Wszystkie kłopoty Krezusa

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2018-10-24 22:00

Wiosną spółka była królem giełdowych wzrostów. Od początku roku kurs wzrósł o ponad 170 proc. Teraz z każdym dniem przybywa jej problemów.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • W jaki sposób Krezus trafił do Jacka Ptaszka
  • Co się zmieniło razem z inwestorem
  • Co łączy Krezusa z Karo BHZ
  • Do jakich zmian personalnych doszło w zarządzie i radzie nadzorczej spółki

Krezus powstał w 1994 r. i był początkowo funduszem, zajmującym się restrukturyzacjami i inwestycjami. Trzy lata później, jako kolejna spółka ze stajni Romana Karkosika, zadebiutował na warszawskiej giełdzie. Kilka lat temu inwestor sprzedał jednak Krezusa.

Jego nowym głównym akcjonariuszem i prezesem został Jacek Ptaszek, znany wcześniej głównie jako kierowca i kilkukrotny mistrz Polski w wyścigach samochodowych rallycross. Jednak niewątpliwą sportową sławę, 51-letniego dziś menedżera, przyćmić może jego działalność biznesowa, która — jak się obecnie wydaje — chluby mu raczej nie przyniesie.

To za czasów prezesury Jacka Ptaszka Krezus całkowicie zmienił formułę działalności i stał się przede wszystkim pośrednikiem w handlu złomem. Dostarczał metale m.in. firmie KGHM Metraco, czyli jednej z córek miedziowego koncernu, a także Hutmenowi, czy Walcowni Łabędy. W pewnym momencie porwał się także na to, by szukać w Afryce złota i boksytów — bez sukcesu. Potem zajął się też inwestycjami w OZE.

Bliźniakiem Krezusa jest — również należąca kiedyś do Romana Karkosika, a dziś kierowana przez Jacka Ptaszka — spółka Karo BHZ. Zresztą siedziby obu firm znajdują się w tym samym budynku przy ul. Włocławskiej w Toruniu. Karo BHZ także zajmuje się skupem i sprzedażą złomu, a surowiec dostarcza przede wszystkim do Walcowni Metali Dziedzice w Czechowicach- Dziedzicach (która należy do kontrolowanej przez Romana Karkosika grupy Boryszew).

Istnieją też innego rodzaju powiązania między oboma podmiotami: Karo BHZ jest udziałowcem spółki Taleja, która obecnie — jak wynika z raportów giełdowych — jest największym akcjonariuszem Krezusa. Ma prawie 31 proc. jego akcji. W radzie nadzorczej giełdowej spółki zasiadała też Natalia Siałkowska, prezes firmy Taleja. Zrobiło się o niej głośno, gdy przed trzema laty, jako 22-letnia absolwentka LO i studentka UMK w Toruniu weszła do nadzoru Krezusa. Była wtedy pracownicą firmy Karo BHZ.

Natalia Siałkowska nie jest już członkinią rady nadzorczej notowanej na GPW spółki, bowiem kilka dni temu — podobnie jak Anita Podlecka — złożyła rezygnację z zasiadania w tym organie. Przypomnijmy, że było to zaraz po tym, jak zarząd Krezusa poinformował o rezygnacji Jacka Ptaszka z funkcji prezesa. Ten niespodziewany exodus spowodował, że spółka musiała dokonać szeregu roszad personalnych. Do pełnienia funkcji prezesa oddelegowano z rady nadzorczej Mariusza Królikowskiego (będzie kierować spółką przez najbliższe trzy miesiące). Adwokat z Torunia trafił do nadzoru Krezusa trzy lata temu (wtedy, gdy w skład rady powołano też Natalię Siałkowską) i pełnił funkcję sekretarza.

W miejsce dwóch członkiń rady powołano Barbarę Kofin, dyrektora finansowego Grupy CZH z Katowic (dawniej znanej jako Centrala Zaopatrzenia Hutnictwa) oraz Maksymiliana Czecha, radcę prawnego z Kielc. Temu drugiemu powierzono również od razu funkcję sekretarza rady. Jej nowym przewodniczącym został natomiast Marcin Guryniuk, który już wcześniej był przewodniczącym, wiceprzewodniczącym lub sekretarzem w kilku radach nadzorczych kilku spółek, m.in. Boryszew ERG, Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa (dziś Grupa CZH) czy Walcowni Metali Dziedzice.

W sierpniu okazało się, że nie podano do publicznej wiadomości informacji o kilku dużych transakcjach akcjami Krezusa. Handlującymi były spółki Karo BHZ i Taleja, a także sam Jacek Ptaszek. KFN zawiesił wtedy obrót papierami spółki. W tym tygodniu sytuacja się powtórzyła i handel akcjami spółki znowu został zawieszony.

„PB” pisał ostatnio o Karo BHZ, bo spółka przestała regulować należności wobec dostawców złomu. Co najmniej kilku podmiotom jest winna dziesiątki milionów złotych. Kontrahenci od kilku dni nie mają żadnego kontaktu z prezesem Jackiem Ptaszkiem. Jego telefon jest głuchy.