W poprzednim komentarzu rozkład głosów Sejmu przy ratyfikacji paktu fiskalnego widziałem jako 290:148. Faktyczny wynik głosowania brzmiał 282:155, przy 1 wstrzymującym się. Zatem utrafiłem w liczbę posłów, tylko frekwencja rozłożyła się trochę inaczej — zmobilizował się przeciwny paktowi obóz PiS i SP.
Gdyby obowiązywała większość 2/3 głosów, to w tym wypadku konieczne byłyby 292 — czyli ratyfikacja by przepadła. Niestety, marszałek Ewa Kopacz w ogóle nie widziała potrzeby wcześniejszego rozstrzygnięcia przez cały Sejm, jaka większość obowiązuje. Z wysokości fotela ogłosiła, że wystarcza zwykła, ponieważ tak uważa większość konstytucjonalistów. Prawicowa opozycja stoi na fundamencie 2/3 głosów, wynikających z art. 90 Konstytucji RP, zatem z jej punktu widzenia pakt fiskalny… nie został ratyfikowany.
Senat oczywiście ustawę bez wahania klepnie, a prezydent od ręki podpisze. Zwycięska dla rządu rozgrywka o pakt fiskalny pogłębiła jednak ostry podział w sprawie waluty euro i tak naprawdę… odsunęła możliwość przyjęcia jej przez Polskę. W obecnej kadencji parlamentu o koniecznej zmianie Konstytucji RP nawet mowy nie ma. Jeśli w wyborach 2015 strona symbolizowana przez PiS zdobędzie podobną liczbę mandatów, blokującą konstytucyjną nowelizację — również w latach 2015-19 Euroland pozostanie dla nas za spuszczoną tutaj w kraju żelazną kurtyną.