Pogoda, przynajmniej na razie, sprzyja piwowarom. Zima nie była długa ani ostra, co zachęciło do większych zakupów i choć wszyscy zwierają już szyki przed nowym sezonem, to w większości... nie liczą na jakikolwiek wzrost.
![WARTOŚĆ ZAMIAST WIELKOŚCI: Brak wzrostu szczególnie nas nie martwi. Klienci piją coraz więcej droższych piw, więc rynek będzie zyskiwać wartościowo — mówi Andrew Highcock, prezes Kompanii Piwowarskiej. [FOT. WM] WARTOŚĆ ZAMIAST WIELKOŚCI: Brak wzrostu szczególnie nas nie martwi. Klienci piją coraz więcej droższych piw, więc rynek będzie zyskiwać wartościowo — mówi Andrew Highcock, prezes Kompanii Piwowarskiej. [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/55c8c541-37b1-4222-8665-b162a4328e4b/f137b479-c1e8-5429-ac61-7cd5d476dc0f_w_830.jpg)
Sceptycyzm wielkich
— Spożycie piwa w Polsce jest już tak wysokie [97 l/osobę — red.], że rynek nie będzie rósł wolumenowo. Ma szanse natomiast zwiększać wartość dzięki coraz większemu zainteresowaniu piwami specjalistycznymi i smakowymi, które są droższe — mówi Andrew Highcock, prezes Kompanii Piwowarskiej, największego gracza na polskim rynku piwa.
— W zeszłym roku rynek skurczył się wolumenowo o 2 proc. Jeśli w tym roku sprzedaż piwa nie spadnie, będzie to dobry wynik. Wprawdzie styczeń i luty były lepsze niż w 2013 r. z powodu łagodniejszej zimy, ale dane z rynku detalicznego pokazują sprzedaż na poziomie ubiegłego roku. Rynek jest już po prostu nasycony. Ponadto lato w 2013 r. było ciepłe, więc „letnia baza” jest całkiem wysoka i trudno będzie ją pobić — dodaje Tomasz Bławat, prezes Carlsberg Polska, numeru trzy piwnego rynku.
Grupa Żywiec, czyli drugi producent z wielkiej trójki (posiadającej łącznie ponad 80 proc. rynku), nie chciała podzielić się swoją opinią, zasłaniając się ciszą informacyjną przed publikacją wyników kwartalnych.
Optymizm małych
Tyle duzi. Mali, choć coraz więksi, płyną pod prąd.
— Sufit to około 120 litrów na głowę. Oczywiście takiego wyniku rynek nie jest w stanie zrobić, stawiając na piwa masowe. Sprzedaż się poszerza, ale dzięki jakości, odrębności i wrodzonej ciekawości Polaków do nowości. Nie nadążamy z produkcją za rosnącym popytem. Nie jest to jednak kwestia zabierania udziałów komukolwiek, ale zdobywania nowych klientów — zapewnia Marek Jakubiak, szef Browarów Regionalnych Jakubiak.
Nie martwi się również Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich, choć z innego powodu.
— Powinniśmy się cieszyć, że rynek nie rośnie. To nie produkcja samochodów i samolotów, gdzie każdy sprzedany egzemplarz jest powodem do radości — mówię to jako producent i przedstawiciel małych browarów.
Produkować mniej, ale smaczniej, i promować kulturę picia — to zadanie dla browarów. Chodzi o sprzedawanie produktów droższych, które mają dodatkowe wartości odżywcze. Dla producentów to ciekawa kategoria, bo są tu lepsze marże. Jednocześnie jednak średni poziom rentowności całej branży się obniża i będzie dalej obniżać. To efekt coraz większej sprzedaży tzw. piw dyskontowych, nieraz będących produktami piwopodobnymi — tłumaczy Andrzej Olkowski.
Rynkowe nisze
Zdaniem Marka Jakubiaka, piwowarzy zyskują też na coraz mniejszej grupie konsumentów mocnych trunków.
— Najlepsze lata alkoholi mocnych już za nami. To jest pole do popisu dla piwowarów — uważa szef Browarów Regionalnych Jakubiak. Tomasz Bławat jest przekonany, że konsumpcja byłaby wyższa, gdyby gospodarka ruszyła z kopyta.
— Wzrost PKB rzędu 4-5 proc. rocznie mógłby przynieść wzrost spożycia piwa do 100 litrów na osobę — dodaje szef Carlsberga. Zdaniem Andrew Highcocka, kluczowe dla browarów jest przekonanie klientów do spożycia piwa przy okazjach, z którymi nie jest kojarzone.
— Odpowiednio dobrane piwo pasuje nawet do słodkiego deseru. Musimy budować kulturę piwną i edukować konsumenta. Jednym z rozwiązań jest więc piwne menu w restauracjach — twierdzi szef Kompanii Piwowarskiej.