Wybory w USA są już rozstrzygnięte?

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2024-10-22 12:06

Na początku nieco prywaty. Od 27. października będę na urlopie i wracam do Polski w dniu zakończenia posiedzenia FOMC, czyli 7. listopada. Jak widać szerokim łukiem ominę publikacje raportów kwartalnych czołówki amerykańskich firm ze „wspaniałej Siódemki”, dane z amerykańskiego rynku pracy (1. listopada) i wybory w USA. Być może uda mi się też ominąć atak Izraela na Iran i odpowiedź Iranu, chociaż niewkluczone, że tę ostatnią będę mógł bezpośrednio obserwować, jeśli odpowiedź obejmie działania w Cieśninie Ormuz. Tak więc wiele rzeczy ominę, ale będę czuwał z (mam nadzieję) dobrym zasięgiem do Internetu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Nie piszę na blogu zbyt często, ale przed tak ważnymi wydarzeniami warto zabrać głos. Na początku przypomnę, że od ponad miesiąca, co można sprawdzić na przykład w „Parkiecie”, dzielę się wątpliwościami co do zachowania rynków przed i po wyborami w USA. Nieładnie jest samego siebie cytować, ale jednak to zrobię.

W „Parkiecie” pisałem, a na licznych video mówiłem, że prawie wszyscy analitycy i zarządzający widzą ten sam scenariusz dla rynku akcji: słabo we wrześniu i październiku, a po wyborach w USA hossa. Ja sam tak mówiłem zanim spostrzegłem, że wszyscy mają takie samo zdanie.

„W każdym inwestorze musiał zbudzić się kontrarianin. Jeśli wszyscy tak mówią to z pewnością tak nie będzie. Może będzie na przykład tak, że przed wyborami do zdecydowanej korekty nie dojdzie, a po wyborach wszystko będzie zależało nie tyle od tego kto wygra, ale jak na tę wygraną zareagują wyborcy przeciwnej strony? W tym, niepewnym, okresie nadal bezpieczną przystanią wydają się być fundusze dłużne”.

Jak widać ta, kontrariańska, teoria na razie się potwierdza. Wrzesień był piątym, najlepszym miesiącem na Wall Street, a do ostatniej dekady października i ten miesiąc cieszył obóz „byków”. Nie sprawdziło się zaś jedno: to, że w niepewnym, okresie nadal bezpieczną przystanią wydają się być fundusze dłużne. Może udało się im nie ponieść strat, ale przecena obligacji te zyski znacznie ograniczyła. Duży wzrost rentowności, czyli spadek ceny, w USA był naprawdę zadziwiający. Dla dziesięcioletnich obligacji rentowność od połowy września wzrosła z 3,6% do 4,2%, a mówi się, że może rosnąć dalej. Również w Polsce indeks obligacji (TBSP) stracił 1,5%.

Skąd taki ruch na rynku długu skoro czekamy na dalsze obniżki stóp w USA? Tutaj dochodzimy do amerykańskich wyborów. Nasze media ekscytują się pojedynczymi sondażami i twierdzą, że między notowaniami szans Donalda Trumpa i Kamali Harris panuje równowaga i nie wiadomo kto może te wybory wygrać. Otóż ja mam inne zdanie. I na początku mocno zaznaczę, że gdybym był Amerykaninem to z całą pewnością nie głosowałbym na Donalda Trumpa. I to mimo tego, że rynki finansowe uważają, że jest dla nich lepszy, bo deregulacja, niskie podatki, wysokie cła bardzo się wielu Amerykanom podobają.

Jednak ślepy nie jestem i widzę to, czego nie chciałbym widzieć. Owszem, średnia z trzynastu sondażowni (stan na 22.10) nadal pokazuje śladową przewagę Harris (0,9%) w skali całego kraju. Jednak średnia z siedmiu sondażowni w stanach „wahających się”. które zadecydują o prezydenturze jest nieubłagana – wszystkie odczyty są czerwone (czerwony to kolor Republikanów, niebieski Demokratów), a niedawno jeszcze były niebieskie. Jeszcze gorzej wygląda to u bukmacherów, gdzie grają prawdziwe pieniądze. Średnia z siedmiu największych pokazuje potężną przewagę Trumpa: 60:40, a jeszcze miesiąc wcześniej prowadziła tu Harris... Ta średnia w ciągu ostatni ponad 150 lat tylko dwa razy dawała błędne wyniki.

