Niemal kompletną amnezję zaprezentowała kobieta zeznająca 16 maja w procesie szefów Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI). Odpowiedzi „nie pamiętam” to w zasadzie norma w ustach świadków. Zadawane im pytania odnoszą się bowiem do sytuacji sprzed 18 i więcej lat. Tym razem od świadka nie udało się jednak usłyszeć właściwie niczego innego.
- Czym pani tłumaczy całkowitą niepamięć? – zapytała w pewnym momencie sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska.
- Tym, że minęło dużo czasu – odpowiedziała świadek.
W WGI pracowała w latach 2000-2006. Zaczynała jako asystentka ds. marketingu, potem była asystentką ds. obsługi klientów, aż wreszcie została kierowniczką działu rozliczeń. Na tym ostatnim stanowisku jej bezpośrednim przełożonym był oskarżony M.S. M.in. z odczytanych protokołów ze śledztwa z 2007 r. można się było dowiedzieć, że to na jej drukarce powstawały raporty z saldami dla klientów. Ich autorem - jak twierdzi świadek - był prawdopodobnie M.S., a ona dodawała tylko dane personalne klientów, nie miała jednak dostępu do informacji finansowych.
Jak zabezpieczano ryzyko kursowe
Bezpośrednio przed kierowniczką działu rozliczeń zeznania składał Józef R., początkowo analityk, a później dyrektor inwestycyjny WGI, a nawet likwidator WGI TFI (w praktyce nie podjęło działalności). On również nie pamiętał, jak tworzone były raporty dla klientów. Z jego zeznań sprzed lat i obecnych wynikało za to, że informacje o transakcjach walutowych dokonywanych przez pracowników WGI trafiały do sekretariatu prezesa M.S, którym kierowała kobieta z – jak to określiła sędzia – całkowitą niepamięcią.
Z obecnych i dawnych zeznań dyrektora inwestycyjnego WGI wynikało, że około 75 proc. aktywów klientów WGI zarządzała amerykańska Wachovia Securities. Było to poza jego kompetencjami. O inwestycjach w Wachovii miał zdecydować zarząd bez jakiejkolwiek wiedzy dealing roomu. Lokalnie zajmowano się głównie zabezpieczeniem ryzyka kursowego. Transakcje zawierano dzwoniąc do dealerów walutowych BRE Banku (obecnie mBank) oraz Citibanku (Bank Handlowy w Warszawie).
W późniejszym okresie WGI zaczęło korzystać z platform foreksowych IG Markets, Saxo Banku i FX Markets. Józef R. zapewnił, że sam nie grał na foreksie, ale w swoich zeznaniach sprzed lat twierdził, że WGI podejmowała próby samodzielnej działalności na foreksie choć akurat on się tym nie zajmował. Z jego dawnej analizy wynikało, że w większości okresów rozliczeniowych aktywność foreksowa kończyła się stratami. Po latach nie pamiętał jednak, jak badał zyskowność tych operacji, ani też czy były prowadzone środkami klientów, czy samego domu maklerskiego.
Inspirująca lektura gazety
Już na początku zeznań 16 maja 2024 r. Józef R. przyznał się za to do jednego z kluczowych dla działalności WGI pomysłów, czyli emisji obligacji WGI Consulting powiązanych z inwestycjami przez Wachovię Securities. Chodziło o to, że po zmianie prawa WGI jako dom maklerski nie mogła przekazywać innym podmiotom aktywów klientów, by te inne podmioty nimi zarządzały. Aby rozwiązać ten problem pojawiły się właśnie obligacje WGI Consulting, które formalnie emitowała inna spółka niż WGI Dom Maklerski.
- Kto wpadł na taki pomysł? – zapytała sędzia.
- To był mój pomysł. Podobnie robił PKN Orlen, który za pomocą spółek zależnych emitował obligacje pozyskując finansowanie. To było opisane w artykule w „Rzeczpospolitej” i to była inspiracja – wyjaśnił Józef R.
Pomysł przekazał przełożonym. Po latach nie pamiętał jednak, czy Łukaszowi P., czy bezpośrednio członkom zarządu. Uczestniczył jednak w rozmowach z KPWiG (poprzedniczka KNF), które doprowadziły do wprowadzenia w życie pomysłu z obligacjami. Po latach nie był jednak w stanie wskazać z nazwiska reprezentantów KPWiG w trakcie rozmów.
- Utkwiło mi tylko wśród członków komisji była bardzo inteligentna pani prawnik, która zachwyciła mnie swoją wiedzą i błyskotliwością – wspominał świadek Józef R.
Proces rozpoczęty w maju 2023 r. – niemal równe 17 lat po odebraniu WGI licencji maklerskiej - ma rozstrzygnąć o odpowiedzialności trzech członków zarządu WGI za to, że w 2006 r. 1156 klientów WGI straciło 247,9 mln zł (na dzisiejsze pieniądze około 660 mln zł). W pierwotnym procesie szefowie WGI zostali uniewinnieni w 2020 r. Stało się to 14,5 roku po upadku WGI, w tym ośmiu latach postępowania sądowego (wcześniej sprawa latami tkwiła w prokuraturze). W 2022 r. sąd apelacyjny odesłał jednak sprawę do ponownego rozpatrzenia.