W Davos trzeba być, ale wiedząc – po co

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-01-26 20:00

Z DAVOS. Bez względu na zdecydowanie przeszacowaną wartość dla ludzkiej cywilizacji Światowe Forum Ekonomiczne (z angielska WEF) jest marką, której braku finansowi krezusi już sobie nie wyobrażają.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Założone w 1971 r. przez Klausa Schwaba, obecnie już 87-letniego szwajcarskiego teoretyka polityki biznesowej, Europejskie Forum Zarządzania przekształcone zostało w WEF od 1987 r. Notabene coroczny mityng w alpejskim Davos jest głównym, ale tylko jednym z eventów WEF organizowanych w biznesowych centrach świata.

Forum już od lat faktycznie składa się z dwóch odrębnych części. Dostępne są relacje internetowe z paneli 55. WEF w hermetycznym centrum kongresowym, z udziałem polityków oraz zaproszonych osobistości publicznych. Ta arena jak zawsze ogrodzona była szczelnym drucianym płotem, poza nią w horrendalnie drogich podczas WEF hotelach odbywały się także dyskretne lunche i kolacje finansowej śmietanki, czyli szefów lub menedżerów z pierwszego tysiąca największych korporacji świata. Za prawo wstępu za płot sektor komercyjny płaci WEF wielotysięczną składkę, którą tylko częściowo daje się wliczyć w koszty uzyskania przyszłego przychodu.

W terminie eventu dla krezusów organizowane jest również dostępne za darmo każdemu Open Forum. Debaty podmiotów pozarządowych i wolontariatu odbywały się w dużej szkolnej auli niedaleko od płotu WEF. To zupełnie inny świat, dla którego bezwzględnie ważny pozostaje problem ochrony klimatu, który w tematyce WEF został zdecydowanie schowany. W tym roku głównym gościem politycznym Davos, chociaż tylko zdalnym, był przecież świeżo zaprzysiężony prezydent Donald Trump (podczas swojej pierwszej kadencji fizycznie przybył w 2019 r.). Przekazał z ekranu kilka nakazów, w tym dyrektywę generalnego powrotu do kopalnych źródeł energii.

Za płotem toczy się wzdłuż ulicy Promenade nurt uzupełniający WEF. Przy głównym deptaku Davos kilkadziesiąt restauracji, barów i sklepów na tydzień zmienia wystrój, przekształcając się w placówki promocyjne państw i podmiotów biznesowych. Konkurencja w tym forumowym podgrodziu – centrum dla miliarderów wypada nazywać grodem – jest bardzo silna. W tym roku wątek biznesowy został całkowicie zdominowany przez sztuczną inteligencję. Pawilony prezentowała światowa czołówka AI, przede wszystkim z USA. Nastąpiło zatem tematyczne połączenie się grodu i podgrodzia, jako że nadane przez WEF oficjalne hasło 55. edycji brzmiało „Współpraca w inteligentnym wieku”.

Innym wątkiem jest prezentowanie się na deptaku przez państwa. W Davos najbardziej ekspansywne w zapraszaniu potencjalnych inwestorów było miliardowe państwo Bharat, czyli Indie. Poza tym pokazali się członkowie G20 – Brazylia, Indonezja, Korea Południowa, a także Zjednoczone Emiraty Arabskie i Katar. Unia Europejska deptak sobie odpuściła, wyjątkiem była Belgia. Narodowy dom od trzech lat ma Ukraina, dzięki fundacji Wiktora Pinczuka, prezentując zbrodnie Rosji. Od 2019 r. urządzany był finansowany przez zasobne spółki państwowe kosztowny Dom Polski, który ostatnio przekształcił się w Dom Trójmorza. Po zmianie rządu ta inicjatywa nie została podtrzymana, natomiast rzutem na taśmę zaaranżowany został obok deptaku skromniejszy Polish Business Hub – dzięki spółce doradczej Hermonde przy wsparciu finansowym Orlenu, merytorycznym Uniwersytetu Warszawskiego oraz kilku podmiotów prywatnych. W programie debat prezentował się m.in. mało znany nasz sektor kosmiczny. Właśnie dzięki hubowi Andrzej Duda, goszczący w Davos ostatni raz, mógł swoją bytność na WEF zrelacjonować mediom pod dachem, a nie gdzieś pod płotem. Bez względu na przemiany rządowe wypadałoby jednak zdefiniować strategię wobec Davos, żeby udział w formule podgrodzia – tylko nieliczni uczestnicy z Polski bywają na nominalnym WEF w grodzie – realizował tezę postawioną w tytule.