Urodzaj na zboża i silosy

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2013-08-13 00:00

Ceny zbóż spadają, w gospodarstwach rosną silosy. Po latach cenowego urodzaju rolnicy mają pieniądze na inwestycje, a producenci przechowalni zacierają ręce.

Rolnicy od kilku tygodni alarmują o „klęsce urodzaju”. Za dużo — według prognoz i już zrealizowanych zbiorów — jest na świecie rzepaku, pszenicy i żyta. W efekcie ceny bardzo spadają. Okazuje się, że cieszy to jednak nie tylko branżę spożywczą, ale również producentów silosów zbożowych. — Mamy o 50 proc. więcej zapytań ofertowych z kraju niż rok temu.

FOT. ARC
FOT. ARC
None
None

Z Ukrainy, do której eksportujemy, jest ich nawet trzy razy więcej — mówi Daniel Janusz, prezes giełdowego Feerum. Po pierwszym półroczu jego spółka wypracowała 5,4 mln zł zysku netto przy 37 mln zł przychodów ze sprzedaży. Zamówienia na drugie półrocze sięgają 45 mln zł. Jeśli uda się

je zrealizować, oznaczałoby to wzrost przychodów o prawie 50 proc. Jak przyznaje prezes Feerum, dotychczas największe zwyżki spółka odnotowywała przy dramatycznie niskich poziomach cen płodów rolnych. Tym razem jednak w rolnictwie nie jest aż tak źle, co oznacza, że dla Feerum nie jest aż tak dobrze. Przez ostatnie dwa lata m.in. ceny pszenicy odnotowywały bowiem rekordowe zwyżki, więc spadki nie powinny aż tak bardzo rolników boleć.

— Ci, którzy dobrze zarabiali, a nie inwestowali, teraz przekonują się o konieczności posiadania własnej suszarni lub magazynu. W tym roku świetny biznes zrobią rolnicy albo handlowcy, którzy są w stanie przechować zboże i za kilka miesięcy sprzedać je drożej. Nie ma bowiem przesłanek do tego, żeby ceny surowców rolnych utrzymywały się dłużej na niskim poziomie — twierdzi Daniel Janusz. Jego zdaniem, duży urodzaj na świecie tego nie zmieni, bo przez ostatnie lata światowe zapasy utrzymywały się na niskim poziomie.

— Ten rok może więc pozwolić na ich uzupełnienie — dodaje prezes Feerum. Ewentualne mniejsze dochody rolników nie oznaczają też zmniejszenia ich możliwości inwestycyjnych.

— Poprzedni dobry okres pozwala naszym potencjalnym klientom na zaciągnięcie kredytów, jeśli nie zgromadzili wystarczającej liczby pieniędzy — mówi Daniel Janusz. Inaczej sprawę wahań widzą producenci maszyn rolniczych.

— Dla naszej branży najgorsze są wahania cen. Dzisiaj nie wiemy, czy sytuacja rolników będzie rzeczywiście gorsza, bo niższe ceny mogą chociaż częściowo zrekompensować sobie przez większą sprzedaż dzięki wyższym plonom. W zakupach przeszkadza im natomiast brak przewidywalności. Rolnik inwestuje, jeśli może zaplanować, co będzie się działo na rynku w kolejnych latach. Wtedy wie, czy powinien inwestować w poprawę efektywności, która pozwoli na większe zbiory, a więc utrzymanie bądź zwiększenie rentowności. Na razie sytuacja na rynku zbóż nie odbija się na nas w istotny sposób — przekonuje Michał Guzowski, menedżer produkującej maszyny Unii Group.

Feerum tymczasem powiększyło nie tylko zespół handlowców, ale też moce wytwórcze. W przyszłym roku dzięki nowym liniom i systemom informatycznym spółka ma produkować aż o 100 proc. więcej. Sprzyjają jej — jak zapewnia Daniel Janusz — nie tyko inwestycje rolników czy przetwórców z branży spożywczej, ale też konkurencyjne ceny usług budowlanych wynikające z zastoju w budownictwie (a te spółka zleca na zewnątrz) i dobre ceny stali, którą Feerum wykorzystuje do produkcji.