Stanisław Kluza zajmie się długiem publicznym i dopracuje szczegóły supernadzoru. O rynki jest spokojny.
„PB”: Czym zajmie się podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów?
Stanisław Kluza: Według wstępnych ustaleń, będę zajmował się długiem publicznym, analizami statystycznymi i pracą przy ustawie o nadzorze nad sektorem.
Od czego pan zacznie?
Na pewno zajmę się aktualizacją parametrów makroekonomicznych potrzebnych do analizy finansów państwa. Będziemy dopracowywać szczegóły ustawy o nadzorze finansowym, jednak ośrodkiem decyzyjnym w tej sprawie pozostanie kancelaria premiera.
A co z długiem publicznym?
Chciałbym dokonać jego optymalizacji. Trzeba się zastanowić, ile chcemy mieć środków płynnych. Ich nadmiar pozwoliłby na wyemitowanie mniejszej ilości długu. Z drugiej strony, zbyt niski ich poziom powodowałby zwiększenie premii za brak płynności skarbu państwa. Na pewno jednak o zarządzaniu długiem nie będę decydował sam — decyzje będą konsultowane z pracownikami ministerstwa, także z panią premier. Na razie to raczej lista kwestii, nad którymi sam się zastanawiam, a nie konkretne odpowiedzi.
Czy nie obawia się pan negatywnych reakcji rynków finansowych na zmiany, jakie w ostatnich dniach nastąpiły w rządzie?
Rynki przeżyły ostatnio tak dużą liczbę zaskakujących zwrotów na scenie politycznej, że zdążyły się z tym oswoić. W coraz mniejszym stopniu reagują na takie wydarzenia. Poza tym rośnie świadomość inwestorów, że trzeba patrzeć na parametry makroekonomiczne w dłuższej perspektywie i na ich podstawie szacować ewentualne ryzyko. A te są bardzo dobre.