Ursus, jeszcze niedawno przykład polskiego czempiona, który zdobywał kolejne gigantyczne kontrakty w Afryce, pokazał plan restrukturyzacji i propozycje układowe. Wcześniej na łamach „PB” niektóre z nich zapowiadał już Tomasz Zadroga, prezes producenta ciągników. W ramach uzdrawiania spółka chce zlokalizować produkcję w jednym miejscu — Dobrym Mieście koło Olsztyna, co będzie oznaczało zlikwidowanie prawie 190 etatów.

Chce ograniczyć produkcję do „tylko rentownego” asortymentu, jak czytamy w przedstawionym planie, tzn. traktorów o mocy 110 i 150 KM oraz pras zwijających i przyczep rolniczych. Ciągniki o mniejszej mocy (35- 105 KM) będą produkować na zlecenie, choć z logo Ursusa, firmy w Korei i Turcji.
Plany i obietnice
— To znaczy, że Ursus będzie miał w zasadzie ciągniki w każdej kategorii, poza tą najwyższą (powyżej 200 KM), która jednak ilościowo nie jest aż tak znacząca. Najwięcej sprzedaje się maszyn o parametrach 71-140 KM. Po pierwszym kwartale rynek wygląda tak, jak w tym samym czasie w zeszłym roku — zarejestrowano 1678 sztuk nowych ciągników wobec 1674 rok wcześniej. Liderem jest niezmiennie New Holland z 276 rejestracjami, potem mamy takie marki, jak Kubota, John Deere, Zetor. Ursus jest na szóstym miejscu z wynikiem 88 sztuk (wobec 94 sztuk rok wcześniej) — mówi Hubert Seliwiak z Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych.
W planie Ursusa znalazło się też zaprzestanie części prac badawczo-rozwojowych i dwa wątki afrykańskie. To właśnie opóźnienie płatności z tytułu realizacji kontraktu w Tanzanii i przedłużające się rozpoczęcie realizacji umowy z Zambią były wskazywane przez przedstawicieli Ursusa jako powody kłopotów finansowych.
— Nasi urzędnicy wciąż procedują umowę międzyrządową między krajami [zakupy w Afryce tamtejsze kraje finansują w modelu kredytów uzyskiwanych od naszego rządu — red.] Dostajemy zgłoszenia od kolejnych rządów krajów afrykańskich, które chcą kupowaćnasze maszyny — zainteresowani są Gwinea, Senegal i jeszcze jeden kraj, ale sprawy na razie zatrzymały się na poziomie rządowym — skarżył się w rozmowie z „PB” pod koniec listopada zeszłego roku Michał Nidzgorski, wiceprezes Ursusa.
Teraz, jak czytamy w planie restrukturyzacji, Ursus deklaruje „rozwój działalności na rynku afrykańskim, w tym pozyskanie finansowania komercyjnego i zrealizowanie podpisanego już kontraktu zambijskiego”, którego wartość wynosi 100 mln USD. Wspomina też o kontynuacji projektu w Tanzanii, ale po zmianie typu produkowanych tam traktorów, żeby uzyskać wyższą marżę.
Nieefektywnie i niespójnie
Wymieniając „przyczyny trudnej sytuacji ekonomicznej dłużnika” spółka posypuje głowę popiołem i obok czynników rynkowych (załamanie sprzedaży maszyn na polskim rynku z powodu braku funduszy unijnych) wymienia w dokumencie również „brak jasnej strategii spółki, komunikacji, planowania i polityki sprzedażowej”, w tym np. brak efektywnego i opartego na analizach i danych procesu planowania, brak spójnej polityki sprzedażowej czy brak efektywnego procesu obsługi posprzedażowej.
Poza oszczędnościami wynikającymi z efektywnego zarządzania różnymi obszarami, pieniądze na proces restrukturyzacji i spłatę dłużników spółka chce pozyskać poprzez dezinwestycje — o planie sprzedaży Ursus Busa, czyli spółki produkującej autobusy elektryczne, wiadomo od jakiegoś czasu. We wtorek „PB” donosił, że Ursus żyje nadziejami na znalezienie nabywcy.