Marek Belka przegrał w walce o fotel szefa MFW. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego rząd PiS wysunął lewicowego kandydata.
Kandydatura Marka Belki na szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie zyskała dostatecznego poparcia w Europie. Unijni ministrowie na swojego kandydata wybrali Francuza Dominique’a Strauss-Kahna. O ile to było do przewidzenia, o tyle fakt poparcia resortu finansów dla kandydata o lewicowym rodowodzie zamiast bliższego prawicy prof. Leszka Balcerowicza zaskoczył obserwatorów.
— To zastanawia. Klucz, który zdecydował o wyborze, nie jest dla mnie do końca jasny — mówi Wojciech Nagel, politolog z Collegium Civitas.
Polityka
Pikanterii dodaje fakt, że prawica wysuwała pod adresem prof. Belki sporo zarzutów związanych z prywatyzacją PZU. Resort finansów nie umiał jasno odpowiedzieć, dlaczego uznał, że Marek Belka jest lepszy od Leszka Balcerowicza.
— Rozważane były różne kandydatury. Poparcie prof. Belki to rezultat uzgodnień politycznych. To nie była autonomiczna decyzja ministerstwa, konsultowaliśmy się w tej sprawie z premierem — mówi Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów.
Ekonomiści równie wysoko oceniają obu kandydatów.
— O wyborze profesora Belki zdecydowały uwarunkowania politycznie, bo od strony merytorycznej obaj kandydaci są równie dobrzy — twierdzi Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank Polska.
Pod decyzją resortu finansów podpisują się posłowie partii rządzącej.
— Gdybym ja miał wybrać, również postawiłbym na profesora Belkę. Z różnych względów jego poglądy są mi bliższe — mówi Tadeusz Cymański, poseł PiS.
Zadowolenia nie kryje lewica.
— Cieszę się, że ministerstwo zdobyło się na oficjalną deklarację, bo obawiałam się, że PiS samo, nie mając kompetentnego kandydata, nie zdecyduje się na poparcie kogokolwiek — mówi Anita Błochowiak, posłanka SLD.
Doświadczenie
Złośliwi mówią, że Ministerstwo Finansów zmuszone było poprzeć któregokolwiek z kandydatów, więc wybrało tego, który miał mniejsze szanse na wygraną. Tym sposobem nie przyczyniło się do sukcesu politycznych rywali. A może zdecydowały emocje?
— Profesor Balcerowicz jest chyba jednak bardziej znienawidzony przez obecną koalicję niż profesor Belka. Poza tym Belka jest mniej kontrowersyjny — mówi Maciej Krzak, ekspert PKPP Lewiatan.
— Ten rząd uważa profesora Balcerowicza za wroga numer jeden. Dlatego PiS wolało pana Belkę, mimo że wcześniej ostro go krytykowało. To zła decyzja, bo Balcerowicz miałby większe szanse — twierdzi Zbigniew Chlebowski, poseł PO.
Pojawiają się też merytoryczne argumenty.
— Profesor Belka ma większe doświadczenie w działalności międzynarodowej, jest ceniony przez Amerykanów — mówi Wojciech Nagel.