Zarządowi udało się wtedy jednak przekonać akcjonariuszy, głównie finansowych, do zatrzymania akcji. W przyszłości mieli zarobić więcej. Jeśli trzymali papiery do dziś, to nie mogą być zadowoleni. Enea wyszła z ofertą znacząco niższą (67,39 zł), a pole manewru zostawiła akcjonariuszom minimalne. Można spekulować, że jeśli nie dostanie spółki, zabierze jej kontrakt na dostawy węgla (40 proc. przychodów Bogdanki). Lepiej więc sprzedać akcje.
— Bogdanka w rękach Enei jest warta 76,7 zł na akcję. Wynika to z tego, że Enea jest w stanie doprowadzić do zwiększenia wydobycia w Bogdance z obecnych 8,5 mln ton do 9 mln ton w 2016 i 2017 r. W 2018 r., po uruchomieniu przez Eneę nowego bloku w Kozienicach, wydobycie znów wzrośnie, do 11,5 mln ton. To już oznacza maksymalne wykorzystanie mocy produkcyjnych Bogdanki. I jest to korzystne — przy rosnącym wolumenie spadają przecież jednostkowe koszty wydobycia — analizuje Wojciech Kozłowski, analityk Ipopema Securities. Mogliby się wprawdzie znaleźć inni zainteresowani Bogdanką, ale — zdaniem Kozłowskiego — nie będą skłonni przebijać oferty Enei.
— Kopalnia węgla mogłaby zainteresować np. koncerny chemiczne — Azoty, PKN Orlen lub kogoś z zagranicy — które mogłyby postawić przy kopalni instalację do gazyfikacji węgla — przyznaje Wojciech Kozłowski. Problem w tym, że taka instalacja nie przełożyłaby się istotnie na zwiększenie wydobycia w Bogdance, a Enea i tak przeniosłaby prawdopodobnie swoje zamówienia na Śląsk.
— Dlatego szacujemy, że dla koncernu chemicznego Bogdanka byłaby warta tylko 57,9 zł na akcję — uważa Wojciech Kozłowski. Postawieni pod ścianą akcjonariusze zapewne oddadzą akcje. Tego spodziewa się Ipopema Securities, ale także Mirosław Taras, były prezes Bogdanki.
— Fundusze mogłyby się zbuntować, ale czy to da efekt? Raczej odpowiedzą pozytywnie — uważa Mirosław Taras.
Optymistą jest, co naturalne, Krzysztof Zamasz, prezes Enei. — Nie jesteśmy jedynymi, którzy interesowali się w przeszłości Bogdanką. Wystarczy zresztą spojrzeć na przykład kopalni Brzeszcze [dawna kopalnia KW, która szuka inwestora — red.], do której ustawiło się trzech inwestorów. To pokazuje, że wiele firm widzi w węglu biznes. Uważamy, że dziś tylko my jesteśmy w stanie zaoferować dobrą cenę — mówi Krzysztof Zamasz.