Studenci, którzy myślą o dobrej pracy, muszą zadbać o doświadczenie już na studiach.
Polskie uczelnie wciąż serwują głównie wiedzę teoretyczną, nie podpartą praktyką. Z roku na rok jest coraz lepiej, ale rynek pracy nie czeka, aż system nauczania dostosuje się do nowych norm. Dlatego im wcześniej pomyśli się o zdobywaniu dodatkowych umiejętności, tym lepiej.
— Słowo carrie`re w języku francuskim znaczy tor wyścigowy i faktycznie budowanie kariery trochę go przypomina — im lepiej się przygotujemy, tym lepsza będzie nasza pozycja na starcie. Teraz studenci to rozumieją — mówi Jacek Radomski, kierownik biura promocji zawodowej studentów i absolwentów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W zdobyciu praktycznych umiejętności pomaga program „Cień menedżera”. Studenci zamiast plątać się po korytarzach kolejnych firm, wysyłają aplikacje w jedno miejsce. Resztą zajmują się już koordynatorzy. Spośród aplikacji wybierają te, które są najbliższe wymaganiom zgłoszonych firm.
Umiejętności zdobyte w praktyce są nie do przecenienia
— Zdobywanie kompetencji to pogoń za doświadczeniem. Składają się na nią w aż 70 proc. doświadczenie, a tylko w 10-15 proc. kursy doszkalające — wyjaśnia Jacek Radomski.
Dodaje, że jeśli pracodawca będzie miał do wyboru dwie osoby o tych samych kwalifikacjach, to na pewno wybierze tę, która wie, jak wygląda praca w firmie.
— Przeważnie absolwenci, którzy nie mieli okazji podczas studiów pracować, potrzebują nieco czasu, by dowiedzieć się, jak należy pracować profesjonalnie, biorąc na siebie pełną odpowiedzialność za swoje działanie — uważa Michał Wojtulewicz, wiceprezes Astor.
Kilka tygodni pracy w firmie pod skrzydłami menedżera w przyszłości na pewno zaowocuje.