Zawsze znajdzie się jakiś łaskawca...

Jacek Zalewski
opublikowano: 2004-07-02 00:00

Zgodnie z oczekiwaniami, wczoraj Sejm odrzucił — i to dość zdecydowanie, 234 do 172, przy 5 wstrzymujących się i 49 nieobecnych — standardowe sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w roku 2003.

To opasłe tomisko wraz z załącznikami liczy aż 545 stron. Można postawić każde pieniądze, że znakomita większość głosujących wczoraj posłów w ogóle się ze sprawozdaniem nie zapoznała. Zostało ono potraktowane jako kontynuacja rozgrywki o Rywingate. Ponieważ tamta sprawa utknęła, zatem siły głosujące 28 maja za wersją posła Zbigniewa Ziobry teraz zjednoczyły się przeciw KRRiT. Tym bardziej iż personalnym łącznikiem obu tematów jest sekretarz Włodzimierz Czarzasty, symbol matactw i wszelkiego zła.

Od samego początku istnienia KRRiT jeszcze się nie zdarzyło, aby wszystkie trzy organy delegujące jej członków — czyli Sejm, Senat i prezydent — w jednym roku odrzuciły sprawozdanie Krajowej Rady, co poskutkowałoby odwołaniem całego jej składu. Zawsze znajdzie się jakiś łaskawca, który dokument zatwierdzi. Najczęściej bywa nim prezydent, ale już i on kierował — w swym majestacie cezara — kciuk w dół, a wtedy ratunek przychodził z którejś izby parlamentu. Tegorocznym salwatorem KRRiT już okazał się SLD-owski Senat, do którego prezydent przypuszczalnie dołączy.