Walka z jednorękimi wiatrakami

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2020-09-02 22:00

Statystyki zwalczania nielegalnego hazardu są imponujące: 50 tys. automatów do gier, 1 mld zł kar. Ściągnąć udało się 44 mln zł. Koszty ekspertyz i magazynowania to też 44 mln zł.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- dlaczego widowiskowe akcje zajęcia nielegalnych urządzeń nie przynoszą budżetowi finansowych korzyści 

- jak sens tych operacji tłumaczy fiskus 

- jakie są statystyki walki z przestępcami 

- ile państwo wydaje na walkę z rynkiem automatów do gier

Połowa czerwca tego roku, środek dnia, Gdańsk. Trójka funkcjonariuszy celno-skarbowych stoi przed szklaną witryną: jeden rozbija łomem drzwi, drugi nagrywa, trzeci asystuje. „Siłowe wejście do lokalu z nielegalnym hazardem” — informują lokalne media.

KOSZTOWNE POLOWANIE:
KOSZTOWNE POLOWANIE:
Od 2017 r. KAS wszczęła 12920 postępowań przeciwko punktom z nielegalnymi automatami — 3510 w 2019 r., 3533 w 2018 r. i 5877 w 2017 r. Koszty związanych z tym ekspertyz wyniosły 44 mln zł.
KAS

Efekt? Zatrzymane automaty do gier, warte około 100 tys. zł — osiem sztuk.

„W sumie od początku roku w ręce pomorskich służb wpadło niemal 300 jednorękich bandytów” — pisze serwis Trojmiasto.pl.

Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej użyli siły, bo właściciele lokalu nie chcieli otworzyć drzwi. Interwencja dobrze wygląda na nagraniu wideo. Takich akcji służby skarbowe prowadzą setki miesięcznie w całym kraju. W ubiegłym roku było ich ponad 3 tys. Sama mazowiecka KAS dokonała 1,4 tys. nalotów na jaskinie nielegalnego hazardu, wyłączając z rynku 1,8 tys. automatów do gry. Nie ma praktycznie miesiąca, żeby skarbówka nie pochwaliła się kolejnym „zatrzymaniem” jednorękich bandytów. Od 2017 r., kiedy weszła w życie znowelizowana przez PiS ustawa hazardowa, KAS zajęła 50 755 jednorękich bandytów.

— Zmieniliśmy podejście do walki z hazardem. Zamiast zabierać nielegalne automaty, w miejsce których za chwilę pojawiały się nowe, korzystając z naszych uprawnień, rozpracowujemy całą zorganizowaną grupę zajmującą się tym procederem. Po powstaniu KAS nielegalny hazard udało się zepchnąć do podziemia — opowiadał w grudniu ubiegłego roku PAP Piotr Walczak, ówczesny szef KAS.

Miarą skuteczności służb miała być wartość kar wymierzonych za naruszenie ustawy hazardowej, która po trzech kwartałach 2019 r. wyniosła 410 mln zł. Do końca ubiegłego roku, według danych Ministerstwa Finansów, kwota wzrosła do 498,1 mln zł. Od 2017 r. funkcjonariusze nałożyli łącznie ponad 1 mld zł kar. Dodajmy, że za urządzanie gier na automatach bez koncesji grozi 100 tys. zł kary od automatu lub/oraz odpowiedzialność karna. Według danych resortu finansów od 2017 r. skazanych za łamanie ustawy hazardowej zostało 7,5 tys. osób, blisko 600 zostało pozbawionych wolności.

Skórka za wyprawkę

Koszty walki z nielegalnym hazardem na automatach też są niemałe i choć oczywiście państwo nie powinno oszczędzać na egzekwowaniu prawa, to można zadać pytanie, czy skórka warta jest wyprawki i czy podejmowane działania są naprawdę skuteczne. Resort finansów podaje, że z miliarda złotych nałożonych kar do budżetu wpłynął ułamek. W ubiegłym roku było to 14,4 mln zł, 19,2 mln zł w 2018 r. i 10,8 mln zł rok wcześniej. Uzyskane wpływy ledwie pokryły koszt spraw prowadzonych przeciwko nielegalnym punktom hazardu i wydatków na przechowywanie zajętych automatów. Rachunek dla biegłych za opinie przygotowane na potrzeby postępowań wyniósł w 2019 r. 4,5 mln zł, a w poprzednich latach 4,1 mln zł i 4,4 mln zł. To nie wszystko. Po zajęciu automaty do gier przechodzą na własność skarbu państwa i trafiają do magazynów urzędów celno-skarbowych (UCS), które następnie w przetargu wyłaniają firmy utylizujące mienie pochodzące z przestępczej działalności.

— Informacje medialne o tym, że KAS zajęła urządzenia o wartości 100 tys. zł, są bałamutne, ponieważ jest to wartość rynkowa, często zresztą zawyżana. Kiedy trafiają do magazynu, są nic niewarte, stanowią tylko koszt — mówi pracownik jednego z UCS.

