We Flamingu jest cool

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2017-02-23 22:00
zaktualizowano: 2017-02-23 19:48

Restaurację znajdującą się między placem Konstytucji a Łazienkami Królewskimi odwiedziliśmy w mroźne lutowe popołudnie. Bingo!

Na dworze zimno, a tu w środku ciepło i przytulnie. Wystrój w delikatnych bielach, beżach z nutkami błękitu. Bez żadnych tam wypasów (ale miejsce z klasą). W lecie ogródek w sercu miasta — ponoć raj dla milusińskich. Sprawdzimy.

Menu bardzo bogate. Nas przyciągnęła do Flaminga wiadomość, że to świetne miejsce na śniadanie w Warszawie. W rzeczy samej tak jest.

A co potem? W lecie już tylko myk do Parku Łazienkowskiego, by wypoczywać po obżarstwie. Jajka podają we Flemingu na śniadanie na wiele sposobów (co gość sobie zażyczy). Wśród nich są słynne jajka po benedyktyńsku. Koniecznie spróbować! Przygodę śniadaniową można kontynuować lunchem. Zaskakująca jest tu oferta pizzy w najlepszym wydaniu (piec opalany drzewem?). Ceny też są zaskakujące. W tygodniu niewiele „schodzi”, ale w weekend to istne pizzowe szaleństwo.

SWINGUJĄCA FIGA

My skoncentrowaliśmy się na daniach podawanych nieco późniejszą porą (wieczorem). Trudno polecić coś konkretnego, ponieważ potrawy zmieniają się z dnia na dzień. Wymusiliśmy na obsłudze ujawnienie przystawki, której stałą obecność w karcie wyprosili stali klienci. Okazała się nią sałatka z kozim serem i swingującą figą. Przyfrunęła w malinowej woalce niedbale obsypana pestkami słonecznika. Z zaproponowanym Chablis niekoniecznie się polubiły. Ale już z innym „Francuzem” — Pouilly Fume, Les Cornets, Domaine A. Cailbourdin — to bajkowa kombinacja. Godny zauważenia wśród przystawek jest także parafait z wątróbek z kieliszkiem mozelskiego riesliga (Markus Molitor, 2015).

W WINNYM SOSIE

Zdań głównych dużym powodzeniem cieszy się we Flamingu polędwica z dorsza w sosie masłowym, okraszona rakowymi szyjkami, z powiewami jabłkowymi. Miło się wpasowuje w to towarzystwo schłodzony kieliszek chardonnay. My wybraliśmy jednak szkocką jagnięcinę podawaną tu na różne sposoby. W naszym przypadku wypadło na tę z sosem z czerwonego wina. Była zjawiskowa. Wyśmienita zwłaszcza z towarzyszącym w kieliszku „Włochem” — Brunello di Montalcino, 2011. Wybór deserów jest spory. Bywalcy sugerowali sernik Flaming. Poszliśmy za tą wskazówką. Był pyszny, zwłaszcza z kieliszkiem porto. Wpadniemy ponownie. Flaming jest super. &

 

Flaming & Co Restaurant
ul. Chopina 5, Warszawa

Ogólne wrażenie 5,0

Wina do potraw 5,0

Potrawy 5,0

Wystrój wnętrza 5,0

Profesjonalizm obsługi 5,0

Na biznes lunch 5,0

Na obiad z rodziną 5,5 – zwłaszcza w lecie