Tak więc trend jest nieubłagany, a analityk nie powinien kierować się „chciejstwem” tylko właśnie tym, co pokazuje trend. A on pokazuje, że jest już „pozamiatane”. Jeśli w ciągu tych ostatnich dwóch tygodni nie wydarzy się coś absolutnie nadzwyczajnego to Donald Trump wygra te wybory. I to wygra przekonująco, a do tego Republikanie mogą przejąć cały Kongres. Oczywiście trudno wykluczyć niespodziankę, ale jej prawdopodobieństwo oceniam na maksimum dziesięć procent.

I dlatego też duża część inwestorów zaczęła to dyskontować. Na Wall Street dominował tzw. „Trump trade”, czyli właśnie dyskontowanie wygranej Donalda Trumpa. Bardzo umacniał się dolar, mocno rosły rentowności obligacji, a mimo tego drożało złoto. Dla złota zawsze wysokie rentowności i silny dolar są zabójcze – nie tym razem jednak. Drożał też bitcoin. Owszem, nieco ten obraz zaburzają dobre dane docierające z gospodarki amerykańskiej i słaby spadek inflacji, ale według mnie one tak mocnych ruchów nie uzasadniały.

Oczywiście, tuż przed wyborami i posiedzeniem FOMC rynki mogą nieco „przysiąść”, ale nie zapowiada się wypracowanie poważnej korekty. Tak więc pierwsza część konsensu analityków się nie sprawdziła. Czy sprawdzi się druga, czyli hossa po wygranej Donalda Trumpa? Początek może być rzeczywiście „byczy”, bo inwestorzy będą się cieszyli perspektywą realizacji zapowiedzi Donald Trumpa.

Ostrzegam jednak, że nie musi on zrealizować tego, co zapowiadał. Nie bez przyczyny w wywiadzie dla "Wall Street Journal" Trump powiedział, że „Xi Jinping mnie szanuje i wie, że jestem k******o szalony” (dla wyjaśnienia – w oryginale było zapewne f***ing). Nie wiem, co zrealizuje, ale jego dawni współpracownicy ostrzegają, że będzie się mścił, a opowieści o tym, że nie będzie realizował Projektu 2025 (czyli zamiany urzędników na lojalnych „trumpistów”) należy między bajki włożyć.

Tak więc powyborczej hossy nie wykluczam, a nawet uważam, że jest bardzo prawdopodobna, ale potem może być bardzo niemiło. Jeden z dawnych współpracowników Donalda Trumpa mówił w dokumencie pokazywanym przez TVN24, że nie nalży wybierać na urząd prezydenta ludzi, którzy nie maja odpowiednich kwalifikacji, bo może się to skończyć dla USA tak jak z Cesarstwem Rzymskim. Kto ma wątpliwości, czy to nie jest przesadnie ponura przepowiednia to koniecznie powinien przeczytać książkę „Rozkład” autorstwa Piotra Tarczyńskiego.

KOMENTARZE (38)

dodaj komentarz
Wczytywanie...
#20
PK
2024-11-28 07:22:29
edytuj
usuń

Jest nowy wpis do bloga

odpowiedz
#19
Jarek
2024-11-27 19:55:24
edytuj
usuń

MM@18

Chyba nie zrozumiałem kontekstu . Wydaje mi się że dobrze znam Amerykanów . Wiem że są do bólu pragmatyczni dla tego mam pewność że gdyba Duda poprosił o krzesło to by je dostał . Wiem też że w USA pewnych spraw bez dobrej znajomości języka angielskiego po prostu się nie załatwi a ta znajomość rozwiązuje wiele problemów . Nic nie zastąpi też kontaktu face-to-face pomiędzy politykami czy kontrahentami bez obecności tłumacza gdzie można powiedzieć wiele więcej bez obaw wycieku .

Nasza Konstytucja daje prezydentowi w zasadzie dwie prerogatywy mające znaczenie . Jedna jest reprezentacyjna która jeżeli prezydent chce współpracować z rządem jest atutem

ponieważ w osobistym kontakcie pomiędzy głowami państwa można przekazać to co oficjalnie rządowi trudno jest wyrazić . Druga z tych prerogatyw jest destrukcyjna . Prezydent może wetować ustawy dowolnie i nic go w tym nie ogranicza . Zapewne ojcowie konstytucji uważali że nigdy nie dojdzie do sytuacji w której jeden z członków egzekutywy zacznie paraliżować władzę ustawodawczą której nie lubi oraz część pozostałej egzekutywy kierując się emocjami i osobistą niechęcią porzucając przy tym racjonalną ocenę i zdrowy rozsądek . Ale tak się dzieje . Dla tego jestem spokojny o Trzaskowskiego . Wiem że w razie czego poprosi o krzesło, jego angielski nie budzi żadnych zastrzeżeń nie manifestuje też skrajności . Byłem kiedyś na sympozjum w którym był tłumaczem . Tłumaczył oprócz angielskiego jeszcze na francuski i chyba włoski . W kontaktach z politykami z tych krajów nie będzie miał więc problemów . Jak sam podaje zna również biegle hiszpański . Trzaskowski nie budzi moim obaw .

