Upadek Evergrande nie wywoła bessy

Kamil ZatońskiKamil ZatońskiKamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-09-20 20:00

Czy chińskiego dewelopera można porównywać do Lehman Brothers? Zdania są podzielone. Specjaliści zgodnie jednak twierdzą, że problem nie będzie miał globalnych konsekwencji

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego zdaniem jednych ekspertów Evergrande ma potencjał by stać się drugim Lehman Brothers, a zdaniem innych absolutnie nie
  • dlaczego niezależnie od opinii na temat porównań dla Lehman Brothers, specjaliści uważają, że to jeszcze nie początek bessy
  • jakie wnioski dla Evergrande płyną ze sprawy Huarong Asset Management
  • jak chińska polityka społeczna może wpłynąć na sytuację Evergrande
  • jak doniesienia z Chin wpływają na rodzimy rynek nieruchomości

Wyraźną przeceną na wszystkich giełdach rozpoczęła się ostatnia dekada września. Spadek notowań WIG20 sięgał niemal 3 proc., a najwięcej traciły te spółki, które w ostatnich tygodniach zyskiwały z sesji na sesję - jak JSW, której akcje spadły o ponad 8 proc. Na wartości stracił też złoty (kurs euro wzrósł do 4,6 zł), a inwestorzy jak zwykle w sytuacji wzrostu ryzyka rzucili się na dolara. Swoją rolę bezpiecznej przystani wzorowo odgrywało złoto, inaczej było natomiast z “nowym złotem”, czyli kryptowalutami. Ich notowania spadły. Od spadku rozpoczęła się też sesja w Stanach Zjednoczonych.

Chiński czarny łabędź?

Bezpośrednią przyczyną wyprzedaży jest coraz większy strach przed bankructwem chińskiej firmy deweloperskiej Evergrande. W poniedziałek 20 września 2021 r. (czyli w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu europejskiego) jej kurs spadał o 19 proc., schodząc do poziomów nienotowanych od maja 2010 r.

Zdaniem Jarosława Niedzielewskiego, dyrektora departamentu inwestycji Investors TFI, skala działalności Evergrande sprawia, że w razie upadku spółka ta ma potencjał, by pogrążyć w bessie rynki finansowe całego świata, tak jak kilkanaście lat temu uczynił to amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers. Takiemu scenariuszowi sprzyjają też okoliczności.

- Trwająca od kilkunastu miesięcy mocno spekulacyjna hossa na całym świecie przygotowała scenę pod to, by zdarzyło się coś, co tę hossę zatrzyma. Normalnie byłby to wzrost stóp procentowych, ale w obecnych warunkach trzeba szukać tzw. czarnych łabędzi. Evergrande jest potencjalnie takim czarnym łabędziem. Dalszy rozwój negatywnego scenariusza jest jednak zależny o decyzji jakiegoś gremium, a może nawet jednego człowieka. W związku z tym dosyć trudno jest oszacować czy chińskie władze pozwolą na kapitalistyczną formę upadku bardzo dużego dewelopera, o zadłużeniu niemal równym zadłużeniu Polski. Natomiast bankructwo takiej firmy na pewno nadawało by się do wytworzenia fali, która globalną hossę zatrzyma – komentuje Jarosław Niedzielewski.

Do bessy droga daleka

Inni eksperci uspokajają jednak, że jeśli chodzi ro rynek finansowy, to Chiny nie są odpowiednikiem Stanów Zjednoczonych, a powiązania międzynarodowe chińskiego rynku finansowego nie są tak silne, jak w przypadku Wielkiego Brata.

– Wydaje się też, że rola Evergrande na rynku chińskim jest dużo mniejsza od dużych banków inwestycyjnych na rynku amerykańskim. Ja bym Evergrande nie porównywał do banku Lehman Brothers. Myślę że mogą nastąpić pewne perturbacje w Chinach, które przełożą się na rynki globalne, ale tylko jeżeli chodzi o pewien sentyment – oponuje Paweł Majtkowski, analityk eToro.

Zakładam, że po przypadku Lehman Brothers wszyscy decydenci zdają sobie sprawę, że w takich sytuacjach nie chodzi o upadek jednej firmy. Następuje efekt domina i problem może wystrzelić w miejscu, o którym nawet się nie myślało.

Jarosław Niedzielewski
Investors TFI

Na kwestię sentymentu zwraca też uwagę Daniel Kostecki, analityk Conotoxii.

- Jak Evergrande może przełożyć się na wyniki Apple’a, Facebooka czy spółek z indeksu DAX? Sprawa Evergrande – w połączeniu z danymi makroekonomicznymi wskazującymi, że chińska gospodarka rozwija się wolniej - to pretekst do korekty. Do tego dokłada się oczekiwanie na środowe posiedzenie Fedu i decyzję o rozpoczęciu, lub nie, redukcji skupu aktywów przez amerykański bank centralny. Mamy więc małą panikę, która zaraz się skończy. Istnieje ekspozycja firm zachodnich na obligacje Evergrande, ale nie jest ona duża. Żadna z dużych instytucji finansowych nie zbankrutuje przez to, że chiński deweloper nie spłaci obligacji – podkreśla Daniel Kostecki.

Jarosław Niedzielewski, choć jest skłonny porównywać Evergrande do Lehman Brothers, także uważa, że upadek dewelopera nie zapoczątkuje bessy, ale stanie się jedynie przyczynkiem do korekty na światowych giełdach. Ma jednak inne argumenty.

