Wóz albo przewóz polskiego Lendo

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2020-04-01 22:00

Szwedzki inwestor nie będzie dłużej finansował polskiego brokera. Szukanie kapitału w czasach zarazy jest nie lada wyzwaniem

Przeczytaj tekst i dowiedz się: 

  • dlaczego szwedzki inwestor wycofuje się z polski 
  • co to oznacza dla polskiego brokera 
  • jak sytuację chce rozwiązać zarząd polskiej firmy 
  • jak tarcza antykryzysowa wpływa na biznes spółki, która w ostatnim czasie bije rekordy sprzedaży 

 

Polskie Lendo to internetowy broker kredytowo-pożyczkowy, który zadebiutował nad Wisłą rok temu. Jest częścią skandynawskiej grupy o takiej samej nazwie, specjalizującej się w pośrednictwie finansowym. Jej właścicielem jest Schibsted, koncern mediowy obecny na ponad 20 europejskich rynkach, który w obawie przed kryzysem finansowym spowodowanym epidemią tnie koszty. Na pierwszy ogień pod nóż bierze biznesy wymagające dofinansowania, w tym brokerów znad Dunaju i Wisły. Ten drugi nie zamierza jednak poddać się bez walki.

CIOS PONIŻEJ PASA:
CIOS PONIŻEJ PASA:
Wiadomość o wycofaniu się inwestora spadła na Tomasza Kowalskiego, szefa polskiego Lendo, jak grom z jasnego nieba. Jeszcze we wrześniu zeszłego roku na łamach „PB” snuł ambitne plany o rentowności i 10-procentowym udziale w rynku pośrednictwa internetowego. Chciał je osiągnąć odpowiednio najdalej za dwa i trzy lata.
Fot. WM

— Decyzja o wycofaniu się firmy Schibsted już zapadła, walczymy o inwestora. Niewykluczone, że uda się nam utrzymać przy życiu markę na naszym rynku — mówi Tomasz Kowalski, dyrektor generalny Lendo, odpowiedzialny za rynek polski.

Broker rozmawia już z potencjalnym kupcem, a na horyzoncie pojawiają się kolejni. Lendo dopuszcza różne warianty zmiany struktury właścicielskiej. Jak długo utrzyma się na powierzchni bez wsparcia matki — trudno oszacować. Na rynku finansowym panują niestandardowe warunki.

Zostań w domu napędza

Podczas gdy pandemia koronawirusa odciska piętno na klasycznych kanałach obsługi kredyto- i pożyczkobiorców, Lendo notuje imponujący wzrost.

— Marzec był najlepszym miesiącem pod względem sprzedaży od początku naszej działalności w Polsce. O finansowanie wnioskowało ponad 10 tys. klientów, czyli o 30 proc. więcej niż miesiąc wcześniej — mówi Tomasz Kowalski, powołując się na wstępne dane.

Jego zdaniem pośrednicy online, których udział na rynku pożyczek szacuje się na 5-10 proc., właśnie mają swoje pięć minut, na co od dawna czekali. Niecodzienne wyniki raportuje Bancovo, główny konkurent Lendo.

— W marcu odnotowaliśmy rekordowy wzrost sprzedaży pożyczek i kredytów oferowanych online — mówi Monika Charamsa, prezes NewCommerce Services, spółki należącej do Aliora, właściciela Bancovo. Szczegółów jednak nie ujawnia.

Bieg przez płotki

Podczas gdy przyszłość pośredników internetowych maluje się w różowych barwach, na drodze do sukcesu staje im tarcza antykryzysowa — specustawa, która ma ochronić gospodarkę przed negatywnymi skutkami pandemii koronawirusa. Legislatorzy ścięli limity kosztów pozaodsetkowych kredytu konsumenckiego (patrz ramka). Banki i pożyczkodawcy natomiast dwa razy oglądają wnioski kredytowe klientów, szczególnie tych z najbardziej poturbowanych przez pandemię sektorów gospodarki.

— Na razie nie widzimy radykalnych ruchów po stronie naszych partnerów [broker współpracuje z Nest Bankiem, BNP Paribas, Euroloanem, Aasą, Fellow Financem, Providentem, Hapipożyczkami, Wongą, Taktoeasy’em i Smartneyem — red.], ale ostrożnościowe już tak — mówi szef polskiego Lendo, które ze względu na niepewną przyszłość świadomie przyhamowuje z pozyskiwaniem klientów do czasu, aż sytuacja się wyklaruje.

Jego zdaniem maksymalny 45-procentowy limit kosztów pozaodsetkowych kredytu poobija mu biznes, ale go nie zabije. Podobnie uważa szefowa Bancovo. Trzonem działalności tej firmy nie są tzw. chwilówki, dla których legislatorzy proponują 5-procentowy limit, lecz kredyty i pożyczki ratalne.

— Możemy dzisiaj rysować różne scenariusze zmian na rynku pożyczkowym, włącznie z takim, że najbardziej dotknięte zmianami firmy ograniczą znaczną część kosztów pozyskiwania klientów, np. marketingowych, aby nadal być aktywne w obszarze finansowania. W nowej rzeczywistości rola pośrednika, jakim jest Bancovo, może być jednak jeszcze większa — mówi Monika Charamsa.

Miłe złego początki

Założone w 2007 r. przez Dennisa Ahlséna, Fredrika Jung-Abbou i Thomasa Hjelma Lendo obecnie plasuje się na skandynawskim podium pośrednictwa finansowego, notując 50-procentowy udział w rynku. Jeszcze do niedawna szturmem wchodziło na nowe europejskie rynki, takie jak Dania, Austria czy Polska, i podkreślało swój znacznie większy apetyt. Grupa rozwija się bardzo dynamicznie, notując 40-procentowy wzrost rok do roku.

W rodzimej Szwecji, mającej około 10 mln mieszkańców, z czego 70 proc. to potencjalni klienci Lendo, z usług platformy skorzystało już 1,5 mln osób. Spółka mocno inwestowała w marketing. Również nad Wisłą dała się już poznać konsumentom, m.in. dzięki kampaniom prowadzonym w ogólnopolskiej telewizji. Polskie Lendo udzielało finansowania do 60 tys. zł na okres od 3 miesięcy do 7 lat. Zatrudnia zaledwie 10 osób (umowy w trakcie wypowiedzenia), bowiem większość operacji, jak np. IT, realizowała centrala.

Tarcza antykryzysowa wykuta

Jednym z elementów specustawy, która ma ochronić polską gospodarkę przed skutkami epidemii, jest przepis ustalający limit kosztów pozaodsetkowych kredytu konsumenckiego (liczony od wartości udzielonego finansowania). Na rok obniżono roczny limit dla pożyczek udzielanych na więcej niż 30 dni z 55 proc. (25 proc. kosztów stałych plus 30 proc. uzależnionych od okresu kredytowania) do 21 proc. (15 proc. plus 6 proc.). Maksymalne koszty kredytowania, bez względu na czas trwania umowy, spadły ze 100 do 45 proc. Pojawił się też 5-procentowy limit dla pożyczek nieprzekraczających 30 dni. Zmiana z inicjatywy Tomasza Chróstnego, szefa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ma chronić konsumentów przed spiralą zadłużenia.