odpowiedz
#18
MM
2024-11-26 17:12:09
edytuj
usuń

O tym, dlaczego Amerykanie wybrali Trumpa, o tym, że Ukraina mogła wygrać wojnę na przełomie 2022/2023 i dlaczego nie wygrała, o bezdyskusyjnym znaczeniu relacji Polska - USA dla naszego bezpieczenstwa i wiele, wiele więcej.

Tym razem 100% wiarygodne źródło: Wielka strategia Trumpa a szanse dla Polski - prof. Andrew A. Michta [Atlantic Council]. (Youtube).

odpowiedz
#18.1
MM
2024-11-26 17:27:59
edytuj
usuń

PS. Jeżeli Duda stał w trakcie pamiętnego spotkania z Trumpem, to jaką pozycję przyjmie Trzaskowski, jeśli zostanie prezydentem?

No ale w  Polsce nikt nie zaprząta sobie głowy podobnymi drobnostkami. Ważne to co tu i teraz - aby do następnych wyborów. A tacy (często lekceważeni w przez Polaków) Czesi wybrali sobie generała na prezydenta.

odpowiedz
#18.2
rebid
2024-11-27 22:51:45
edytuj
usuń

To Trump ma jakąś strategię? Jeszcze do tego wielką?

 

John Bolton na pytanie: "Trump jest nieprzewidywalny?", tak odpowiedział:

Nie tylko nieprzewidywalny. Naprawdę fundamentalną kwestią jest to, że Trump nie ma żadnego nastawienia, żadnej filozofii politycznej. Nie uprawia polityki w naszym rozumieniu tego terminu. Podejmuje decyzje wyłącznie na podstawie tego, czy w danym momencie jest to dla niego korzystne.

Koniec cytatu.

 

John Bolton - Republikanin, w czasie poprzedniej kadencji Trumpa przez półtora roku był doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego. Czyli przez te półtora roku rozmawiał z Trumpem kilka razy w tygodniu - o sprawach strategicznych.
To jak ten Bolton coś takiego o Trumpie mówi, to ja temu Boltonowi wierzę, bo swojego byłego szefa zdążył poznać. I jest tutaj bardziej wiarygodny niż profesor, nawet niech i kompetentny, ale który Trumpa zna jedynie z przekazów telewizyjnych.

I dlatego nie liczę na żadne "strategie" Trumpa. A tym bardziej na wielkie. Cudów nie ma. Żaden intelektualny kurdupel nie jest w stanie spowodować, że kraj któremu przewodzi, stanie się wielki. Kropka.

odpowiedz
#17
rebid
2024-11-25 17:52:02
edytuj
usuń

Wszystkich zanurzonych po szyję w uwielbieniu do ChRL, zachęcam do wysłuchania tego podcastu. Znajdziecie tam też coś dla siebie (chińskie koleje, technologicznie drugie na świecie, tylko Japończycy są lepsi).
https://www.youtube.com/watch?v=xwXl-r3O2s0 (dla niecierpliwych - pierwsze pięć minut do pominięcia).
Michał Lubina - a więc jest rzeczowo i bez z góry założonych tez. Sam tytuł podcastu nieco mylący. Pytanie z tytułu to tylko jeden z kilku poruszonych wątków. Jest i o Polsce - co może Polsce przynieść rywalizacja Chiny-USA i do kogo w związku z tym powinno nam być bliżej.

odpowiedz
#16
Magnavox
2024-11-22 00:45:53
edytuj
usuń

Zagadka: 

Co łaczy kredyty frankowe, bitcoina i akcje firmy Muska na przestrzeni ostatnich 20 lat?

odpowiedz
#16.1
krzys
2024-11-22 10:49:02
edytuj
usuń

Wszystkie są pompowane poprzez dodruk/pomoc służącą boskim wzrostom.

From thin air money.... gdzieś musi nastąpić bańka inflacyjna.

Dodruk to nie jest "boskie dzieło" wg Bena Bernanke lecz grubsze oszustwo marynarskimi linami szyte..... groźniejsze niż piramidy finansowe... na rynku crypto.

odpowiedz
#16.2
Magnavox
2024-11-22 13:28:18
edytuj
usuń

To sa najlepsze inwestycje ostatnich 20 lat!!!

odpowiedz
Ikona komentarza
Dodaj odpowiedź