Wracamy do naszego wakacyjnego cyklu „Letnie duchy motoryzacji”. W tym tygodniu wspólnie z Mateuszem Żuchowskim zabieramy Was w podróż – do czasów, gdy świat był podzielony żelazną kurtyną, a po jednej z jej stron auto nie było symbolem statusu, lecz… cierpliwości. Trabant, ten niepozorny bohater z NRD, przez dekady toczył się po wschodnioeuropejskich drogach, wzbudzając uśmiech, czasem politowanie, a dziś – ciepłe (nomen omen) wspomnienia.
Wystarczy wejść na stronę organizatora i wypełnić formularz do głosowania.
Dziękujemy za każdy głos!
Wspólnie przyjrzymy się miejscu jakie Trabant zajmuje w kulturze i pamięci ludzi. Ten prosty do bólu pojazd to nie tylko dwusuwowy silnik i nadwozie z bawełny z odzysku, ale też symbol słusznie minionej epoki. Auto, które wyznaczało granice wolności i ...cierpliwości. Na jego odbiór czekało się nawet 15 lat. Mimo tego, tuż po upadku muru berlińskiego Trabanty były masowo porzucane, a ich gnijące po krzakach truchła trafiały do pieców…jako opał.
Serdecznie zapraszamy na odcinek, który spowija niebieska mgła spalin silnika dwusuwowego.
PB Autoportret znajdziesz na pb.pl oraz w Twojej ulubionej aplikacji podcastowej np. na Spotify lub na YouTube.
Koniecznie nas zasubskrybuj!
Nowy odcinek w każdy czwartek (bez wyjątków).
Kontakt: [email protected]