60 proc. kosztów modernizacji systemów komputerowych pokryła rządowa dotacja. Którędy droga?
Firma handlowa Donau Trading Corp. z Warszawy jest obecna na rynku od 1975 r. Specjalizuje się w sprzedaży hurtowej materiałów, narzędzi stomatologicznych i opakowań do tych produktów. Jest wyłącznym przedstawicielstwem w Polsce takich koncernów jak szwajcarski Maillefer czy włoski Fromm.
Impulsem do skorzystania z rządowej dotacji była konieczność modernizacji sieci komputerowej.
— Na początku 2003 r. postanowiliśmy zmienić oprogramowanie w firmie na bardziej nowoczesne i spełniające wymogi prawne. Pomysł ubiegania się o rządową dotację podsunęli nam współpracownicy z firmy informatycznej MS-Soft. Obiecali nam pomoc przy wdrażaniu projektu — mówi Ewa Osypowicz, prezes Donau Trading Corp.
Po oszacowaniu kosztów projektu firma złożyła wniosek o dotację w ramach programu Innowacje i technologie dla rozwoju przedsiębiorstw.
— Złożyliśmy wniosek do Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw, pełniącej w naszym regionie funkcję regionalnej instytucji finansującej (RIF). Postanowiliśmy ubiegać się o kwotę wysokości 4 tys. EUR — mówi Ewa Osypowicz.
Warunkiem uzyskania dotacji jest wyłożenie własnych środków finansowych na cały projekt. Dopiero po skompletowaniu wszystkich faktur za wykonanie projektu i potwierdzeń ich spłaty, można oczekiwać na pieniądze z fundacji. Maksymalne dofinansowanie kosztów projektu z budżetu programu to 60 proc.
— Decyzja o przyznaniu dotacji ukazała się 5 marca na stronie internetowej Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Okres od 5 marca do 30 czerwca był to czas intensywnych prac nad modernizacją systemu informatycznego w firmie. Dofinansowanie postanowiliśmy przeznaczyć na wdrożenie i eksploatację programów komputerowych, usługi eksperckie i doradztwo oraz szkolenie pracowników. W ciągu dwóch tygodni po zakończeniu realizacji projektu, musieliśmy złożyć do fundacji kolejny pakiet dokumentów zawierających szczegółowe rozliczenia i faktury za poniesione koszty — wylicza Ewa Osypowicz.
Teraz pozostaje cierpliwie czekać na zwrot obiecanych pieniędzy. Ewa Osypowicz czeka już ponad dwa miesiące.
— Jak wyjaśnili mi pracownicy fundacji, wpłynęło tyle wniosków o dotacje, że terminy ich otrzymywania się wydłużają. Jestem cierpliwa. W końcu nieczęsto otrzymuje się pieniądze za darmo — podsumowuje Ewa Osypowicz.
Pozytywnie rozpatrzony wniosek zmotywował Ewę Osypowicz do zainteresowania się możliwościami, jakie dają programy pomocowe. Zaczęła szukać innych programów, w ramach których mogłaby się ponownie ubiegać o dotacje.
— Przetarliśmy już ścieżki, więc może pójdziemy za ciosem. Będziemy podpowiadać zakładom produkcyjnym, z którymi współpracujemy, że takie możliwości istnieją. Być może odbije się to pozytywnie na promocji narzędzi i materiałów stomatologicznych, które na polskim rynku sprzedajemy — zastanawia się Ewa Osypowicz.