W walce o klienta wszystkie chwyty dozwolone

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-10-15 00:00

Rynek słabnie, więc operatorzy walczą na wszystkich frontach. Klientom usług na kartę znoszą limit, a wymagającym dają płatności mobilne

To już nie rywalizacja, ale wojna. Najpierw zaatakował Plus. Poinformował, że od dzisiaj wprowadza ofertę „bez limitu” dla klientów usług na kartę. To przełom, bo do tej pory z ofert, gdzie w cenie ryczałtu są darmowe rozmowy i SMS-y, mogli korzystać tylko klienci z abonamentem. Plus umożliwił to samo klientom, którzy doładują konto za 30 zł. Play zareagował już po… czterech godzinach. Wprowadził podobną ofertę już w piątek o 17:30, a nawet nieco lepszą. Minimalne doładowanie: 25 zł.

— W Play klient zawsze dostanie więcej. Jest to wpisane w nasze marketingowe DNA. Jesteśmy liderem zmian, więc tym razem zdecydowaliśmy się szybko zareagować na ruch konkurencji — mówi Marcin Gruszka, rzecznik operatora sieci Play. Jednak Plus poszedł za ciosem. Poprawił ofertę w sobotę — teraz minimalne doładowanie to już tylko 20 zł (co pozwala na nielimitowane rozmowy i SMS-y przez pięć dni). Do kontofensywy już szykują się Orange i T-Mobile.

— Dzięki pomysłowi konkurencji nasi marketingowcy mają teraz bardzo pracowity weekend i pewnie nie tylko oni. Na pewno zareagujemy na nowe oferty — napisał na blogu Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska. Zwykle niedopieszczeni posiadacze telefonów na kartę mogą zacierać ręce, bo telekomy zaczęły o nich bitwę.

— To doskonała wiadomość dla klientów, zła dla operatorów. Jak już wszyscy operatorzy wprowadzą ofertę bez limitu w kartach pre-paid, kolejnym krokiem będzie obniżka cen minimalnego doładowania. Spodziewam się, że to negatywnie wpłynie na przychody z abonenta — mówi Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.

Orange ściga się z T-Mobile

O bardziej wymagającego klienta powalczą operatorzy sieci T-Mobile i Orange, a rywalizacja jest niemniej ostra. Jak sygnalizowaliśmy trzy tygodnie temu, w najbliższy czwartek odbędzie się premiera zbliżeniowych płatności NFC (near field comunication) z udziałem Mastercarda, trzech banków. Mają na nią przyjechać przedstawiciele T-Mobile z Niemiec, bo wdrożenie komercyjne NFC to wydarzenie dużej rangi, pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Europie i jedno z pierwszych na świecie. T-Mobile nie będzie jednak pierwszy.

Maciej Witucki, szef Orange Polska, postanowił wydrzeć konkurentowi palmę pierwszeństwa i na dzisiaj zwołał w trybie pilnym konferencję prasową z udziałem Mastercarda i BRE Banku, by ogłosić start nowej technologii. Według naszych informacji, operator zaoferuje klientom możliwość wymiany zwykłej karty telefonicznej, na kartę SIM, która równocześnie pełni funkcję karty przedpłaconej mBanku i Multbanku.

Oferta skierowana jest do wąskiego grona posiadaczy telefonów wyposażonych w antenę do płatności zbliżeniowych. Podobnie będzie w T-Mobile — żeby płacić trzeba mieć zbliżeniowy telefon. Ale jego oferta różni się od rozwiązania Orange. Operator przygotował elektroniczny portfel, do którego można „podpinać” karty przedpłacone, debetowe, kredytowe, lojalnościowe.

Wybór zależy od posiadacza komórki. Na początek będzie on ograniczony, bo jak wynika z naszych informacji, mBank, współpracujący również z T-Mobile, doda do portfela tylko kartę przedpłaconą, Polbank kredytową i tylko Millennium umożliwi powiązanie portfela z rachunkiem bieżącym poprzez kartę debetową.

— Usługi finansowe uruchomimy już w październiku. Co ważne, nie będzie to usługa finansowa oparta na płatniczych kartach prepaidowych, ale cały portfel usług finansowych opartych o karty kredytowe i debetowe, których łącznie jest dziś na rynku około 30 milionów. Do tego mamy przełomową jak na T-Mobile strategięreklamową produktu — mówi Miroslav Rakowski, prezes T-Mobile.

To tylko marketing

To już trzecia odsłona walki o klienta operatorów komórkowych w tym roku. Na początku roku T-Mobile wszedł do ogródka operatora sieci Play, oferując promocję z najtańszymi smartfonami na rynku. Ten poczuł się na tyle zagrożony, że sprawa wylądowała w sądzie. Kilka miesięcy temu Play poinformował o wprowadzeniu oferty bez limitu dla klientów abonamentowych. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu, taką samą ofertę wprowadził PTC, operator sieci T-Mobile.

Trafiła do salonów wcześniej niż oferta Playa. Koledzy z operatora w kolorze magenta dostali nawet za to od Playa kopiarkę. Teraz Play czeka na kopiarkę od kolegów z Plusa. Walka o klienta pre-paid to próba pozyskania zastrzyku przychodów w sytuacji, gdy rynek już nie rośnie. Średnie przychody z takiego klienta to 20 zł, tyle, ile najniższe doładowanie w obecnej ofercie.

W czasach, gdy o nowych abonentów trudno, obecni zaciskają pasa, a na horyzoncie coraz wyraźniej widać kryzys, operatorzy imają się każdej możliwości. Praktycznie każdy próbuje mamić klienta usługami telewizyjnymi. Ale nie tylko. Netia poinformowała, że z rachunkiem telefonicznym będzie można zapłacić za prąd, T-Mobile — że będzie wchodził w usługi teleinformatyczne (ICT), a Orange w promocji nowej oferty wykorzysta samego Jamesa Bonda.