Były minister zdrowia łapie dwie sroki za ogon. Informatyzuje resort. Przy okazji stawia hotel. Ale czy mu nie wolno?
Kończą się prace nad harmonogramem wartej 800 mln zł informatyzacji usług medycznych. Kasa duża, a krytyków Leszka Sikorskiego przybywa. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) zapowiada reorganizację, zwiększenie zatrudnienia i uruchomienie długo oczekiwanych dużych projektów informatycznych. Można powiedzieć — nareszcie. Podległa Ministerstwu Zdrowia instytucja zarządza wartymi 800 mln zł projektami: platformą wymiany danych o usługach medycznych (opartą na Rejestrze Usług Medycznych) i elektronicznym rejestrem zakładów opieki zdrowotnej (eRZOZ), finansowanymi z funduszy unijnych. Tymczasem w końcu ubiegłego roku centrum mocno krytykowali jego byli pracownicy, branżowa prasa ("Służba Zdrowia") i specjaliści z branży.
Przejściowa posadka?
Po sygnałach o nieprawidłowościach "Puls Biznesu" przeanalizował prawie wszystkie przetargi CSIOZ z ostatnich dwóch lat i okazało się, że wielokrotnie odbywały się one przy praktycznie zerowej konkurencji, a zamówienia dzielono na mniejsze, unikając kontroli Krajowej Izby Odwoławczej. Po naszym artykule Urząd Zamówień Publicznych zapowiedział skontrolowanie przetargów. Czy w tej atmosferze CSIOZ powinien nadal zarządzać tak dużymi i ważnymi projektami? Zapewnia, że tak i z informatyzacją sobie poradzi.
"CSIOZ zatrudnia osoby o dużych kompetencjach w informatyce. W celu wsparcia realizacji przewidywanych zadań planujemy zatrudnić dodatkowo na początku 2009 r. 12 osób. Zakładamy również współpracę z ekspertami i firmami zewnętrznymi. Szczególnie liczymy na współpracę z placówkami naukowymi. W związku z planowanymi zadaniami przewidujemy reorganizację struktury organizacyjnej CSIOZ" — zapowiada centrum w odpowiedzi na nasze pytania.
Do końca I kwartału 2009 r. CSIOZ ma przygotować harmonogram realizacji projektów, który umożliwi rozpisanie przetargów na konkretne usługi. Zamówienia powinny więc ruszyć już w tym kwartale.
"Prace nad planami inwestycyjnymi są prowadzone równolegle z pracami nad harmonogramem realizacyjnym" — zapewnia CSIOZ.
Tymczasem krytyków przybywa. "Puls Biznesu" otrzymał wiele e-maili na temat domniemanych nieprawidłowości w CSIOZ. Najpoważniejszy zarzut: Leszek Sikorski, dyrektor centrum i zarazem były minister zdrowia w rządzie Leszka Millera — zdaniem osoby podającej się za pracownika — więcej czasu poświęca budowie prywatnego hotelu pod Poznaniem niż pracom nad informatyzacją.
— Leszek Sikorski robi duże interesy, a praca w CSIOZ to tylko posadka przejściowa — mówi nasz informator.
Z różnych adresów e-mailowych otrzymaliśmy informacje o zatrudnianiu (zamiast specjalistów) osób z klucza: członków rodzin osób z gabinetów politycznych obecnej minister i poprzedniego włodarza resortu. Jeden z krytyków doniósł też o "lewych" zleceniach dla ekspertów i nieuzasadnionych wydatkach na różne opracowania.
CSIOZ i Leszek Sikorski zapewniają, że wszystkie zarzuty są wyssane z palca. Posądzany o lewe zlecenie ekspert (nazwisko znane redakcji) twierdzi zaś, że żadnych zleceń nigdy nie wykonywał za pieniądze, a jedynie pomagał CSIOZ bezpłatnie jako pracownik akademicki na podstawie umowy uczelni z CSIOZ.
— Ta umowa też nie przewiduje wynagrodzeń. Ktoś chce zaszkodzić Sikorskiemu, który jest tytanem pracy i świetnym fachowcem. To podłe metody — mówi ekspert.
Medyczna agroturystyka
Sprawdziliśmy doniesienia o "dużych interesach" dyrektora. Rzeczywiście, buduje pod Poznaniem ośrodek (według niego dla 40-50 gości), ale twierdzi, że to bardziej gospodarstwo agroturystyczne niż hotel, a poza tym budową zarządza jego córka i spółka Sikorski, której nie jest udziałowcem (udziałowcami są jego żona i dzieci) ani członkiem zarządu.
Jest jednak prokurentem spółki. Ustawa o ograniczeniu działalności gospodarczej urzędników zabrania im nie tylko zasiadania w zarządach i kontrolowania akcji, ale też prowadzenia działalności gospodarczej (także jako pełnomocnicy czy przedstawiciele). Ponadto wątpliwości budzi to, że pracownicy CSIOZ mają dużą wiedzę o inwestycji.
— Dokumenty nieraz przychodziły na faks CSIOZ. Dyrektor prosił też o pomoc w pewnych opracowaniach pracowników, stąd ta powszechna wiedza — mówi nasz informator.
Sikorski twierdzi, że dokumenty przechodziły przez CSIOZ sporadycznie. Były to rysunki lub zdjęcia.
— Sporadyczna informacja faksowa czy w poczcie elektronicznej nie jest tajemnicą i nie angażuje pracowników instytucji, lecz wynika jedynie np. z równoległego korzystania z adresu skrzynki prywatnej — wyjaśnia Leszek Sikorski.
Dyrektor twierdzi też, że nigdy nie wykorzystywał stanowiska dla prywatnych celów. Inwestycji rodzinnych nie miał zaś powodu ukrywać. Nie kryjąc rozżalenia atakami, zapewnia, że pracuje dużo i efektywnie.
Julia Pitera, pełnomocnik rządu ds. korupcji, która już wcześniej interesowała się CSIOZ, i tym razem jest jednak surowa w ocenach.
"Opisana sytuacja jest niedopuszczalna. Pan dyrektor jest urzędnikiem państwowym i z tego tytułu objęty jest ograniczeniami w zakresie działalności gospodarczej. Jeśli do tego wykorzystuje swoją pozycję kierowniczą do prowadzenia tej działalności (korzystanie ze sprzętu, pracowników), możemy chyba mówić o naruszeniu przepisów prawa" — napisała do nas Julia Pitera.
Część przedstawicieli walczących z korupcją organizacji pozarządowych wskazuje, że urzędnik — w trosce o przejrzystość — nie powinien prowadzić prywatnej działalności (nawet jeśli literalnie nie obejmuje go ustawa).
— Należałoby ocenić tę sytuację jako niedopuszczalną. Reprezentowanie lub prowadzenie prywatnej spółki jest polem konfliktu interesów, który może przerodzić się w korupcję. Nawet jeśli pozostaje zgodne z prawem, urzędnik powinien unikać takich sytuacji — mówi Paweł Kamiński z Transparency International.
Grażyna Kopińska, prowadząca program "Przeciw korupcji" w Fundacji Batorego, nie zgadza się z nim.
— Nie możemy wszystkiego zakazać. Na razie tego konfliktu interesów tutaj nie ma, bo zakazy służą temu, żeby urzędnicy nie prowadzili działalności, w zakresie której podejmują decyzje (czyli np., gdyby decydent od spraw informatyki prowadził spółkę informatyczną) — mówi Grażyna Kopińska. n
Mariusz
Zielke