Gaz ziemny drożał bezprecedensowo w ostatnich miesiącach. W ciągu zaledwie dwóch ostatnich dni jego cena poszła w górę o 60 proc. Zaczęła spadać po tym jak w środę prezydent Władimir Putin ogłosił podczas branżowego spotkania w Moskwie, że Gazprom wyśle więcej gazu przez Ukrainę niż było zakontraktowane w tym roku. Zwrócił uwagę, że eksport gazu do Europy w okresie pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku był niemal rekordowy i przy utrzymaniu tego tempa może być najwyższy w historii w 2021 roku.
Doniesienia z Moskwy spowodowały, że cena gazu z wiodącego kontraktu spadała w Amsterdamie o 6,6 proc. do 108,33 EUR za 1 MWh. Wcześniej rosła w środę nawet o 40 proc. Gaz z podobnego kontraktu w Wielkiej Brytanii tanieje o 8,1 proc. do 270 pensów za therm. Pomimo spadku, ceny z obu kontraktów są nadal około sześciokrotnie wyższe od pięcioletniej średniej dla tego okresu roku.
Niektórzy europejscy politycy zarzucali Rosji, że to ona przyczyniła się do kryzysu na rynku energii ograniczając podaż gazu. Kreml konsekwentnie odrzucał te oskarżenia wskazując iż Gazprom wypełnia wszystkie zobowiązania kontraktowe. W środę władze Rosji ponownie podkreśliły, że rosyjscy dostawcy nie odegrali żadnej roli w tym, co działo się na europejskim rynku gazu w ostatnim czasie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że kryzys spowodowany był szybkim wzrostem popytu przy niskich zapasach gazu, a także niską produkcją energii przez elektrownie korzystające z OZE.