Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), ma nie lada problem. Aukcja częstotliwości z pasm 800 i 2600 MHz, najważniejsze w tym roku wydarzenie dla operatorów telekomunikacyjnych, które miało wzbogacić budżet państwa o minimum 1,8 mld zł (a być może kilka razy więcej), powinna rozpocząć się w tym tygodniu, ale się nie odbędzie. Całą procedurę „z troski o zapewnienie stabilności i pewności obrotu prawnego i wyeliminowanie jakichkolwiek wątpliwości formalno-prawnych, mogących towarzyszyć postępowaniu aukcyjnemu” trzeba będzie powtórzyć. O co poszło? O ludzki błąd — najpóźniej 6 lutego UKE miał opublikować „odpowiedzi na wnioski o wyjaśnienie treści dokumentacji aukcji”, składane przez operatorów. I opublikował (o godz. 22.10), tyle że... plików z nimi nie dało się odczytać. Wpadkę naprawiono 4,5 godziny później — odpowiedzialny za nią pracownik, według naszych informacji, został zwolniony — ale mleko już się rozlało.
— Sam proces aukcyjny jak i towarzysząca mu dokumentacja przygotowane zostały prawidłowoi zgodnie z przepisami prawa — podkreśla Magdalena Gaj, cytowana w komunikacie opublikowanym wczoraj na stronach UKE. Dodaje jednak, że jako organ regulacyjny ma obowiązek zapewnienia wszystkim podmiotom na rynku „możliwości prowadzenia działalności w stabilnym i pewnym otoczeniu”. A dokumentacyjna wpadka mogła wywołać lawinę protestów, skarg i odwołań.
— Najmniej pożądanym byłby fakt, gdyby ze względu na problemy techniczne w dostępie do załączników zawierających wyjaśnienia treści dokumentacji aukcyjnej przez dwie i pół godziny w porze nocnej, podmioty uczestniczące w procesie aukcyjnym były narażone na podważanie decyzji rezerwacyjnych, zapadłych po przeprowadzeniu aukcji — mówi Magdalena Gaj.
Odwołana wczoraj aukcja została ogłoszona 30 grudnia 2013 r. Jej przeprowadzenie jest kluczowe dla rozwoju w Polsce szybkiego internetu mobilnego LTE. Co prawda jest on dostarczany przez Plusa od ponad dwóch lat, a od jesieni w kilkudziesięciu miastach oferuje go Orange i Play (T-Mobile zapowiada start usługi latem), ale ogólnopolska ekspansja szerokopasmowej technologii i jej znaczne przyspieszenie mają stać się możliwe dopiero po przyznaniu telekomom nowych częstotliwości (m.in. zwolnionych przez telewizję analogową). Na aukcji walka miała się toczyć o wykorzystanie przez 15 lat 19 bloków częstotliwości: 5 w paśmie 800 MHz (tzw. pokryciowym, czyli umożliwiającym dostarczenie LTE na terenie całego kraju), a resztę w paśmie 2,6 GHz, które jest wykorzystywane na obszarach o dużej gęstości zaludnienia. Cena wywoławcza jednego bloku w paśmie 800 MHz miała zaczynać się od 250 mln zł, a w paśmie 2,6 GHz — od 25 mln zł. Przeprowadzeniu aukcji w proponowanej przez UKE formule sprzeciwiały się ostatnio P4 (operator Play) i Polkomtel (operator sieci Plus). P4 zwracało uwagę, że dokumentacja aukcyjna jest przygotowana niestarannie, co potencjalnie mogło ułatwić zaskarżenie wyników postępowania. Uznawało też, że wymagania wobec uczestników aukcji, dotyczące poziomu zabezpieczeń finansowych, są niewystarczające, na czym mogły skorzystać firmy- krzaki.
Tymczasem kontrolowana przez Zygmunta Solorza- Żaka grupa koncentrowała się na krytyce zapisów, które jej zdaniem faworyzowały największych konkurentów: Orange i T-Mobile, które w ramach spółki Networks współdzielą sieć. Według warunków odwołanej aukcji grupa polskiego miliardera mogła wystartować po mniej bloków niż konkurenci, bo jeden z pasma 800 MHz otrzymała już powiązana z nim Sferia, na mocy ubiegłorocznej ugody z ministerstwem cyfryzacji.