Z klocków można zbudować cały świat

Ewa Tyszko
opublikowano: 2024-01-19 14:15

Pojazdy, makiety budynków, a nawet… składniki zupy. Projekt Zbudowane z klocków udowadnia, że lego to nie tylko zabawa, lecz także sposób na firmową integrację, rozwijanie nieszablonowego myślenia i pomysł na oryginalne gadżety. Zestaw Ramen walczy w konkursie Lego Ideas, a model dla kopalni Ignacy w Rybniku i zestaw zaprojektowany na 600-lecie nadania praw miejskich Łodzi trafiły na tegoroczną licytację na rzecz WOŚP.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Szacuje się, że już co drugi zestaw lego kupują dorośli dla siebie lub na prezent dla innego dorosłego. Pytanie, czy współczesne klocki rozwijają kreatywność, czy ją zabijają, skoro powstaje coraz więcej skomplikowanych modeli z kilku tysięcy elementów, które składa się raz i stawia na półce. Twórcy marki Zbudowane z klocków – Michał Duda i jego przyjaciele Łukasz Piwowarski i Łukasz Małecki – nie mają wątpliwości. Uważają, że z klocków zbudować z można wszystko, a jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia, choć przyznają, że niełatwo jest tworzyć łuki z prostopadłościanów. Wtedy trzeba się zastanowić, jakiego elementu użyć.

Od wozu strażackiego po elektrownię

– Pamiętam, że podczas deszczowych wakacji nad morzem rodzice pojechali do sklepu, żeby mi kupić mały zestaw, bo akurat przechodziłem etap fascynacji wozami strażackimi. Składanie klocków w przyczepie kempingowej to jedno z moich wspomnień z dzieciństwa. U nastolatków zabawki schodzą na dalszy plan, ale później, gdy się pojawia trochę więcej czasu na hobby, mają szansę wrócić. Można przy nich spędzić wiele wieczorów – tak też było w moim przypadku. Zafascynowały mnie szczególnie zestawy z serii Architecture ze znanymi budynkami, panoramami miast w miniaturze. Po ułożeniu kilku takich modeli pomyślałem, że może warto byłoby skonstruować coś swojego, zaczynając od Łodzi – wspomina Michał Duda, twórca marki Zbudowane z klocków.

Z klocków z różnych zestawów powstała m.in. Manufaktura, Dworzec Łódź Fabryczna i stadion Widzewa.

Kiedy firma Echo Investment rozpoczęła inwestycję w dawnych Zakładach Scheiblera, których flagowym budynkiem jest secesyjna elektrownia z 1910 r., Michał Duda dostał pierwsze pytanie komercyjne o projekt dla inwestora. Wtedy jego hobby zaczęło ewoluować w biznesowym kierunku.

– Tym projektem była makieta, która mogłaby stanąć w biurze sprzedaży i cieszyć oko. To było fajnie zaprojektowane wnętrze z kotłownią, maszynownią, płytkami i detalami z klocków. Założyliśmy, że użyjemy dokładnie 1910 klocków, by liczba była zgodna z rokiem budowy elektrowni. Budowla zajęła powierzchnię zbliżoną do kartki rozmiaru A4 – wspomina Michał Duda.

Twórcy nie przemalowują klocków, nie przycinają, nie kleją.

– Zasada jest taka, że korzystamy z tego, co jest gotowe, by nie zaprzeczać idei budowania z klocków. To wymaga fizycznego testowania pomysłów i projektów. Często okazuje się, że trzeba coś jeszcze przerobić, przebudować, dokupić dodatkowe klocki. Każdy budynek trzeba móc przenosić, oglądać, dotykać, bo to korci każdego. Architektura jest w kręgu moich prywatnych zainteresowań, dużo podróżuję i zawsze staram się znaleźć jakieś ciekawostki w różnych miastach. Teraz przyłapuję się na myśleniu, jak to zbudować z klocków – śmieje się Michał Duda.

Detal rządzi projektem

Projektowanie zaczyna się od wybrania detalu, do którego trzeba dopasować kolejne elementy.

– Jeśli widzimy np. skomplikowany witraż charakterystyczny dla budynku, to od niego zaczynamy projekt, a ściany, okna, drzwi dopasowujemy później. Klocki mają ograniczenia, przede wszystkim rozmiar – najmniejsze mają około 8 mm, więc to one narzucają skalę detalu – wyjaśnia projektant.

Czas spędzany nad konstrukcją zależy od skomplikowania modelu.

– Mały element, np. kompas, który mieści się w dłoni, zajmie mniej czasu niż makieta budynku, ale zawsze to co najmniej kilka tygodni projektowania. Ramen zgłoszony do konkursu Lego Ideas zajął nam osiem miesięcy. Teraz, po ponad roku, dokładamy ostatnie klocki do największego dotychczas projektu – makiety górskiego hotelu, którego premiera już niedługo. Cała konstrukcja waży kilkadziesiąt kilogramów i składa się z ponad 33 tys. elementów. Często pojawiają się pytania, czy jesteśmy w stanie przygotować projekt i skompletować klocki na przyszły tydzień, ale niestety tak się nie da. Zależy nam, żeby dopracować każdy element, by cieszył oko i robił wrażenie – mówi Łukasz Małecki.

Najpierw zastanawiają się, jak projekt miałby wyglądać, potem konsultują z klientem jego oczekiwania np. odnośnie do dodatkowych funkcji: otwieranych drzwi, wyposażenia wnętrza. Kolejny etap to szkicowane, obmyślanie elementów niezbędnych do oddania ducha budynku. Dopiero potem projektują model w wirtualnym programie, w którym są dostępne cyfrowe modele klocków.

