Prawdą jest, że dotychczasowy sukces gospodarczy Polski w dużym stopniu bazuje na modelu niskokosztowym opartym na wysoce zdywersyfikowanym eksporcie. Produkujemy i sprzedajemy na świat dobra, które w większości nie wymagają zaawansowanych, niszowych umiejętności. Korzyść takiego modelu to dywersyfikacja i wysoka odporność na szoki sektorowe. Koszt to zaś brak specjalizacji i niskie marże.
Dlatego niektórzy ekonomiści, jak chociażby Dani Rodrik, sądzą, że skok na wyższy szczebel poziomu rozwoju wymaga specjalizacji. Nie można być we wszystkim przeciętnym i liczyć, że wartość dodana szybko wzrośnie. Prędzej czy później trzeba postawić na zaawansowane metody produkcji czy obsługę skomplikowanych procesów, które wymagają dużej, niszowej wiedzy eksperckiej. Wtedy możliwa jest specjalizacja, wyższe marże i wspinanie się w globalnym łańcuchu wartości.
Dani Rodrik może mieć rację. A zatem ważne jest, by Polska rozwijała te segmenty gospodarki, które są najbardziej wiedzochłonne, gdzie liczą się bardzo złożone, unikatowe umiejętności: IT, telekomunikacja, cyberbezpieczeństwo, doradztwo, usługi finansowe, przemysł high-tech. Są to przede wszystkim branże usługowe, dlatego że - średnio rzecz biorąc - usługi charakteryzują się wyższą marżą w porównaniu do towarów przemysłowych. Przy masowych i powtarzalnych produktach przemysłowych marża zazwyczaj jest mniejsza.
Zdolność do rozwoju usług wysokospecjalistycznych może być jednym z kilku obszarów, w których rozegra się batalia polskiej gospodarki o konkurencyjność na arenie międzynarodowej. Optymistycznie może więc nastrajać fakt, że Polska dynamicznie wzmacnia swoją pozycję na światowym rynku usług, podwajając udział w globalnym eksporcie z 0,7 do 1,4 proc. w latach 2005-23.
Najbardziej spektakularny wzrost notują usługi w ramach produkcji kontraktowej (+1,6 pkt proc.), gdzie polskie firmy odpowiadają za zaawansowane procesy produkcyjne dla zagranicznych zleceniodawców. Ale najistotniejsze jest co innego: równolegle szybko rozwijają się też wysokomarżowe sektory oparte na wiedzy, czyli usługi informatyczne, doradztwo, a nawet badania i rozwój, np. prowadzenie badań naukowych czy testowanie produktów na zlecenie firm zagranicznych. Krótko mówiąc, przechwytujemy rynki zbytu w najbardziej wiedzochłonnych branżach, bo właśnie tym w praktyce jest rosnący udział eksportu w światowym rynku - ktoś relatywnie stracił, by kraj taki jak Polska mógł relatywnie zyskać.
To wszystko pokazuje, że tlą się już procesy transformujące polską gospodarkę w kierunku bardziej ambitnego modelu rozwoju. Teraz ważne, by te procesy się utrzymały, a nawet przyspieszyły. W przypadku zdolności do dalszego rozwoju usług wysokomarżowych istotne będą dwie siły. Pierwsza to dopływ wykształconych ludzi na rynek pracy, a to oznacza wzrost odsetka absolwentów kierunków STEM (ang. science, technology, engineering, mathematics), który w ostatnich latach spadł z 2,8 do 1,7 proc. Druga to dostęp do w miarę taniego finansowania. To na razie chyba największa bariera rozwojowa w związku z wysokimi stopami procentowymi, niską relacją kredytu do PKB i dużym niedoborem kapitału wysokiego ryzyka.
