Za prąd będziemy płacili więcej

Barbara Warpechowska
opublikowano: 2018-08-09 22:00

Prąd w Polsce będzie droższy. Aby przyhamować podwyżki i uspokoić sytuację, minister Krzysztof Tchórzewski zapowiedział, że cała sprzedaż energii pójdzie przez giełdę

Z tego artykułu dowiesz się:

- Co wpłynęło na ostatnie podwyżki cen prądu?

- Czy urynkowienie obrotu zapobiegnie wzrostom cen energii?

- Jak wyższe ceny energii wpłyną na przemysł?

- Kto i kiedy zapłaci za prąd więcej?

Dane Towarowej Giełdy Energii (TGE) potwierdzają, że ceny hurtowe rosły od kilku miesięcy. O problemie zrobiło się głośno, kiedy sięgnęły 350 zł za MWh. Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, nie wyklucza, że mogło na niej dojść do manipulacji. Sugerowano, że koncerny zamierzają wyeliminować z rynku mniejsze firmy energetyczne.

PODWYŻKI:
PODWYŻKI:
Należy oczekiwać wzrostu kosztów w sektorze wytwarzania energii z 37 mld zł w 2015 r. do 68 mld zł w 2030 r. Według analizy, cena energii na taryfach C (biznes, przedsiębiorstwa rolne) wzrośnie o ponad 19,2 proc., a na taryfach G (gospodarstwa domowe) do 22,3 proc. — podkreśla Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Fot. Marek Wiśniewski

Z ostatnich informacji TGE wynika, że średnioważona cena BASE na Rynku Dnia Następnego w lipcu 2018 r. wynosiła 234,76 zł/MWh — o 0,79 zł/MWh więcej niż w czerwcu. Z kolei średnioważona cena kontraktu rocznego z dostawą w przyszłym roku (BASE_Y-19) to 218,05 zł/MWh, co oznacza wzrost o 11,40 zł/MWh w porównaniu do ceny z notowań tego kontraktu w czerwcu.

Sprzedaż przez giełdę

Krzysztof Tchórzewski zdecydował o pełnym urynkowieniu obrotu energią elektryczną. W praktyce oznacza to, że energia wytworzona przez wytwórców kontrolowanych przez resort (PGE, Enea, Tauron, Energa) będzie sprzedawana poprzez TGE.

Projekt zmian legislacyjnych wprowadzających stuprocentowe obligo giełdowe dla energii elektrycznej, z wyłączeniem kogeneracji (jednoczesnej produkcji prądu i ciepła), a także energii ze źródeł odnawialnych, szybko trafi do Sejmu. Ma być rozpatrzony już na najbliższym posiedzeniu we wrześniu. Ma to uspokoić rynek energii elektrycznej w kwestii zwiększenia jej obligo giełdowego.

Minister energii zwrócił się do przedsiębiorstw energetycznych, aby od sierpnia prowadziły obrót wyłącznie na najbardziej konkurencyjnych i transparentnych zasadach, czyli w oparciu o rynek giełdowy. Przedstawiciele „wielkiej czwórki” koncernów pozytywnie odnieśli się do propozycji resortu energii. Na giełdzie nie widać jednak większej ilości sprzedawanej energii. W pierwszych ośmiu dnach sierpnia 2018 r. średnia wyniosła 414 647 MWh, natomiast średnia od stycznia to 641 934 MWh.

Taniej już było

— W tym postępowaniu widzę panikę i przypomina to działanie inspekcji robotniczo-chłopskich w czasach PRL [kontrole przeprowadzane przez osoby bez jakikolwiek wiedzy i merytorycznego przygotowania w danej dziedzinie — red.]. A przecież przyczyny podwyżek mają charakter fundamentalny, wynikają ze struktury naszego systemu elektroenergetycznego, miksu energetycznego, cen węgla czy kosztów uprawnień do emisji CO 2. Spadają rezerwa mocy, wydajność i sprawność elektrowni węglowych, bez względu na system chłodzenia — podkreśla się Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej (IEO).

To nie jest odosobniona opinia. Od kilku lat mówiono, że czekają nas wyższe ceny. Widać to było w analizach Komisji Europejskiej i raportach wielu instytucji i organizacji, m.in. EY, Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, Krajowej Izby Gospodarczej, BCC i Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii. Problem wielokrotnie podnosili przedstawiciele firm z branż energochłonnych, którzy narzekali, że prąd w Polsce jest droższy niż np. w Niemczech.

Wzrost cen energii i kosztów jej dystrybucji dla hutnictwa, chemii czy cementowni będzie oznaczał utratę konkurencyjności. Sytuacja się jeszcze pogorszy, kiedy od 2020 r. nasza energetyka będzie w pełni ponosiła koszt zakupu uprawnień do emisji CO 2 (od 2013 r. płaci za część), a te będą coraz droższe — alarmowali uczestnicy sesji energetycznych Europejskiego Kongresu Gospodarczego (14-16 maja 2018 r. w Katowicach).

Zapłacą wszyscy

Według szacunków Instytutu Energetyki Odnawialnej, po 2020 r. będziemy mieli najwyższe hurtowe ceny energii i taryfy dla wszystkich grup odbiorców.

— Będziemy drożsi nie tylko od naszych sąsiadów, ale od całej Unii, przy względnie niższej sile nabywczej — uważa Grzegorz Wiśniewski, współautor prognozy będącej projekcją skutków politycznych wyborów co do przyszłej struktury wytwarzania, opartej w 50 proc. na czarnym paliwie, uzupełnionej atomem i odnawialnymi źródłami energii.

Kto zapłaci więcej? Wszyscy. Od wielkiego przemysłu po gospodarstwa domowe, dla których nadal taryfy ustala prezes URE. W rachunkach indywidualnych odbiorców odbiją się quasi-podatki, takie jak opłata przejściowa, opłata za rynek mocy, który ma obowiązywać od 2021 r., czy opłata za OZE. Wielki przemysł przeniesie się do Azji lub nad Zatokę Meksykańską. Małe i średnie firmy albo ograniczą produkcję, albo zbankrutują, bo już nie będą mogły konkurować kosztami pracy, które także rosną.

Taniej może być dopiero w następnej dekadzie, kiedy będą wyłączane bloki węglowe. W związku z tym będą też spadały ceny uprawnień do emisji CO 2 wraz z niższym na nie popytem. Może należałoby rzetelnie porozmawiać o fundamentach polskiego systemu elektroenergetycznego, zachowaniach monopolistycznych i przerzucaniu kosztów wewnątrz koncernów energetycznych (wytwarzanie a dystrybucja) czy wpychaniu ich w przestarzałe technologie.