O rezygnacji Jacka Ptaszka z funkcji prezesa poinformował zarząd Krezusa. Według niego menedżer nie podał przyczyn swej decyzji.

GPW na wniosek Komisji Nadzoru Finansowego zawiesiła dzisiaj obrót akcjami Krezusa. Powodem jest to, że jeden z akcjonariuszy nie poinformował w terminie o sprzedaży akcji spółki.
„W związku z ostatecznym upływem w dniu wczorajszym terminu wykonania obowiązku notyfikacji przez tego akcjonariusza oraz faktem, że spółka nie podała tej informacji do publicznej wiadomości UKNF zażądał od GPW zawieszenia notowań akcji Krezusa" – podano w komunikacie.
Jacek Ptaszek równocześnie z kierowaniem Krezesem pełnił też funkcję prezesa firmy Karo BHZ z Torunia. Wczoraj pod jej siedzibą przy ul. Włocławskiej w Toruniu (tam też mieszczą się biura Krezusa) zjawili się kontrahenci, którzy nie mogą się doczekać zaległych płatności.Ochrona nie wpuściła ich jednak do budynku.
— Nigdy wcześniej nie było problemu z wejściem do środka — mówi nam jeden z pragnących zachować anonimowość przedsiębiorców, który dostarczał firmie miedź.
Zaniepokoiło go to, że od kilku dni nie mógł się dodzwonić do prezesa firmy.
— Choć terminy minęły, Karo BHZ wciąż nie opłaciło kilku faktur z lipca, sierpnia i września. Chodzi łącznie o ok. 0,5 mln zł. Z kolejną fakturą dług wzrośnie już do 0,75 mln zł — tłumaczy przedsiębiorca.
Dodaje, że ma nawet podpisane przez Jacka Ptaszka wezwanie do zapłaty, którego termin również już minął. Oprócz niego po zaległe pieniądze przyjechali do Karo BHZ także m.in. przedstawiciele firm z Litwy i ze Słowacji. Zobowiązania toruńskiej spółki wobec niektórych z nich przekraczają nawet 20 mln zł.
Karo BHZ jest jednym z większych dostawców złomu do Walcowni Metali Dziedzice, która jest podmiotem zależnym Boryszewa. W tym roku firma dostarczyła ok. 22 proc. zakupionych przez hutę surowców.
— Walcownia Metali Dziedzice wszystkie swoje zobowiązania reguluje terminowo i nie zalega z żadnymi należnościami w stosunku do swoich dostawców surowca do produkcji półfabrykatów, również wobec Karo BHZ — zapewnia Mariusz Mańdok, prezes Walcowni.
— Obawiamy się, że wobec liczby wierzycieli i skali zadłużenia możemy mieć kłopoty z odzyskaniem pieniędzy. Złożyliśmy już jeden pozew przeciwko Karo BHZ, a wkrótce będą kolejne — mówi Grzegorz Ginalski z kancelarii Ginalski i Partnerzy, który reprezentuje przedsiębiorcę-kontrahenta toruńskiej firmy.