Urzędy nie chcą usług doradców
Konsulting personalny szerokim łukiem omija instytucje publiczne
Podstawowym klientem polskich firm doradztwa personalnego są przedsiębiorstwa. Nad Wisłą — w przeciwieństwie do państw zachodnioeuropejskich — do rzadkości należą sytuacje, kiedy z usług rekrutacyjnych korzystają instytucje publiczne — urzędy państwowe czy też samorządowe. Na taki krok zdecydował się ostatnio prezydent Krakowa, który korzysta teraz z pomocy jednej z lokalnych agencji.
— Ostatnio weszła w życie reforma zdrowia. Przy tej okazji powstały kasy chorych, które obracają naprawdę grubymi pieniędzmi. Aby nimi zarządzać, potrzebna jest wiedza ekonomiczna. Tymczasem czy ktoś słyszał, żeby stanowiska menedżerskie w kasach chorych były obsadzane przy pomocy konsultantów? Niestety, mam wrażenie, że większość z nich została objęta z klucza politycznego, a co za tym idzie, przez ludzi, którzy niekoniecznie są przygotowani do wykonywania takiego zawodu. Powiem wprost: nie dość, że cała reforma jest kulawa, to na dodatek przeprowadzają ją nie przygotowani ludzie — mówi pragnący zachować anonimowość doradca personalny.
Dodaje, że na Zachodzie instytucje publiczne często korzystają z usług doradców personalnych. Nie ma on wątpliwości, że kiedyś i w Polsce będzie podobnie, ale — jego zdaniem — jeszcze dużo wody w Wiśle musi upłynąć.
Coś drgnęło
Pojawiły się wszakże jaskółki, które być może zwiastują zmianę nastawienia instytucji publicznych. Niedawno prezydent Krakowa ogłosił konkurs na obsadzenie ośmiu wydziałów urzędu miasta. Nad jego przeprowadzeniem będzie czuwać krakowska firma Bank Kadr „test”.
— To chyba pierwszy taki projekt realizowany w Krakowie — zauważa Ada Zacharzewska, współwłaścicielka krakowskiej firmy.
Krakowskim targiem
Aby wyłonić spółkę, która przeprowadzi konkurs, w grodzie Kraka zorganizowano przetarg, w którym wzięło udział pięć firm doradztwa personalnego — trzy lokalne i dwie spoza Krakowa.
— Naszym zadaniem jest selekcja przesłanych na nasz adres ofert. Na każde stanowisko powinniśmy przedstawić co najmniej dwóch kandydatów, którzy w procesie rekrutacji otrzymają właściwą liczbę punktów. Ostatecznego wyboru dokona same miasto, już bez naszego udziału — opowiada Ada Zacharzewska.
Nasza rozmówczyni ma nadzieję, że instytucje publiczne coraz częściej będą zamawiać usługi doradców personalnych i w budżetach pojawią się środki przeznaczane na ten cel.
Potęga na Zachodzie
— Na Zachodzie zamówienia instytucji publicznych stanowią duży rynek dla doradców personalnych. W niemieckim Kienbaumie istnieje nawet specjalna grupa konsultantów, wyspecjalizowana w obsłudze tego sektora. Wystarczy popatrzeć na ogłoszenia rekrutacyjne we Frankfurter Allgemeine Zeitung, aby przekonać się, jaki potężny w tamtym kraju jest segment doradczego rynku. Żartobliwie mówiąc, Niemcy są lata świetlne przed nami — przyznaje Andrzej Maciejewski, dyrektor zarządzający Kienbaum Polska.
Maciej Krupa, dyrektor Instytutu Promocji Kadr, dodaje, że za naszą zachodnią granicą funkcjonują firmy doradztwa personalnego, które specjalizują się wyłącznie w rekrutowaniu pracowników do instytucji publicznych.
Pozostaje nadzieja
— Byłbym powściągliwy w ocenie tego, czy zwiększa się liczba zamówień ze strony instytucji publicznych. Co roku realizujemy jeden-dwa takie projekty, bo jest to ciekawe doświadczenie. Mam wszakże nadzieję, że coś wkrótce się ruszy w tej materii — podsumowuje Maciej Krupa.
Z DRUGIEJ STRONY: Fakt, że urzędy nie korzystają z pomocy firm doradztwa personalnego, wynika również z pasywności samych doradców, sceptycznie patrzących na sektor publiczny jako potencjalny rynek na ich usługi — twierdzi Andrzej Maciejewski, dyrektor zarządzający Kienbaum Polska.
fot. M. Pstrągowska