Lekarz nie wyleczy się sam. Pod koniec 2011 r. prywatni właściciele zakładu leczniczego w Nałęczowie przejęli od państwa za blisko 100 mln zł uzdrowiska w podwarszawskim Konstancinie oraz Kamieniu Pomorskim i Iwoniczu. Popłynął wtedy strumień pieniędzy na inwestycje. Teraz właściciele z nadzieją wypatrują płynącego w przeciwnym kierunku szerokiego strumienia zysków.

— Na początku roku grupa przyjęła nową strategię, która powstała we współpracy z PwC. Po okresie bardzo dużych inwestycji musimy się skoncentrować na wypracowaniu rentowności i sprawieniu, by Grupa Uzdrowisk Polskich działała jak jeden organizm — dlatego np. w tym roku uruchomimy w Nałęczowie centrum usług wspólnych, które będzie obsługiwało wszystkie uzdrowiska — mówi Piotr Marczyk, od maja prezes Zakładu Leczniczego Uzdrowisko Nałęczów i Uzdrowiska Konstancin-Zdrój, dwóch największych spółek w grupie. Grupa Uzdrowisk Polskich jest kontrolowana przez fundusze Banku Polskiej Spółdzielczości (BPS). Właściciel po prywatyzacji w 2011 r. doinwestował przede wszystkim obiekt pod Warszawą.
— Od czasu prywatyzacji dokonaliśmy w Konstancinie dużych inwestycji. Za 40 mln zł, w tym 8 mln zł z dotacji unijnych, wybudowano Konstancińskie Centrum Hydroterapii. Za 30 mln zł zmodernizowaliśmy szpital rehabilitacji kardiologicznej i neurologicznej, który ma 195 łóżek. Podnieśliśmy również standard w pozostałych obiektach — wylicza Piotr Marczyk. W planach na najbliższe lata nie ma już dużych inwestycji. Grupa ma generować gotówkę, m.in. po to, by spłacić 67 mln zł obligacji, z których część trzeba będzie wykupić już w przyszłym roku.
— Uzdrowisko Konstancin działa obecnie jak start-up — zainwestowaliśmy znaczące pieniądze w stworzenie infrastruktury, która teraz musi zacząć generować odpowiednie przepływy pieniężne. Priorytetem jest dla nas redukcja zadłużenia. Dlatego będziemy m.in. sprzedawać nieruchomości niezwiązane ściśle z profilem uzdrowiskowym — ostatnio np. za ponad 2 mln zł sprzedaliśmy kawiarnię. Potencjalnie duży zastrzyk pieniędzy może trafić do spółki ze sprzedaży odzyskanego po latach pałacyku Seydla — mówi Piotr Marczyk.
Prywatni gracze na rynku uzdrowiskowym mają teraz kłopot z państwem. Ministerstwo Zdrowia przeforsowało zmiany w prawie (tzw. sieć szpitali), po których trudniej będzie o finansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ).
— Pieniądze z NFZ stanowią około połowy naszych przychodów i chcemy utrzymać te wpływy na podobnym poziomie. Intensywnie pracujemy też nad pozyskiwaniem klientów komercyjnych — w przypadku Uzdrowiska Konstancin to nie tylko prywatni pacjenci, ale też biznes, który korzysta z naszej oferty konferencyjnej — mówi Piotr Marczyk.
Potencjalnie obfitym źródłem pieniędzy mogą być klienci zagraniczni, ale ich pozyskiwanie nie jest łatwe.
— Ze względu na lokalizację większość naszych uzdrowisk nie może korzystać z „renty geograficznej”, którą mają ośrodki przy zachodniej granicy, oblegane przez kuracjuszy z Niemiec. Konstancin, paradoksalnie, z racji niewielkiej odległości od stolicy nie jest też celem klientów warszawskich, którzy obiektów typu SPA & wellness poszukują w innych, uznawanych tradycyjnie za bardziej wypoczynkowe regionach kraju. Dlatego liczymy głównie na pacjentów z Rosji, sondujemy też rynki arabskie, ale budowanie tam rozpoznawalności to długotrwały proces — mówi Piotr Marczyk. W ubiegłym roku grupa, zatrudniająca ponad 900 osób (z czego przeszło jedną trzecią w Nałęczowie), zanotowała ponad 2 mln zł zysku na działalności operacyjnej.
— Plan dla wszystkich spółek grupy to rentowność na poziomie EBITDA w 2019 r. — mówi Piotr Marczyk.
Państwo pośrednio inwestuje w uzdrowiska
Największym graczem na polskim rynku uzdrowisk jest Polska Grupa Uzdrowisk (PGU), spółka z portfela KGHM I FIZAN, zarządzanego przez TFI miedziowego giganta. Zrzesza Uzdrowiska Kłodzkie (Polanica, Duszniki i Kudowa), produkujące również wody mineralne, a także Cieplice, Połczyn i Świeradów-Czerniawa. W październiku ubiegłego roku Rafał Czepil, wiceprezes KGHM TFI, zapowiadał na łamach „PB” spore inwestycje w rozbudowę infrastruktury uzdrowiskowej i chwalił się znacznym wzrostem przychodów. Od wiosny tego roku Rafała Czepila na pokładzie KGHM TFI już nie ma, ale nowy zarząd z inwestycji nie rezygnuje. „W fazie przygotowawczej są projekty inwestycyjne, które będą realizowane m.in. w Cieplicach, Polanicy-Zdroju czy Dusznikach-Zdroju. Łączna wartość projektów inwestycyjnych znajdujących się już w fazie prac przygotowawczych wynosi ponad 60 mln zł” — napisało biuro prasowe KGHM TFI w odpowiedzi na nasze pytania. PGU w ubiegłym roku zwiększyła przychody o ponad 10 proc. Choć rozważała konsolidowanie rynku uzdrowiskowego, teraz nie ma takich planów. „Obecnie nie są prowadzone żadne rozmowy na temat przejęć innych spółek uzdrowiskowych” — informuje biuro prasowe KGHM TFI.