ZARZĄDZANIE BUDŻETEM RÓŻNI SIĘ OD BUDOWY
Samorządy nie znają zasad organizacji przetargów na obsługę finansową
BRAKUJE SPECJALISTÓW: Zdaniem Edwarda Murzyńskiego, pełnomocnika zarządu ds. gmin Cuprum Banku w Lubinie, osobom które określają warunki zamówień na obsługę budżetów jednostek samorządowych, często brakuje podstawowej wiedzy z zakresu bankowości i finansów. fot. ARC
Zdaniem przedstawicieli banków, samorządy terytorialne nie znają specyfiki obsługi finansowej swoich budżetów. Często ogłaszając przetarg, którego celem jest wybór banku, formułują warunki zamówienia w taki sposób, jakby chodziło o wykonanie prac budowlanych lub dostawę produktów. Za rzadko korzystają również z przetargu dwustopniowego, który pozwala uniknąć niejasności.
— Reprezentowałem bank w wielu przetargach na obsługę budżetu jednostki samorządowej i nigdy na terenie naszego działania nie spotkałem się z trybem przetargu dwustopniowego. Moim zdaniem, jest to forma najkorzystniejsza. W pierwszym etapie przetargu jednostka samorządowa może zaprosić banki i bez podawania ceny określić swoje wymagania, np. dotyczące stosowania najnowocześniejszych technologii. Nie wszystkie banki posługują się nimi w jednakowym stopniu — mówi Edward Murzyński, pełnomocnik zarządu ds. gmin Cuprum Banku w Lubinie.
Przetarg dwustopniowy pozwala wyjaśnić różne wątpliwości. Przedstawiciele instytucji finansowych twierdzą, że z treści samorządowych specyfikacji warunków zamówienia na obsługę bankową wynika, że ich autorzy często nie znają podstawowych zagadnień związanych z finansami. Tworzą specyfikacje w taki sposób, jak gdyby zamówienie dotyczyło np. robót budowlanych.
Finansowa specyfika
— Niedawno we wkładce pewnej gazety samorządowej, poświęconej wyborowi banków do finansowej obsługi gmin oraz konstruowaniu specyfikacji istotnych warunków zamówienia, spotkałem się nawet z takim zdaniem „Banki spółdzielcze, które w zdecydowanej większości gmin są placówkami najbliższymi terytorialnie nie posiadają aż tak wielkiego kapitału jak banki komercyjne. Ponadto mogą nie oferować tak atrakcyjnych warunków udzielania kredytów czy oprocentowania środków. Jak pogodzić najkorzystniejsze warunki z koniecznością jeżdżenia do banku odległego o kilkaset kilometrów” — cytuje Edward Murzyński.
Jego zdaniem, autor był słabo zorientowany w nowoczesnej technologii bankowej, stosowanej już powszechnie w bankach polskich. W specyfikacji, którą podpowiedział gminom, aż 15 proc. punktacji wszystkich kryteriów dał za odległość oddziału obsługującego od siedziby zarządu gminy. Określił przy tym odległość graniczną na 50 km! Jeśli stosuje się tzw. bankowość elektroniczną, to jeździć nigdzie nie trzeba.
W samorządowych komórkach zajmujących się przetargami pracują specjaliści świetnie znający się na budownictwie i ustawie o zamówieniach. Czasami ich specyfikacje dla banków wyglądają tak właśnie, jak dla firm stających do przetargów na różne typy zamówień budowlanych — bez znajomości specyfiki finansowej.
— W jednej ze znanych mi specyfikacji żądano od banku potwierdzenia kwalifikacji uprawnień osób realizujących obsługę. Zupełnie jakbyśmy mieli do czynienia z koniecznością potwierdzania uprawnień majstra budowlanego czy elektryka. Tymczasem bank jest specjalistycznym zespołem finansowym, bardzo dbałym w staraniach, aby widziano w nim kompetentną instytucję zaufania publicznego — tłumaczy Edward Murzyński.
Procedura wyboru banku jest specyficzna i zależna od tego, czy zamawiający wraz z ustawą o finansach publicznych zastosuje przepisy ustawy o zamówieniach publicznych, zgodne z normami dla samorządu gminnego czy powiatowego.
Zależnie od jednostki
Przepisy regulujące zasady obsługi finansów publicznych mówią, że obsługę samorządowego budżetu wykonuje bank wybrany przez organ stanowiący danej jednostki, w trybie określonym w przepisach o zamówieniach publicznych. Przepisy rodzą jednak wątpliwości.
— Weźmy choćby taki kuriozalny przykład: komisja przetargowa powołana przez zamawiającego wybrała ofertę. Zgodnie z procedurą samorządową przedstawiła ją zarządowi, a ten przygotował projekt uchwały. Nie zatwierdziła jej jednak rada gminy, czyli nie podjęła uchwały o wyborze oferty najkorzystniejszej. Na razie — bo ta historia jest prawdziwa — nie podjęła żadnej. Po prostu nie wie, jak z tego wybrnąć. Rada nie naruszyła ustaw, tzn. nie wybrała również innej oferty, w innym trybie niż nakazuje ustawa. Nie ma jednak obligatoryjnego obowiązku zatwierdzenia wyboru oferty komisji przetargowej. Jest samorządna i niezależna w swojej decyzji. Powstaje wątpliwość wynikająca z luki prawnej. Jeżeli ten przypadek nie wynika z artykułu ustawy o zamówieniach, dotyczącego unieważniania postępowania, zasadne jest pytanie: czy zamawiający ma nakaz powtórzenia przetargu, czy nie? Interpretacji nie znalazłem nigdzie — opisuje Edward Murzyński.
Dobrać tryb
Większość zamówień na bankową obsługę budżetu odbywa się w trybie przetargu nieograniczonego. Ale zdarzają się także przetargi organizowane w trybach z wolnej ręki lub zapytania o cenę, czyli na zasadach typowych dla usług budowlanych lub dostaw.
Zdarza się, że ustawa o zamówieniach stosowana jest dość dowolnie lub z wygodną dla zamawiających wykładnią obowiązujących przepisów. Przykładowo, artykuł 51, ustęp 1 ustawy o ZP mówi o obowiązku podpisania umowy w terminie nie krótszym niż 7 dni od dnia ogłoszenia wyniku przetargu, nie później jednak niż przed upływem określanego w każdej specyfikacji terminu związania ofertą (najczęściej 45 dni). Zdarzają się jednak przypadki, w których podpisanie umowy wykracza poza termin związania ofertą.
Zamawiający często piszą, że wartość zamówienia nie przekracza 30 tys. euro, ale narzucają tryb przetargu nieograniczonego, który obowiązuje w przypadku zamówień o większej wartości. Stosują specyfikację, terminy, protokół i tzw. pisemność postępowania, a nawet wadium. Odstępują tylko od publikacji ogłoszenia w Biuletynie Zamówień Publicznych i zastrzegają się, że nie ma zastosowania do tego postępowania procedura protestów i odwołań.
— Bank, który np. wygrał przetarg, ale nie doszło do podpisania umowy i to nie z jego winy, ma zamknięty tryb odwoławczy. Inna sprawa, że nie słyszałem, aby banki sięgały do tej metody obrony, chcąc aby przede wszystkim dostrzegano w nich instytucje zaufania publicznego. Poza tym umowa na obsługę bankową trwa maksymalnie 3 lata, po następnym przetargu bank, który poprzednio nie uzyskał zamówienia, ma szansę obsługiwać daną jednostkę samorządową — mówi Edward Murzyński.