Wróciła dawna nadzieja dla bitcoina

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-06-23 20:00

Jeden z największych funduszy inwestycyjnych na świecie chce stworzyć ETF oparty bezpośrednio na kryptowalucie. Zdaniem inwestorów tym razem może się udać.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

U szczytu popularności kryptowalut w 2021 r., gdy inwestorzy korzystali z jakiejkolwiek okazji, aby zainwestować zebrany podczas pandemicznego lockdownu kapitał, pojawiły się pierwsze głosy na temat takiego produktu, jak ETF inwestujący w bitcoina. Wiodące instytucje finansowe widząc gigantyczne zainteresowanie robiły wszystko, aby takowy wehikuł stworzyć. Na ich drodze stanął jednak SEC, czyli amerykański nadzorca rynku, który wyraził stanowczy sprzeciw. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce zmieni zdanie.

Odgrzewany kotlet

Już dwa lata temu amerykański regulator, od dawna negatywnie nastawiony do branży wirtualnych aktywów, poszedł na ustępstwa. Zdeterminowane instytucje po odrzuceniu wszystkich wniosków utworzenia bitcoinowych ETF wyszły z nową inicjatywą. Ich propozycja utworzenia funduszy, które inwestują w bitcoina pośrednio, przez kontrakty terminowe, została zaakceptowana przez SEC.

Jako pierwszy na rynku pojawił się ProShares Bitcoin Strategy Fund (BITO). Zainteresowanie w pierwszych dniach przerosło oczekiwania – w ciągu dwóch dni fundusz przyciągnął około 1,1 mld USD kapitału, najszybciej w historii tego rodzaju aktywów. Wielu inwestorów wkrótce jednak wycofało środki. Nadal marzył im się ETF bezpośrednio inwestujący w bitcoina.

O tym, jaki był apetyt, mieliśmy okazje przekonać się w ciągu ostatniego tygodnia. Gdy BlackRock złożył wniosek o utworzenie takiego produktu, kurs bitcoina podskoczył o 20 proc. i przebił barierę 30 tys. USD za sztukę. Wiele kolejnych instytucji zarządzających kapitałem, takich jak WisdomTree, Fidelity, Charls Schwab czy Invesco, również ogłosiło plan rozpoczęcia notowań “prawdziwych” bitcoinowych ETF.

To nadal spekulacje

W ciągu ostatnich dwóch lat amerykański odpowiednik KNF odrzucił ponad 30 wniosków o utworzenie ETF opartego na bitcoinie. Zastanawiać może więc to, dlaczego tym razem inwestorzy uwierzyli, że będzie inaczej. Według spekulacji regulatorzy nie odrzucą wniosku BlackRocka, ponieważ jest największą firmą zarządzającą kapitałem na świecie, ma w portfelu aktywa o wartości 9 bln USD i posiada wystarczające argumenty, aby przekonać SEC.

Zastanawiający jest też sam czas złożenia wniosku. Większość inwestycji tworzyła instrumenty pochodne bitcoina, gdy jego cena zaliczała coraz to nowe szczyty. Obecnie jesteśmy natomiast po jednym z najtrudniejszych okresów w historii rynku kryptowalut, a cena największej z nich jest o połowę niższa niż dwa lata temu. Wielu ekspertów uważa, że musi to oznaczać, iż BlackRock posiada informacje dające mu przekonanie, że regulatorzy zmienią zdanie i zgodzą się na stworzenie nowego produktu.

Kluczowe fakty

Spekulacje związane z BlackRockiem podsyca dodatkowo fakt, że pod względem regulacyjnym nastroje na rynku kryptowalut w ostatnim czasie były wyjątkowo słabe i naprawdę trudno było o jakąkolwiek przesłankę nadejścia odwilży i bardziej łagodnego podejścia SEC do branży. Komisja oskarżyła Coinbase’a oraz Binance’a, dwie największe giełdy kryptowalut, o takie praktyki, jak niewłaściwe zarządzanie aktywami, wprowadzanie klientów i regulatora w błąd oraz łamanie zasad dotyczących instrumentów finansowych.

W międzyczasie trwała walka na froncie prawnym między regulatorem a Grayscale Invesments, instytucją posiadającą jeden z największych ETF opartych na instrumenty pochodne bitcoina. Grayscale od dłuższego czasu bezskutecznie próbuje zmienić charakter swojego wehikułu na taki, jakiego oczekują inwestorzy – oparty bezpośrednio na bitcoinie. Komisja jednak wytrwale odrzuca każdy wniosek.

Wielu inwestorów widzi więc w ostatnich wydarzeniach pewien schemat, który mógłby być korzystny dla ceny bitcoina. Duże i znane instytucje chętnie wkraczają do świata kryptowalut, a regulatorzy bardziej im ufają, niż firmom zajmującym się wyłącznie wirtualnymi aktywami. Biorące pod uwatę to, jak duży zasięg mają tacy gracze, jak BlackRock czy Fidelity, może się to skończyć sporym napływem kapitału na rynek.

OKIEM EKSPERTA
To prawie pewne
Eryk Szmyd
Analityk XTB
To prawie pewne

BlackRock w swojej historii złożył do SEC kilkaset wniosków o utworzenie nowego produktu i tylko jeden z nich spotkał się z odmową. Ponadto Larry Fink, prezes firmy, znany jest z szerokich koneksji finansowo-politycznych, które wynikają z samego faktu rozmiarów funduszu i mogą pomóc w uzyskanie kolejnej pozytywnej opinii, tym razem w kwestii iShares Bitcoin Trust. Zaakceptowanie przez Komisję tego ETF mogłoby stworzyć precedens i ułatwić powstanie kolejnych wehikułów autorstwa Fidelity Investments, Invesco czy Wisdom Tree. Utworzenie takich funduszy ułatwi dostęp do rynku kryptowalut - na początku głównie amerykańskim inwestorom, ale niewykluczone, że po czasie również europejskim.

Co do zasady ETF będą skupować z rynku bitcoina w imieniu udziałowców. Każdy napływ środków do funduszu będzie skutkował zakupem kryptowaluty na rynku spot, co potencjalnie może mieć spory wpływ na jej cenę. Niewykluczone, że przed przyszłorocznym halvinigem, czyli ograniczeniem podaży o połowę, bitcoin przebije barierę 40 tys. USD.

Największym ryzykiem wydaje się ewentualna odmowa utworzenia ETF opartego bezpośrednio na bitcoinie. Prawdopodobnie decyzja regulatorom zajmie około 270 dni. Potencjalnie więc mogłaby pojawić się wtedy, gdy będzie halving, a to może wesprzeć sezonowość i pojawiającą się historycznie po halvingu hossę.