Zainteresowanie Polską wciąż wzrasta
Belgowie rzetelnie przygotowują grunt pod inwestycje
ROŚNIE ZAUFANIE: Jeszcze niedawno Belgowie obawiali się, że mogą w Polsce stracić zainwestowany kapitał. Dziś mogę powiedzieć, że ci, którzy poznali Polskę, są zachwyceni i chętnie tu wracają — mówi Wacław Styranka, project manager w firmie BEM. fot. Borys Skrzyński
Belgowie penetrują polski rynek powoli. Są naszym siódmym partnerem handlowym, zajmują 17 pozycję na liście największych zagranicznych inwestorów. Do końca czerwca belgijskie największe inwestycje zamknęły się kwotą 133,9 mln USD. Kraje sasiedzkie, np. Holandia, Francja czy Niemcy, zainwestowały w Polsce kilkakrotnie więcej.
Polska jest oceniana przez Belgów jako kraj najmniejszego ryzyka inwestycyjnego wśród krajów Europy Środkowej. Poza tym krajowi specjalizującemu się w eksporcie trudno zlekceważyć 40 mln potencjalnych konsumentów. Jednak tak naprawdę nasze znaczenie znacznie wzrosło po kryzysie w Rosji, która do niedawna dominowała w ich wymianie handlowej i zapędach inwestycyjnych w tej części świata.
— Atrakcyjność Polski polega między innymi na tym, że jesteśmy usytuowani blisko rynków wschodnich i to nie tylko w sensie geograficznym. Belgowie wysoko cenią nasze doświadczenia we współpracy ze wschodnimi partnerami i chcieliby je wykorzystać — mówi Jerzy Michałowski, radca handlowy ambasady Polski w Brukseli.
Nie muszą pytać
— Zanotowaliśmy znikomą liczbę kontaktów między belgijskimi inwestorami, a PAIZ, podczas gdy wielkie firmy, takie jak Toyota czy Sonny, które nie potrzebują na pewno naszej pomocy, przyjeżdżają tu choćby ze względów prestiżowych — sygnalizuje Jacek Żurowski, specjalista w dziale badań PAIZ.
Tymczasem nie ma w tym nic dziwnego. Belgijskie firmy zorientowane na polski rynek mają wiele godnych zaufania źródeł informacji i wsparcia. Taką rolę pełnią m.in. ulokowane w Polsce belgijskie instytucje finansowe. W Ambasadzie Królestwa Belgii niezwykle sprawnie działają agencje promocji eksportu odrębne dla Walonów i Flamandów. Od 1959 r. funkcjonuje Belgijsko-Luksembursko-Polska Izba Handlowa działająca na zasadach bilateralnych, mająca odrębne oddziały dla trzech regionów Walońskiego, Flamandzkiego i Stołecznego Brukselskiego. Zrzesza w Belgii i Polsce około 200 podmiotów gospodarczych. Wszystkie te instytucje współpracują na co dzień z przedsiębiorcami, organizują liczne misje gospodarcze w Polsce i w Belgii, badają rynek, wyszukują potencjalnych kontrahentów, zapewniają usługi specjalistów.
Wartość dodana
Belgia jest krajem ubogim w surowce naturalne, posiada jednak rozwinięty na bardzo wysokim poziomie przemysł przetwórczy. Idea belgijskiej przedsiębiorczości polega bowiem na wzbogaceniu nabytych surowców i półproduktów o własną myśl techniczną i talenty handlowe, a w efekcie korzystną sprzedaż produktu o podwyższonej jakości. Belgowie zdają się podobnie podchodzić do kwestii inwestowania w Polsce. Jak można sądzić z ich wypowiedzi, są zainteresowani przede wszystkim wykonaniem określonej inwestycji, przekazaniem jej komuś, kto będzie nią zarządzał i zainkasowaniem należności bądź korzystną sprzedażą doinwestowanego przedsięwzięcia. Rzadziej osiadają na stałe na nowym rynku, choć tak wydaje się być w przypadku np. Materny czy GIB (supermarkety Globi).
Czyja Sienna Center
— Jesteśmy zainteresowani projektami typu BOOT. Ten termin najprościej można przetłumaczyć na: budować — działać — przekazywać — mówi Arnoud Lust, szef projektów specjalnych w Aquaplus, firmie specjalizującej się w uzdatnianiu wody, konstrukcji urządzeń filtrujących, oczyszczalni ścieków itp. Taka strategia prowadzi niekiedy do niepewności co do autorstwa inwestycji. Sienną Center budowała firma Varesco, polska filia dwóch belgijskich developerów grupy Buelens i Compagne Immobilierte de Belgique. W październikowym numerze „The Belgian Economic Journal”, wydanym z okazji belgijskiej misji gospodarczej w naszym kraju, zamieszczono duży artykuł na temat inwestycji budowlanych w Polsce, gdzie Sienna Center została potraktowana jako wizytówka talentów belgijskich developerów. Tymczasem nawet w środowisku profesjonalnie związanym z rynkiem developerskim w Polsce przypisuje się ją np. inwestującym w sąsiedztwie Austriakom.
Nie dla siebie
Belgowie deklarują zainteresowanie w Polsce szczególnie trzema sektorami, w których, według ich rozeznania, mamy największe potrzeby inwestycyjne: budownictwem, szeroko rozumianą ochroną środowiska oraz transportem.
— Firmę BEM (Flemish Construction & Investment Company) interesuje infrastruktura ochrony środowiska, budownictwo mieszkaniowe jedno- i wielorodzinne o wartości nie mniejszej niż 3 mln zł (przy mniejszych koszty rosną niewspółmiernie), budynki przemysłowe, sklepowe, biurowce, ale także infrastruktura drogowa, kolejowa itp. Mamy w grupie wielu wyspecjalizowanych udziałowców, a polski rynek jest pod tym względem bardzo chłonny — mówi Wacław Styranka, project manager w firmie BEM, odpowiadający za polski rynek.
Oferta firmy jest interesująca choćby z jednego względu. Są w stanie sprowadzić tzw. kapitał ryzyka w formie pożyczki bankowej z odroczonym terminem płatności albo też dofinansować projekt z własnych środków i wycofać zainwestowane kwoty w drugiej kolejności po zaspokojeniu należności bankowych.
— Dajemy własną technologię, projekt, kapitał i menedżerów. Współpracujemy z polskimi architektami i wykonawcami. Nie jesteśmy zainteresowani zarządzaniem wybudowanym obiektem. Po spłacie kredytu pozostaje on własnością polskiego klienta — zapewnia Wacław Styranka.