Trzeba się uczyć Afryki

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2017-05-11 13:04
zaktualizowano: 2017-05-11 13:05

Rozwój gospodarczy Afryki ostatnio spowolnił, ale dla inwestorów, także polskich, to nadal bardzo atrakcyjny kontynent.

Dziś PKB afrykańskich państw nie rośnie już w tempie 9 proc., czy choćby 7 proc. rocznie. Jednak gospodarka Czernego Lądu rozwija się wciąż szybciej, niż ekonomia państw w Europie.

O AFRYCE PO POLSKU
O AFRYCE PO POLSKU
Uczestników paneli dotyczących współpracy Afryki i Europy Środkowej łączyło zainteresowanie gospodarką Czarnego Lądu oraz to, że prawie wszyscy wypowiadali się płynnie po polsku.
Michał Legierski/Edytor

- Afryka się zmienia. Już nie jest taka, jak kiedyś, gdy gnębiły ją konflikty i głód. W ciągu 20 najbliższych lat, połowę najszybciej rozwijających się państw świata będą stanowić kraje Afryki Subsaharyjskiej - przekonywał wczoraj w Katowicach, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Ibrahim M. Mohemed, wiceminister górnictwa Kenii.

Tę perspektywę muszą brać pod uwagę także firmy z Polski. Philip Mibenge, prezes Polsko-Afrykańskiej Izby Przemysłowo-Handlowej zauważył z kolei, że dotychczas europejski biznes interesował się głównie pięcioma krajami, zwanych kolumnami Afryki. Było to państwa o ustabilizowanych gospodarkach i najliczniejsze: Egipt, Nigeria, Kenia, Republika Konga oraz RPA.

- Teraz obudziły się kolejne, takie jak Wybrzeże Kości Słoniowej, Etiopia, czy Angola, ale i inne. O nich również warto pomyśleć - zachęcał prezes PAIPH.

Przykładem producenta, który już odniósł sukces na Czarnym Lądzie jest Ursus.

- Jesteśmy obecnie obecni w trzech afrykańskich krajach i większość kontraktów zawieraliśmy tam korzystając ze wsparcia rządowego. Stroną umów są firmy wskazane przez tamtejszej rządy lub należące do nich - wyjaśniała Monika Kośko, wiceprezes Ursusa.

Chociaż teraz warszawska firma negocjuje już innego rodzaju kontrakty - m.in. w Algierii i Namibii, to zdaniem wiceprezes Ursusa właśnie model bazujący na rządowych gwarancjach jest optymalnym rozwiązaniem, gdy rozpoczyna się europejsko-afrykańską współpracę. Dlatego też Monika Kośko z dużym optymizmem patrzy na działania Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH), która w tym roku rozpoczęła budowę sieci własnych zagranicznych biur handlowych (mają one zastąpić Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji przy ambasadach RP).

- Docelowo będzie prawie 70 takich biur, część także w Afryce Subsaharyjskiej. Już teraz tego typu placówka działa w Nairobi, będą kolejne w Lagos i Dakarze, mamy również pomysły na Kapsztad i Johannesburg - mówił Wojciech Fedko, członek zarządu PAIH.

Z kolei Maciej Fałkowski, wicedyrektor Departamentu Współpracy Ekonomicznej MSZ zapowiedział, że jego resort będzie przywracał zlikwidowane kiedyś ambasady w państwach afrykańskich. Jeszcze w tym roku uruchomiona ma być placówka w Tanzanii.

Na razie jednak perspektywy biznesu w Afryce nie są szczególnie doceniane przez polski biznes.

- Budujemy w Afryce całe miasta. Zgłaszają się do nas pragnące współpracować firmy z Europy, niestety nie ma wśród nich przedsiębiorstw z Polski - mówił z wyraźnym żalem Danny Zabusu Kambo, szef grupy ds. budownictwa firmy Rendeavour. Wyjaśnił, że nasi przedsiębiorcy uznają, że warunki robienia biznesu w Afryce są trudne. W tej sytuacji wolą wciąż działać w Polsce. Są zdania, że tu nadal są dobre perspektywy rozwoju, tym bardziej, że pieniądze z unijnych funduszy płyną stale dość szerokim strumieniem.

- To się jednak niebawem skończy. A biznes z innych państw nie siedzi z założonymi rękoma i już teraz wchodzi do Afryki. Przyjeżdżają do nas wykonawcy z Turcji, średnie, a nawet mniejsze firmy z Chin - ostrzegał przedsiębiorców znad Wisły Danny Zabusu Kambo.

- Jakiś czas temu Afryka stała się modna i wtedy część polskich firm wybrała się tam w nadziei, że szybko zrobi dobry interes. Większość nie osiągnęła jednak sukcesu. Dlatego zainteresowanie Afryką spadło - wyjaśniał to zachowanie Jerzy Pietrucha, prezes Grupy Pietrucha, która działa m.in. w sektorze inżynierii lądowej i wodnej.
Przedsiębiorstwo kilka lat temu rozpoczęła działalność w Afryce, i prowadzi ją nadal. Dziś ma tam dwa przedstawicielstwa: na zachodzie kontynentu w Nigerii oraz na wschodzie - w Rwandzie. Myśli o rozwoju biznesu.

- Afryka jest już na tyle dojrzała, że nie chce już tylko importować towarów z innych kontynentów. Teraz chce inwestować w siebie i eksportować - wyjaśnia Jerzy Pietrucha.

- Afryka to kontynent XXI wieku. Trzeba to wiedzieć i uczyć się z nią współpracować - podsumował Robert Zduńczyk, prezes Fundacji Ekonomicznej Polska-Afryka Wschodnia.