcje nie będą już gwałtownie rosły. Do połowy przyszłego roku czeka na konsolidacja, WIG utrzyma się w poziomie 25-33 tys. pkt. To okazja do akumulacji akcji, bo za kilka lat papiery będą na dużo wyższym poziomie niż teraz – mówi Sebastian Buczek, prezes i zarządzający Quercus TFI.
Sebastian Buczek nie widzi teraz na GPW superokazji.
- Patrząc na rynek w krótkim terminie, nie widać mocno niedowartościowanych spółek. Większość wróciła do neutralnych poziomów, jeśli pomyśli się o wynikach, które mogą w tym roku pokazać. Długoterminowy potencjał do wzrostu jest w większości spółek, w tym również w sektorze bankowym. W kolejnych latach poważne problemy z tym, by poprawiać wyniki, będą miały spółki budowlane. Ten rok to apogeum ich możliwości. Na tle firm, które będą poprawiały wyniki, będą wyglądały słabo i to nie jest sektor, w którym warto będzie mieć dużą ekspozycję w długim terminie – mówi zarządzający Quercus TFI.
Quercus TFI, jeden z najmłodszych graczy na rynku funduszy inwestycyjnych, stawia na spółki średnie i mniejsze. Główne pozycje w jego portfelach akcyjnych to Bankier, Forte, HTL-Strefa, Intercars, Remak i Tell.
- Bankier to inwestycja związana z planem przejęcia spółki przez inwestora strategicznego. Zamierzamy odpowiedzieć na wezwanie, bo cena jest fair. Pozostałe spółki są, naszym zdaniem, niedowartościowane, bo spodziewamy się, że w tym roku będą miały bardzo dobre wyniki. Nie można zapominać, że niektóre z nich korzystają na słabym złotym. A uważamy, że złoty jest mocno niedowartościowany. W najbliższych miesiącach oczekujemy umocnienia do poziomu 4 zł za euro. Trzeba to brać pod uwagę patrząc na te spółki – mówi Sebastian Buczek.
Quercus szuka też okazji na rynku długu.
- Nie gramy tak jak większość dużych graczy, tylko na spadek na rynku krótkoterminowych papierów, lecz szukamy innych okazji. W portfelu mamy długoterminowe obligacje spółki giełdowej, krótkoterminowe instrumenty dłużne spółki giełdowej o rentowności 11 proc. oraz krótkoterminowe municypalne instrumenty dłużne o rentowności 6,5 proc. – wylicza Sebastian Buczek.
Optymistyczna wizja rozwoju wydarzeń wynika z wiary, że najgorsze za
nami.
- Nasza gospodarka będzie w tym roku na lekkim plusie. Zawdzięczamy to
głównie osłabieniu złotego, co sprawiło, że nasze firmy są konkurencyjne. W
światowej gospodarce widać sygnały mówiące, że najgorsze za nami. Jeśli
inwestować w akcje, to na rynkach wschodzących, w naszym regionie. Europa
Zachodnia i USA są za bardzo zadłużone, by szybko powrócić na trwałą ścieżkę
szybkiego wzrostu – mówi Sebastian Buczek.
Są jednak też zagrożenia.
- Finanse wielu krajów są w słabej kondycji i takie będą w 2010 r., co powoduje konieczność emisji obligacji na ogromną skalę, by sfinansować deficyty. Podaż akcji na razie jest niska, ale się zmienia. Nad rynkiem wisi emisja PKO BP, o wartości 5 mld zł. Połowa trafi na rynek. Do tego spodziewamy się prywatyzacji spółek z sektora energetycznego, co oznacza emisję o wartości kilku miliardów złotych w tym roku – mówi Sebastian Buczek.
Quercus spodziewa się, że klienci powoli będą wracać do funduszy.
- Za chwilę klientom trudno będzie znaleźć depozyt o oprocentowaniu 7-8 proc. Będą się zastanawiali, czy trzymać pieniądze na depozycie i zarobić 5 proc. minus podatek Belki, czy zainwestować w fundusze. W najbliższym okresie do funduszy będzie trafiało kilkaset milionów złotych miesięcznie – mówi Sebastian Buczek.
.