Jak tylko wyhamował rajd rentowności obligacji skarbowych USA, zakończyła się passa umocnienia dolara. Nie obyło się bez pomocy przedstawicieli Fed, który ostudzili oczekiwania na przyspieszone ograniczanie QE. Spekulacje odnośnie kierunku polityki monetarnej krążą wokół Rady Polityki Pieniężnej, która dziś podejmuje decyzję.
Wracając do USA, Fed i dolara, wczoraj dobitnie zostało potwierdzone, co aktualnie steruje amerykańską walutą. Rentowności 10-letnich obligacji skarbowych podeszły do 1,1855 proc. – najwyżej od roku, ale jak tylko rajd został przerwany, wyczerpało się paliwo do umocnienia USD. Pretekstem do zwrotu stały się komentarze przedstawicieli FOMC, którzy zabrali się za tonowanie oczekiwań związanych z wcześniejszym startem procesu ograniczania skupu obligacji. Mester, Rosengren i Bullard wspólnie przyznali, że nie ma sensu rozmawiać o normalizacji polityki, kiedy szaleje pandemia. Nawet jeśli gospodarka odbije zgodnie z prognozami, to i tak będzie to za mało, by dyskutować o zmianie polityki. Potwierdza się to, o czym pisałem od kilku dni – Fed pozostanie w trybie akomodacyjnym niezależnie do tego, jak będzie wyglądać przyszła polityka fiskalna i na ile stanowi ona zagrożenie wyższej inflacji. USD powinien być dzięki temu słabszy, ale też nie można wykluczyć, że w kolejnych tygodniach spekulacje o zmianie nastawienia będą się przewijać przez rynek. Nawet być może i dziś pojawi się pretekst do świeżych rozważań wraz z odczytem grudniowej inflacji CPI z USA. Odczyt powyżej oczekiwań, szczególnie w inflacji bazowej (prog. 1,6 proc. r/r), będzie argumentem za tym, by wierzyć w szybszą zmianę zdania Fed. W mojej opinii niepotrzebnie.