- Zakładam, że po przypadku Lehman Brothers wszyscy decydenci zdają sobie sprawę, że w takich sytuacjach nie chodzi o upadek jednej firmy. Następuje efekt domina i problem może wystrzelić w miejscu, o którym nawet się nie myślało – zastrzega Jarosław Niedzielewski.

Akcje kontra polityka społeczna

- Trudno wyrokować czy Evergrande będzie drugim Lehman Brothers, ale wydaje mi się, że chińskie władze nie pozwolą, by efekty kłopotów Evergrande rozprzestrzeniły się na system finansowy. Tak bym obstawiał, ale ostatnio z Chinami nie można być niczego pewnym. Ceny akcji nie są priorytetem w ich polityce gospodarczej, tak jak to jest w Stanach Zjednoczonych – dodaje Rafał Lerski, członek zarządu i dyrektor inwestycyjny BNP Paribas TFI.

Że sprawa ma aspekt społeczno-polityczny, przyznaje również Jarosław Niedzielewski. Jego zdaniem, czego jak czego, ale pieniędzy Chińczykom nie brakuje, o czym świadczy sprawa Huarong Asset Management, czyli czegoś w rodzaju chińskiego „złego banku”. Najpierw firma nie dotrzymała terminu publikacji wyników finansowych za 2020 r., a potem okazało się, że w ubiegłym roku straciła 16 mld USD. Zaledwie w sierpniu 2021 r. Chińczycy zorganizowali konsorcjum banków do finansowania Huaronga i jego kłopoty przeszły w zasadzie bez szerszego rozgłosu.

Według Pawła Majtkowskiego mechanizm ten zostanie powtórzony w przypadku Evergrande.

- Ale ryzyko, że rząd się w żaden sposób nie zaangażuje, a banki nie będą dalej chciały finansować Evergrande istnieje. I to jest największy problem, który rozlewa się po rynku – podkreśla analityk eToro.

Z drugiej strony, w ostatnich miesiącach chińskie władze dokręcały regulacyjną śrubę spółkom technologicznym i edukacyjnym. Mocne przeceny ich akcji nie zastopowały tych działań, gdyż Chińczycy nad zyski inwestorów giełdowych postawili cele społeczne. I na ten aspekt zwraca uwagę Jarosław Niedzielewski

- Być może plan jest taki, by ograniczyć tworzącą się od lat bańkę na chińskim rynku nieruchomości. Rozwój firm deweloperskich spowodował na tyle istotny wzrost cen nieruchomości, że są one trudno dostępne dla mało i średniozamożnych Chińczyków – mówi dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI

- Sytuacja Evergrande jest w pewnym stopniu wypadkową tego co chiński rząd robił wcześniej. A już od pewnego czasu mocno naciska on na ograniczenie poziomu zadłużenia spółek deweloperskich. W pewnym stopniu problemy Evergrande z finansowaniem wynikają z już wprowadzonych regulacji – uważa Paweł Majtkowski.

OKIEM EKSPERTA
Nie tylko Evergrande
Piotr Zagała
dyrektor departamentu inwestycji w BNP Paribas TFI
Nie tylko Evergrande

Rynkiem nieruchomości w Chinach straszy się od ponad dziesięciu lat. W USA straszy się z kolei wyceną rynku akcji. Na całym świecie są bańki, które muszą pękać. Te bańki są tworzone przez rządy, inwestorów, banki centralne. W sytuacji, gdy mamy wciąż zalew wydrukowanego pieniądza, pękniecie chińskiej bańki na nieruchomościach jest długo oczekiwaną korektą. Ale nie skupiałbym się tylko na Evergrande. Przecież niedawno członek Fedu został zmuszony do sprzedaży pozycji na ETF. Fed zamknął w ostatnim okresie pozycję na obligacjach typu high yield. Mamy do czynienia z głębszą korektą, na która wszyscy czekali. Ale to tylko korekta. Ciekawe, co zrobi bank centralny w Chinach, który jak dotąd nie chciał iść w tym samym cyklu luzowania, co banki USA, Europy i Japonii. Jeśli teraz będzie zmuszony poluzować politykę, to będziemy mieli do czynienia z kolejnym impulsem proinflacyjnym na świecie.

Chwila zawahania

Choć polski rynek nieruchomości z chińskim niewiele łączy, to całkiem możliwe, że głośne problemy Evergrande osłabią sentyment rodzimych inwestorów.

– Sytuacja z Evergrande będzie mieć wpływ na rodzimy rynek nieruchomości – głównie psychologiczny. Sentyment na rynku może się chwilowo zmienić po doniesieniach o problemach chińskiej firmy. Jeśli nagłówki gazet będą takie, że upada największy deweloper, to da to klientom i inwestorom do myślenia, że skoro takie rzeczy się dzieją, to może warto poczekać aż coś się wydarzy na rynku i spadną ceny. Już teraz dociera do mnie pełno zapytań, czy w związku z tym wstrzymać się z kupnem i czy ceny mogą spaść w Polsce - uważa Tomasz Narkun, doradca firm deweloperskich.

Schłodzić może się również koniunktura na rynku materiałów budowlanych, np. stali.

– Ciekawe też czy te banki, które zostaną zarażone problemami, nie ograniczą akcji kredytowej. To są wszystko naczynia połączone globalnie - dodaje Tomasz Narkun.