Według resortu finansów w 2019 r. na pokrycie kosztów magazynowania dziesiątek tysięcy urządzeń poszło 11,9 mln zł. Rok wcześniej było to 11,1 mln zł, a w 2017 r. — 7,7 mln zł. Do tego dochodzą koszty zorganizowania utylizacji za pośrednictwem firm wybranych w przetargach. Magazynowanie jednorękich bandytów może wreszcie prowadzić do patologii — Biuro Informacji Wewnętrznej resortu finansów prowadzi postępowanie w sprawie 105 automatów, które zamiast do utylizacji, trafiły z powrotem do obiegu.

Imponujące statystyki

Nie wiadomo, jakie są koszty kilku tysięcy najazdów na punkty nielegalnego hazardu. Ministerstwo odmówiło podania liczby funkcjonariuszy KAS zaangażowanych w działania przeciwko jednorękim bandytom, ale z pewnością są to tysiące funkcjonariuszy, często w pełnym wyposażeniu bojowym, ze specjalistycznym sprzętem. Przykładem zaangażowania sił i środków jest akcja z 17 czerwca, kiedy policjanci i skarbówka dokonali zajęcia nielegalnych automatów w Łomży.

„Akcja była skoordynowana i przeprowadzona w trzech wytypowanych wcześniej miejscach jednocześnie; wzięło w niej udział łącznie ponad 30 funkcjonariuszy obu służb” — poinformował oficer prasowy.

Urobek? Siedem automatów, trzy zestawy komputerowe i 4 tys. zł gotówki. Inny przykład, z 8 czerwca z Chorzowa: policja i funkcjonariusze KAS „wkroczyli do punktu, w którym podejrzewali, że znajdują się nielegalne maszyny. Przypuszczenia się potwierdziły, stróże prawa znaleźli wewnątrz cztery urządzenia”. Kolejny to akcja z grudnia 2019 r. w Pruszczu Gdańskim.

„Pomorska KAS wspólnie z funkcjonariuszami Komendy Powiatowej Policji nie przestaje deptać po piętach przestępcom, którzy mimo wyraźnego zakazu i wysokich kar w dalszym ciągu czerpią zyski z nielegalnego hazardu” — czytamy w komunikacie KAS.

Efekty żmudnej pracy to sześć automatów i 72 tys. zł gotówki. I wreszcie akcja z wczoraj: Mazowiecka KAS i policja zajmuje w trzech lokalach 15 urządzeń i aresztuje pięć osób.

— Liczy się statystyka, nie realne efekty. Działania operacyjne nakierowane na rozpracowanie grup przestępczych są prowadzone w ograniczonym stopniu. KAS wyłapuje słupy, o czym najlepiej świadczy to, ile nałożonych kar jest faktycznie płaconych. Aresztuje się słupy, a nie osoby faktycznie kierujące podziemnym hazardem: importem automatów, magazynowaniem, zarządzaniem siecią lokali, organizacją słupów — mówi nasz rozmówca.

Zgodnie z przepisami właściciel lokalu, w którym znajdują się nielegalne urządzenia, jest pociągany do odpowiedzialności. Najczęściej jednak punkt jest dzierżawiony przez inną osobę lub firmę, zarejestrowaną zazwyczaj na podstawionego człowieka.

— Jednego dnia KAS zajmuje automaty, a następnego dnia stoją w tym miejscu nowe.Koszt urządzenia to około 3 tys. zł, a zysk z nielegalnego jednorękiego bandyty może wynieść kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie — mówi nasz rozmówca.

Żeby namierzyć nielegalne maszyny, nie trzeba specjalnych działań operacyjnych — funkcjonariusze wiedzą, gdzie stoją, bo w każdej większej miejscowości wiadomo, gdzie „można zagrać”. Nie udało nam się potwierdzić informacji, że KAS wraca pod te same adresy, gdyż jak informuje resort finansów, nie są zbierane dane w zakresie liczby lokali, w których zajmowano więcej niż dwa razy automaty do gier”. O ile informacje o zajęciu automatów pojawiają się dość często, o tyle niewiele jest danych o rozpracowaniu szajek stojących za nielegalnym hazardowym biznesem. Duża akcja została przeprowadzona w listopadzie 2019 r.

— CBŚ aresztowało 12 osób. W poprzednich latach było kilka lokalnych działań. I to wszystko. „Działania Krajowej Administracji Skarbowej ukierunkowane na zwalczanie przestępczości w obszarze gier hazardowych, w tym w szczególności w zakresie urządzania i prowadzenia gier na nielegalnych automatach, powinny być postrzegane nie tylko w aspekcie finansowym” — broni służb biuro prasowe KAS.

Podkreśla, że „mają one również nie mniej istotny aspekt społeczny, polegający na ograniczaniu ryzyka uzależnienia od hazardu”. Zdaniem KAS ma to szczególnie znaczenie „w przypadku młodzieży oraz osób podatnych na to uzależnienie”, a „systematyczne działania (...) polegające na zatrzymywaniu nielegalnych automatów nie pozwalają osobom łamiącym prawo czuć się bezkarnie”. Nie wiadomo, ile państwo traci na nielegalnych grach na automatach, ale na razie bardzo niewiele zarabia. W 2019 r. do budżetu wpłynęło zaledwie 16 mln zł z tytułu podatku od jednorękich bandytów. Wynika to z faktu, że legalne urządzenia może instalować tylko Totalizator, ale państwowy monopolista ma dwuletni poślizg w realizacji planu uruchomienia 38 tys. automatów. Na razie ma ich kilkaset.