Zapobiegliwi tracą mniej

Rafał Poznański
opublikowano: 2005-05-23 00:00

Rozwój gospodarki rynkowej spowodował poważne nasilenie walki konkurencyjnej w sektorze farmaceutycznym. Spółki tego sektora uchodzą za jedne z najbogatszych, choć takie twierdzenie nie jest do końca słuszne. Oczywiście są wielkie farmaceutyczne korporacje o zasięgu międzynarodowym, zatrudniające tysiące pracowników i osiągające obroty rzędu wielu miliardów USD. Jednakże rynek firm farmaceutycznych w Polsce to również małe, kilkunastoosobowe spółki — producenci leków generycznych, a ich istnienie i działalność jest solą w oku wielkich korporacji.

Jednym z filarów potęgi firm farmaceutycznych jest ich renoma oraz identyfikowalność produkowanych wyrobów z konkretną firmą i konkretnym znakiem towarowym. Dlatego przedstawiciele tego sektora rynku tak bardzo dbają o utrzymanie i renomy, i identyfikowalności produktów. Jest to powodem licznych konfliktów, szczególnie między potentatami i drobnymi uczestnikami rynku, próbującymi „uszczknąć” dla siebie odrobinę. Strony sporów zarzucają sobie najczęściej naśladownictwo oznaczeń produktów, skutkujące możliwością popełnienia błędu przez klientów, oraz naruszanie praw ochronnych na znaki towarowe.

Działania tego typu dotyczą przede wszystkim kopiowania zewnętrznej postaci produktu — kolorystyki i kształtu opakowania oraz nazwy. Z punktu widzenia sądu sprawa jest prostsza, jeżeli to naśladownictwo, które mogłoby doprowadzić klienta do błędu, dotyczy leków nierecepturowych. Okoliczność ta umożliwia udowodnienie faktu wprowadzania w błąd kupujących. Sprawa staje się bardziej skomplikowana, gdy zarzut wprowadzania klientów w błąd dotyczy leków ordynowanych wyłącznie przez lekarza. Konstrukcja art. 10 ust. 1 i 2 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji wyraźnie bowiem określa, że przesłanką tego czynu nieuczciwej konkurencji musi być wprowadzanie w błąd klientów. W sytuacji jednak, gdy ów klient nie ma żadnego wpływu na wybór leku zapisanego mu przez lekarza i sprzedanego przez farmaceutę, możliwość wprowadzenia go w błąd staje się trudna do udowodnienia. Inny bowiem miernik wiedzy stosuje się wobec tzw. przeciętnego klienta, podatnego na reklamę i średnio zorientowanego, a inny w stosunku do profesjonalistów — lekarza czy farmaceuty. Osoby te powinny bowiem pełnić rolę „filtra”, zapobiegając ewentualnym błędom przy wyborze leków wywołanym np. zewnętrznym podobieństwem opakowań leków dwóch producentów.

Zewnętrzne podobieństwo opakowań może również polegać na zastosowaniu przez kopiującego produkt podobnego znaku towarowego. Wówczas uprawniony mógłby wysunąć roszczenia wynikające z ustawy Prawo własności przemysłowej, a dotyczące naruszenia prawa wyłącznego na znak towarowy. Treść tych roszczeń praktycznie pokrywa się z roszczeniami wynikającymi z ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Warunkiem wysunięcia roszczeń o ochronę znaku towarowego jest jednak jego wcześniejsza rejestracji w Urzędzie Patentowym. Popłaca więc zapobiegliwość wyrażająca się rejestracją odpowiedniego znaku towarowego, będącego np. nazwą leku.

Rafał Poznański prawnik z Kancelarii Stopczyk & Mikulski