Giełdowej Vistuli (marki Vistula, Wólczanka, Deni Cler oraz W.Kruk) udało się w tym roku przeprowadzić emisję obligacji na 140 mln zł i zdobyć 32 mln zł z prywatnej emisji akcji. Spółka umorzyła 50 mln zł długu bankowego. Ta ostatnia transakcja będzie widoczna w wynikach za III kw. 2013 r.

— Zadłużenie długoterminowe grupy zmniejszy się o 80 mln zł, do 140 mln zł — mówi Grzegorz Pilch, prezes Vistuli. Jego zdaniem, dzięki tym zabiegom grupa — zamiast o przetrwaniu — znów może myśleć o rozwoju.
— Przestaliśmy chodzić na pasku banków — cieszy się Grzegorz Pilch. Podkreśla, że w ostatnich latach Vistula nie mogła przejmować. Poprawa kondycji pozwala wrócić do akwizycyjnych planów.
— Możemy też jeszcze bardziej postawić na rozwój własnych marek. Zrobiliśmy to z Vistula Red, która sprzedażowo dogania markę Lantier — mówi Grzegorz Pilch. Prezes liczy, że w tym roku zakończy z prywatnym przedsiębiorcą negocjacje dotyczące sprzedaży części produkcyjnej. Chodzi o wytwarzający koszule zakład w Ostrowcu Świętokrzyskim.
— Chcemy specjalizować się w detalu, a nie produkcji. Zależy nam na znalezieniu nie tyle kupca, ile partnera biznesowego, bo zamierzamy zlecać w nim produkcję — mówi prezes Vistuli.
Niewykluczone, że zmiany czekają część jubilerską odpowiadającą za 150 mln zł z 400 mln zł przychodów grupy.
— Jesteśmy w stanie dalej zarządzać grupą odzieżowo-jubilerską, realizując synergie, ale nie wykluczamy, że W.Kruk w przyszłości znów będzie publiczną spółką przy zachowaniu kontrolnego pakietu w rękach grupy Vistula — mówi prezes Vistuli. Jubilerska spółka poprawia marże, głównie dzięki spadkom cen złota.
— Marża brutto na sprzedaży powinna przekroczyć 50 proc. i jest duża szansa, że
ten poziom będzie utrzymany w kolejnych kwartałach — mówi Grzegorz Pilch. Słabiej wygląda segment odzieży damskiej, która rocznie przynosi 10 proc. sprzedaży.
— Planowaliśmy, że Deni Cler przyniesie zysk na koniec tego roku, ale wyniki są poniżej oczekiwań. Spółka ciągle ma szansę odrobić zaległości. Nie planujemy jej sprzedaży. Priorytetem jest poprawa rentowności — mówi prezes Vistuli. Do końca roku planowane jest otwarcie jeszcze 10 sklepów wszystkich marek.
— Rocznie chcemy, by powierzchnia handlowa rosła o 3 proc. Stawiamy głównie na miasta powyżej 100 tys. mieszkańców — mówi Grzegorz Pilch. Roczne nakłady na otwarcia oraz odświeżenie sklepów to 8 mln zł. Podobna wielkość jest przewidywana na 2014 r.
OKIEM ANALITYKA
Najpierw porządki
MARCIN STEBAKOW, DM BPS
Grupa Vistuli złapała drugi oddech dzięki redukcji zadłużenia. Nadal jednak potrzebuje pieniędzy na zatowarowanie i kapitał obrotowy. Sądzę, że teraz Vistula powinna skupić się na bieżącej działalności, bo gorzej sobie radzi np. segment odzieży damskiej. Dopiero potem mogłaby zabrać się za strategię rozwoju kolejnych konceptów. Vistula zawsze chciała być swego rodzaju domem mody skupiającym wiele marek. Stąd przejęcie W.Kruka. Komplementarny do jej biznesu mógłby być mariaż np. z firmą zajmującą się galanterią skórzaną.