Wydarzeniem tygodnia była oczywiście decyzja o obniżce stóp procentowych o 25 pkt baz. przez Radę Polityki Pieniężnej. W reakcji doszło do umocnienia naszych obligacji, co samo w sobie nie jest jeszcze zaskakujące. Rzecz w tym, że w tym samym czasie rosła rentowność papierów amerykańskich i do środowego popołudnia także niemieckich. W dwóch kolejnych dniach doszło do umocnienia bundów, a rynki w USA nie pracowały w piątek. Nie można więc mówić o rozjeżdżających się trendach w Europie i za oceanem, ale być może ten temat jeszcze do nas wróci.
W drugim kwartale wartość emisji obligacji korporacyjnych przekroczyła nieznacznie 4 mld zł i była to kwota niemal równa tej w z pierwszego kwartału 2025 i czwartego kwartału 2024 r. Można byłoby mówić o stabilizacji rynku pierwotnego na wysokim poziomie, gdyby nie fakt, że liczba przeprowadzonych emisji w ostatnich 12 miesiącach spadła do 234 i była o 31 proc. niższa niż na koniec pierwszego kwartału 2024 r., który był zarazem okresem szczytowej aktywności emitentów (ponad 100 emisji wobec 60 emisji w drugim kwartale br.). 234 emisje przeprowadzone w 12 miesięcy to zresztą w ogóle najsłabszy wynik od czasu obowiązkowej rejestracji emisji w KDPW. Nie jest to więc historia bardzo długa (zaledwie 5,5 roku), za to wymowna. Wszak to obecnie emitentom udaje się plasować emisje z rekordowo niskimi marżami dodawanymi do WIBOR, a sam WIBOR też spada i - w powszechnej opinii - będzie spadał nadal w ślad za stopami procentowymi. Warunki dla przeprowadzania emisji są więc idealne, ale emitenci nie palą się, by je wykorzystać. Dlaczego? Coraz częściej finansowanie dostarczają im banki, ale też warto pamiętać o sytuacji deweloperów, którzy spowalniają inwestycje w nowe projekty, czekając na odrodzenie popytu na mieszkania. A to właśnie deweloperzy są najliczniejszą na Catalyst grupą emitentów.
Warunki dla przeprowadzania emisji są więc idealne, ale emitenci nie palą się, by je wykorzystać.
Spowolnienie sprzedaży mieszkań, choć w niektórych wypadkach zaczyna niekorzystnie wpływać na bilanse deweloperów (co niekoniecznie jest od razu powodem do wszczynania alarmu), jak dotąd nie wpłynęło w żadnym stopniu na spłacalność obligacji korporacyjnych obecnych na Catalyst. Od ostatniego defaultu minęło już dwa i pół roku, a Indeks Default Ratio obliczany przez redakcję Obligacje.pl od 2013 r. spadł do 1,1 proc., co jest trzecim najniższym wskazaniem w historii i świadczy o bardzo dobrej spłacalności obligacji korporacyjnych w ostatnich latach. Średnia wartość to bowiem 3,3 proc., choć zawyżają je liczne upadłości z pierwszych lat funkcjonowania Catalyst, a także powszechnie znane historie GetBacku i Getin Noble Banku.
Ciemniejszej strony Catalyst nie zamierza rozbudowywać Ghelamco. Notowania dewelopera wróciły z 60 proc. w okolice 85-99,7 proc. po tym, jak Jarosław Jukiel, członek zarządu i dyrektor finansowy firmy, odpowiadał na pytania internautów w poniedziałkowe popołudnie. Jarosław Jukiel zapewnił, że firma ma pieniądze na najbliższy wykup obligacji (w lipcu) i całkiem sporo pomysłów na to, jak sfinansować wykupy kolejnych serii, a przede wszystkim ma też majątek wystarczająco duży, by poradzić sobie z tym wyzwaniem bez oglądania się na kogokolwiek. Do zamknięcia tematu brakuje już tylko realizacji zapowiadanych posunięć.
Sądząc po wysokiej sprzedaży obligacji oszczędnościowych (6,6 mld zł w czerwcu), inwestorzy szukają w obligacjach przede wszystkim bezpieczeństwa. W ich gusta powinna więc trafić emisja listów zastawnych PKO Banku Hipotecznego planowana na jesień br. Zwolnienia podatkowego pewnie nie będzie, ale mają się pojawić inne korzyści dla inwestorów.