– Tak powstaje lista klocków, które trzeba zdobyć bezpośrednio ze sklepu Lego, albo – w dużej części – od osób, które zajmują się rozkładaniem gotowych zestawów na sztuki i sprzedawaniem konkretnych, potrzebnych komuś elementów. Już sprowadzaliśmy dachówki w określonym kolorze ze Stanów Zjednoczonych, Nowej Zelandii, Indonezji. Potem następuje etap segregowania, dopasowywania do projektu. Nie jesteśmy fabryką, która produkuje zestawy w setkach sztuk, to raczej praca artystyczna – zaznacza Łukasz Piwowarski.

Warsztaty w Legowisku

Budowla z lego nadal ma niszowego odbiorcę. To nie jest tani gadżet jak np. kubek czy długopis, projekt i skompletowanie klocków kosztuje zdecydowanie więcej niż gotowy zestaw lego, a realizacja zamówienia wiąże się z kilkumiesięcznym oczekiwaniem.

– Zamawiający chcą mieć model stojący przy wejściu do firmy albo jako wyjątkowy prezent dla najważniejszych klientów. Z reguły proszą o model z instrukcją i sami go składają, bo sprawia im to radość. Dla nas to duża satysfakcja, ale i wyzwanie – mówi Łukasz Piwowarski.

Michał Duda, Łukasz Piwowarski i Łukasz Małecki wspólnie zaprojektowali i zaaranżowali salę Legowisko w Mediatece MeMo. Wystrój wnętrza w całości nawiązuje do klocków – od dywanów przez pufy po przegródki z posegregowanymi klockami do samodzielnego układania.

Rolą Michała Dudy jest przede wszystkim projektowanie. Partnerzy koncentrują się na technicznych działaniach organizacyjnych, np. sprowadzaniu klocków, i na kolejnych nogach biznesu, którego ważną częścią są warsztaty dla dorosłych i dzieci, a także eventy firmowe. Największe warsztaty zgromadziły ponad 300 osób.

– Tak naprawdę nie ma grupy wiekowej, nie ma odbiorcy, dla którego nie jesteśmy w stanie czegoś przygotować. Warsztaty nie polegają na tym, że wysypujemy klocki na stół i mówimy: bawcie się. Zawsze mają tematykę, przekaz, ułożoną kolejność zadań, które wymuszają interakcję między uczestnikami. To ich doprowadza do założonego celu. Mają poczucie, że udało się im wspólnie coś wypracować, rozwiązać problemy. Prowadziliśmy np. zajęcia, podczas których różne grupy musiały wybudować to samo, ale w alternatywnych wizjach – mówi Michał Duda.

Warsztaty można podzielić na kategorie: integracyjną, zabawową, rywalizację i warsztaty prowadzone metodą Lego Serious Play. Tu poruszane są nawet tak poważne tematy, jak wizja firmy na następne 20 lat.

– Widzimy, jak dorośli ludzie, biznesmeni, dyrektorzy, muszą się przełamywać, żeby bawić się klockami i nagle odkrywają, że to bardzo dobra metoda na wizualizację swoich myśli, pomysłów, które można szybko przebudowywać. Uwielbiamy, gdy na tych warsztatach usuwamy się w cień, a uczestnicy zaczynają między sobą rozmawiać – mówi Łukasz Piwowarski.

Ramen do zbudowania

Do zupy może trafić makaron ramen, boczek chashu, jajko, krewetki w panko, prasowane glony nori, grzyby, rybne ciasteczka naruto maki, kapusta pak-choi. Wszystko z klocków. Łącznie jest ich 2597. W rybne ciasteczka zmienił się pejcz Indiany Jonesa, kapelusze figurek w kapelusze grzybów, rozdzielacze do klocków w grzbiet krewetek, a zielone flagi w kapustę pak-choi.

– Chyba się udało, bo gdy z odległości dwóch metrów patrzy się na ten zestaw, trudno zgadnąć, że jest z klocków. Tym razem to model 1:1. Pierwotnie był prezentem dla mojej narzeczonej, wielkiej fanki ramenu, na jej 30 urodziny – mówi Michał Duda.

Publicznie zestaw został pokazany podczas Ramen Festival w Łodzi.

– Każdy, kto go potem widział na półce, wykazywał taki zachwyt, że postanowiliśmy zgłosić zestaw do konkursu Lego Ideas. Na każdy projekt można oddać głos. Jeśli zdobędzie 10 tys. głosów, ma szansę trafić do produkcji jako zestaw pod szyldem Lego – mówi Michał Duda.

Firma Lego zachęca do kreatywnego wykorzystywania swoich produktów, organizując ten międzynarodowy konkurs projektowania i tworzenia konstrukcji wyłącznie z klocków lego. Jeśli projekt zdobędzie 10 tys. głosów w internetowym głosowaniu, zostaje poddany ocenie jury złożonego z przedstawicieli duńskiego koncernu. Pod uwagę brana jest m.in. wytrzymałość konstrukcji i estetyka. Tak typowane są zestawy, które trafią do regularnej sprzedaży.

Pomysł na zestaw Ramen został zgłoszony w listopadzie i już zebrał prawie połowę wymaganych głosów.

– To też pokazuje zainteresowanie i nieograniczone możliwości działań z klockami. Wszystko da się z nich zbudować. Trzeba tylko nad tym trochę posiedzieć, pokombinować, popróbować, pozwolić sobie na błędy, jak przy każdym nieszablonowym przedsięwzięciu w biznesie – podsumowuje Michał Duda.